Maleńka Marli była trzymana na łańcuchu przypiętym do prowizorycznej budy skleconej z rozpadającej się szafki kuchennej. Psi dramat rozgrywał się przy jednej z głównych ulic Opola. Przerwali go wolontariusze z opolskiego TOZ-u, którzy interwencyjnie odebrali szczeniaka.
O dramatycznych warunkach, w jakich trzymana była siedmiomiesięczna suczka Marli, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Opolu zostało poinformowane przez okolicznych mieszkańców.
– Spacerująca jedną z głównych ulic Opola kobieta przez otwartą bramę posesji dostrzegła prowizoryczną budę i przypiętego do niej krótkim łańcuchem niewielkiego pieska. Zwróciła się do nas z prośbą o interwencję ponieważ miała wątpliwości czy buda spełnia swoje przeznaczenie i chroni psa przez opadami i mrozem – mówi pani Agnieszka, inspektorka TOZ Opole.
Psi dramat rozgrywał się w centrum Opola
– Kiedy jechaliśmy na tę interwencję, nie mieliśmy złych przeczuć. Jedna z głównych ulic Opola, więc może nie powinno być aż tak tragicznie – opowiada pani Agnieszka. – Jednak, jak się okazało, nadzieje były złudne. Naszym oczom ukazał się widok rodem z popegeerowsiej wsi.
– Buda to była prowizorka zrobiona z kilku desek, pozostałościach po meblach. Nie było w niej żadnej izolacji, słomy, posłania. Za krótki łańcuch, deska rzucona na ziemię, żeby pies nie utonął w błocie i odchodach. W miseczce woda z namoczonym chlebem. Właściciele w ogóle nie mieli karmy przeznaczonej dla psów. A pośród tego wszystkiego ona – malutka, zziębnięta, błagającym spojrzeniem prosząca nas żebyśmy jej tam nie zostawiali, jakby wiedziała że przyjechaliśmy odmienić jej los.
W takich warunkach trzymany był pies przy jednej z głównych ulic Opola/Fot. TOZ Opole
Okazało się też, że szczeniak nigdy nie był u weterynarza. Właściciele nie zadbali o podstawowe szczepienia, ani odrobaczenie psa.
– Podczas pierwszej interwencji właścicielka nie chciała oddać Marli dobrowolnie – relacjonuje wolontariuszka TOZ. – Obiecywała, że pójdzie z sunią do weterynarza, że przeniesie ją w zadaszoną część podwórka. Jednak zastrzegła, że do domu absolutnie jej nie weźmie, dlatego że w domu są dzieci.
Właścicielka dostała dzień na poprawę warunków. Nazajutrz inspektorzy TOZ pojechali na miejsce na ponowną kontrolę. – Okazało się, że Marli z budą została przeniesiona do blaszanego garażu bez okien. Mieliśmy podstawy żeby interwencyjnie odebrać psa, ponieważ warunki jego bytowania nie zostały poprawione.
Suczka trafiła do domu tymczasowego, w którym zachowuje się jakby mieszkała tam od zawsze
– Ładnie spaceruje na smyczy, szybko nauczyła się chodzić po schodach, w domu zachowuje czystość – mówi pani Agnieszka, pod opieka której przebywa Marli. – Świetnie dogaduje się z innymi psami. Pozytywnie nastawiona do ludzi, lubi się przytulać, jest kochana, wdzięczna, po prostu przecudowna.
Sunia została już zaszczepiona i odrobaczona i wysterylizowana. Jest gotowa na szukanie nowego, kochającego domu.
Marli przebywa w domu tymczasowym/Fot. TOZ Opole