Skarb templariuszy na Opolszczyźnie? Jest taka miejscowość, o którą niewiele osób zahacza, bo nie leży przy głównej drodze. Trzeba zboczyć kilka kilometrów na południe w okolicy Otmuchowa przy okazji jazdy z Nysy do Kłodzka – i już. Kałków to typowo rolnicza wieś w gminie Otmuchów, w pobliżu granicy państwa z Czechami. Szkoła podstawowa, ośrodek zdrowia, apteka, przedszkole, biblioteka, dom kultury, poczta, spółka rolnicza, kościół, młyn, stolarnia, kilka sklepów – właściwie nic szczególnego, gdyby nie ten diabelski szpon…
„Promocja turystyki województwa opolskiego”. Projekt finansowany ze środków samorządu województwa opolskiego, realizowany jest przez Stowarzyszenie „Tak dla Samorządności”.
Właściciele każdej właściwie budowli, pamiętającej – w formie pierwotnej – wieki średnie, za honor uważają, nieoficjalne twierdzenie, że w jej powstaniu maczali palce templariusze. Był to zakon duchownych rycerzy, podobny znanemu nam dobrze zakonowi krzyżackiemu ( Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie). Zakon templariuszy (Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona) powołano do życia pod koniec XII wieku w Ziemi Świętej. Miał on zapewnić bezpieczeństwo pielgrzymom udającym się do Jerozolimy, znajdującej się wówczas w rękach Saracenów. Templariusze w odróżnieniu od krzyżaków nosili białe płaszcze z czerwonym krzyżem.
Obrona Ziemi Świętej przed Saracenami, przyniosła templariuszom wielka sławę wielką sławę za która poszły bogate nadania i pieniądze. Zakon ten miał się stać papieskim oddziałem elitarnym. Powodowani tym pragnieniem papieże obsypywali zakon licznymi przywilejami mającymi uniezależnić go od władzy świeckiej i uczynić potężnym instrumentem ich polityki. Nie musieli płacić podatków, posiadali własnych kapelanów, u których się spowiadali. Władze Kościoła utraciły ostatecznie wszelką kontrolę nad zakonnikami. Ich ośrodki rozsiane były po całej Europie, nawet w Polsce. Majątek templariuszy, liczony był w milionach kilogramów srebra i złota. W ten sposób stali się potęgę finansową. Zgromadzone przez nich skarby obrosły w sensacyjne legendy. Nie ma wątpliwości, że zgromadzili sporo.
Ich bogactwo kłuło w oczy króla Francji Filipa Pięknego. W piątek, 13 października 1307 roku (dlatego piątek, trzynastego uważany jest za pechowy) na jego rozkaz aresztowano francuskich templariuszy. Pięć lat później zakon został rozwiązany, a jego dobra uległy konfiskacie. Wszystkich, którzy stawiali opór spalono na stosie, w tym wielkiego mistrza Jacques’a de Molay’a oraz 54 innych dostojników.
Ale skarb templariuszy pozostał dla Filipa Pięknego niedostępny. Jak głosi legenda, korzystając z mocy piekielnych, postanowił go za wszelką cenę zagarnąć. Uznał, że przechowywali go w warownym kościele w Kałkowie. Kiedy zapadł zmrok, nad kościołem pojawił się szatan – wysłannik Filipa – z zamiarem porwania kościoła i przeniesieniem go, wraz ze skarbem, do Francji. Nie wiadomo kto przeszkodził szatanowi: czy święty Jerzy, ówczesny patron kościoła słynący z walki z mocami piekielnymi, czy też zapiał kur, a diabeł nie mógł sobie poradzić z ciężarem wielkiego skarbu?
Fizyczne wysiłki diabła spełzły na niczym. Po tym wydarzeniu pozostał jedynie ślad diabelskiego szponu, który możemy zobaczyć na elewacji, w pobliżu wspaniałego romańskiego portalu zdobiącego wejście do świątyni.
I tu właściwie można by zakończyć naszą opowieść, gdyby nie cały kościół, który bez wątpienia wart jest uwagi. Choć nikt poważnie nie traktował opowieści o templariuszach i przyjęto że k za pewnik przyjęto, że zbudowano go w XIII wieku wszystko zmieniło odkrycie z 1822 roku. Odnaleziono wówczas podczas remontu łacińską inskrypcję następującej treści: „A.D. 132 sacra haec domus a templariis erecta 153 consummata est”, co oznacza: „W roku Pańskim 1132 ten Dom Boży przez templariuszy wzniesiony, w 1153 ukończony został”.
