– Fala opada, wody w Odrze jest w tej chwili o 15 cm mniej. Za kilka godzin woda będzie też schodzić u nas. To są naprawdę bardzo dobre wiadomości dla mieszkańców. Sytuacja będzie wracać do normy – mówi Katarzyna Gołębiowska-Jarek, wójt gminy Dąbrowa.
Jak relacjonuje pani wójt, sytuacja w gminie była najtrudniejsza w dwóch minionych dniach. – Wczoraj jeszcze przechodziła fala na Odrze, która podnosiła poziom wód gruntowych, a to spowodowało wylewanie małych rzek i wody z rowów – mówi Katarzyna Gołębiowska-Jarek. – W Karczowie i Naroku rzeka Dożyna wylewała podchodząc pod posesje.
– Najbardziej baliśmy się o Żelazną – podkreśla Katarzyna Gołębiowska-Jarek. – Jeszcze wczoraj w południe dostałam informację o tym, że wał w Sławicach jest niestabilny. Okazało się, że na długości około kilometra wał przesiąka, co przy wysokim poziomie Odry mogło doprowadzić do jego przerwania. Więc obserwowaliśmy sytuację.
W Karczowie woda znajdowała sobie niecki, w których mogła się zatrzymać, albo podchodziła pod posesje. – Nasi strażacy bardzo szybko reagowali, ustawiali worki z piaskiem. Za zgodą nadleśnictwa udało się w poprzek leśnej drogi zrobić udrożnienie, dzięki czemu woda płynęła do lasu. Po upływie doby sytuacja była w miarę opanowała – mówi wójt.
Zagrożenie przeniosło się do Naroku. – Byłam tam od samego początku – mówi wójt gminy. – Tam co godzinę woda wzbierała o pół metra i przemieszczała się po drodze. Mieszkańcy zasugerowali mi przekopanie biegu w rzece tak, żeby woda poszła na pole, nie na wieś. Dzięki rolnikowi, który zgodził się, żeby woda zalała jego pole, daliśmy bieg rzeki w drugą stronę. To też bardzo dużo dało, że woda wylała się na pola w kierunku Skarbiszowa.
Przed dalszym wylewaniem na Skarbiszów wodę zatrzymała górka, która znajduje się w tej okolicy, utworzyła się tam niecka. – Byłam tam dzisiaj rano. Widać, że przez noc woda już pomału zaczęła schodzić – mówi Katarzyna Gołębiowska-Jarek. – Mieszkańcy zostali odgrodzeni workami z piaskiem, pracowały tam wszystkie jednostki i sytuację udało się opanować. W Niewodnikach rzeka Prószkówka dzisiaj jeszcze jest bardzo wysoko, woda wciąż jest na drodze, ale nie dostała się do żadnego z domów. Musimy zaczekać kilka godzin, żeby zaczęła opadać.
Wczoraj na wałach w Sławicach wójt Dąbrowy spotkała się z prezesem Wód Polskich i przedstawicielem zarządzania kryzysowego Opola. Obecna była również Miejska Straż Pożarna, komendant i służby kryzysowe Opola. – Wyznaczyliśmy patrole i monitoring, sprawdzaliśmy cały czas, jak woda wygląda – kiedy lekko mętniała widać było, że w wale są już wypłukania – opowiada. – A to jest o tyle niepokojące, że gdyby wał przesiąkł w jakimś miejscu, zostałby przerwany na długości co najmniej kilometra i woda poszłaby na Żelazną. Dlatego tak ważny był monitoring.
Dzisiaj wójt Dąbrowy spotkała się z przedstawicielami służb wojewody, zastępcą komendanta PSP, prezesem Wód Polskich oraz zarządzania kryzysowego Opola, uznano, że zagrożenie znacznie zmalało. Wały cały czas będą monitorowane, a strażacy z OSP wciąż patrolują miejscowości na terenie gminy.
– Prognozy hydrologiczne są bardzo sprzyjające i to pomimo padającego deszczu – mówi wójt Dąbrowy. – Dużą ilość wody przyjmuje zbiornik Racibórz. W Krzanowicach też widać tendencję mocno spadkową. Woda będzie jeszcze stała, bo ziemia już jej nie wchłania i pewnie jeszcze będą zapory wodne na drogach, ale poziom wód spada. Póki co, możemy spać spokojnie.
Fot. Gmina Dąbrowa