Napis niestety już nie istnieje jednak mógłby on znaczyć, że Kałków istotnie był siedzibą templariuszy – i to wczesną.
Godne szczególnej uwagi są malowidła wewnątrz świątyni. Najstarsze polichromie odkryte i zakonserwowane przez Vincenta Lucasa Mrzygloda pochodzą z końca XIV w. i znajdują się na północnej ścianie prezbiterium. Młodsze z 2. połowy XV w. na ścianie szczytowej południowego ramienia transeptu zaś najmłodsze na północnej ścianie prezbiterium z 1623 r. Warto na nie zwrócić uwagę. Podobnie jak na wczesnogotycki portal pochodzący z połowy XIII wieku.
Ale templariusze????
Łatwość z jaką PiS manipuluje najnowszą historią świadczy o tym, że jej nie znamy. Natomiast wyraźnie widać, że bardzo imponuje nam tradycja „rzeczy i czynów wielkich”. Stąd znów bierze się nasza podatność na legendy i historyczne półprawdy. Nie od dziś wiadomo, że historię naginali na potrzeby swych władców Wincenty Kadłubek i Jan Długosz. Zdaniem niektórych historyków Gall Anonim łgał jak najęty. – Niech mi pan wskaże historyka, który opisał coś, co nie budziło wątpliwości – przekonywał mnie profesor Janusz Tazbir.
Dużo większe jest prawdopodobieństwo obecności na Opolszczyźnie rycerzy w białych habitach z czerwonym krzyżem w Obrowcu między Gogolinem a Krapkowicami czy na zamku w Rogowie Opolskim, Krapkowicach oraz na zamku w Otmęcie, po którym dziś zostały już tylko ruiny. Ludzie mówią że zamki w Rogowie i Otmęcie łączy podziemny korytarz. Nikt jednak tego korytarza dotychczas nie odkrył.
Natomiast w Obrowcu nieopodal Odry usytuowane jest kilkupoziomowe wzniesienie otoczone wałami i fosą, która do dziś miejscami wypełniona jest wodą. Wzgórek porośnięte jest dębami i grabami. Ani chybi -templariuszowe grodzisko. Tempelberg – nazywają to miejsce mieszkańcy okolic i opowiadają o nim różności: a to widziano tam grupkę na wpół przeźroczystych dzieci w dziwnych strojach harcujących przy ognisku, które znikały, gdy ktoś się zbliżył… Jak mówią, podobno można się zgubić w Temppelbergu i nie umieć znaleźć z niego wyjścia. Opowiadają o psie, który niczym smok, miał w pysku ogień a na szyi zawieszony miał klucz, po zerwaniu którego zamek miał się odrodzić jak feniks z popiołów. Podobno miejscowi archeolodzy amatorzy odkopali starą bramę i schody, ale następnego dnia rano nie było po nich śladu.
Opolski sędzia Józef Szulc, znawca, miłośnik i badacz lokalnej historii, mieszkaniec Gogolina, napisał w swej książce pt. „Tempelberg. Tajemnica Obrowca” :
„Tempelberg może pamiętać wyprawę wojsk tatarskich z 1241 roku, gdyż część z nich posuwała się wzdłuż prawego brzegu Odry od Koźla do Opola. Prawdopodobnie Tempelberg, położony w pobliżu dogodnego przejścia przez Odrę, stanowił w tych czasach umocnioną strażnicę chroniącą bród. Etymologia miejscowa nazwę tego miejsca wyprowadza od rycerskiego zakonu Templariuszy, którzy swoje zamki mieli posiadać w Otmęcie, Rogowie Opolskim i Krapkowicach. Nie można jednak też wykluczyć innego pochodzenia tej nazwy. Nadmienić w tym miejscu trzeba, że teza o prawdopodobnej bytności Templariuszy w naszej okolicy występuje w literaturze historycznej od dawna. Jednoznacznie jednak trzeba wskazać, że dotąd nie natrafiono na żaden średniowieczny dokument, który by to potwierdzał”.
No cóż może nie templariusze, ale ten kawał historii warto zobaczyć na żywo – zarówno w Kałkowie, Rogowie Opolskim… A może w Obrowcu spotkacie psa z ogniem w pysku???
Fot. Arch. CMZJMA