Czy zdarzyło Wam się kiedyś wyjść na zakupy po letnie sandały, a wrócić do domu z nartami?

Już słyszę parsknięcia i widzę ironiczne uśmieszki ludzi pragmatycznych, znających swoje potrzeby i możliwości finansowe, kierujących się zdrowym rozsądkiem. Jednak spróbuję udowodnić, że w dzisiejszych czasach łatwo można paść ofiarą psychologicznych technik sprzedaży, nawet o tym nie wiedząc.

W ciągu dnia przeprowadzamy kilka rozmów telefonicznych, z czego jedna lub dwie dotyczą umówienia na wyjątkowe spotkania, mające radykalnie wpłynąć na poprawę jakości naszego życia, w różnych jego dziedzinach. Oczywiście, żadne nie mają nic wspólnego ze sprzedażą jakichkolwiek produktów, czy usług. Portfel więc bezpiecznie może zostać w domu, potrzebny jest jedynie dowód osobisty potwierdzający naszą tożsamość i upoważniający do obioru wylosowanej nagrody.

Schemat właściwie ten sam w każdym przypadku, chociaż ostatnio natknęłam się na prawdziwą perełkę absurdu. Moja telefoniczna rozmówczyni zaprosiła mnie rzeczowym i oficjalnym tonem na darmowe konsultacje ortopedyczne, rzekomo refundowane przez NFZ i prowadzone przez znanych specjalistów w dziedzinie ortopedii. Na pytanie, czy firma przypadkiem nie zajmuje się sprzedażą, pani z całą mocą i powagą zaprzeczyła. Dostałam nawet swój osobisty kod, będący kartą wstępu na spotkanie. Pełna wiary wybrałam się do sali wiejskiej, gdzie według mojej telefonicznej informatorki udzielać indywidualnych porad, mieli specjaliści od układu kostnego. Po zarejestrowaniu się u konsultantki zajęłam miejsce i czekałam na fachową pomoc medyczną, nie ja jedyna zresztą. Obok mnie w półokręgu siedziało 19 osób. Większość w starszym wieku, cierpiących na różne schorzenia układu kostnego.

Wreszcie na środek całego zgromadzenia wyszedł pan w garniturze i z miłym uśmiechem sprzedawcy roku, zapytał, czy coś nas boli….  No oczywiście, że tak. I popłynęły skargi na strzykania w krzyżach, bóle kręgosłupa, stawów, kończyn górnych i dolnych, bóle reumatyczne itp. Nasz „ortopeda” kiwał potakująco głową, przepełniony zrozumieniem i współczuciem.

Odniosłam wrażenie, że te nasze dysfunkcje są mu bardzo na rękę.  Po zdrowotnym wywiadzie nadszedł czas na wystawienie diagnozy. Tak więc dowiedzieliśmy się, że przyczyną wszystkich dolegliwości natury fizycznej jest, o zgrozo, nasz kręgosłup. Wykładowca przedstawił mapę kręgosłupa (naprawdę profesjonalna pomoc dydaktyczna) podzielonego na odcinki, w obrębie, których umiejscowione są źródła różnorakich chorób, od kataru po nowotwory włącznie.
Wniosek nasunął się sam: gdyby nie kręgosłup, cieszylibyśmy się zdrowiem po kres naszych dni…. Dlaczego nasze kręgosłupy są w tak złym technicznym stanie? Ano z lenistwa, braku ruchu i co najważniejsze, ze złej higieny snu. Wyszło na jaw, że warunki naszego nocnego odpoczynku są karygodne, nasze materace pogłębiają w znacznym stopniu dysfunkcje układu kostnego, wilgotna, chłonna gąbka jest siedliskiem bakterii, pleśni i zimna, które „ciągnie” po kościach i skutecznie wyziębia organizm.
No i wreszcie przeszliśmy do meritum sprawy. Zdziwionym „pacjentom” zaprezentowany został wyciągnięty gdzieś spod biurka materac o cudownych leczniczych właściwościach.

Po sali przeszedł szmer niezadowolenia, miało nie być sprzedaży, tylko darmowe fachowe porady zdrowotne. Nasz „guru” przejął inicjatywę i rozpoczął prezentację super – produktu, który podrasuje nasze nadwyrężone zdrowie. Kiedy widownia nadal przejawiała umiarkowane zainteresowanie, prezenter zmienił taktykę (brawa za intuicję psychologiczną), przeszedł do ofensywy i zaczął roztaczać mroczne improwizacje na temat dalszego losu naszego ciała bez wspomożenia cudownego materaca. W pewnym momencie padło nawet stwierdzenie, że mamy swoje zdrowie w d…, jesteśmy lekkomyślni, a jeśli przydarzy nam się coś złego, to dobrze nam tak, bo jesteśmy… idiotami. Nastąpiła lekka konsternacja i chyba technika zadziałała, bo padły pytania o cenę. Może ludzie nie zauważyli, że ich obrażono? W odpowiedzi na zapytanie o cenę produktu, padło ambicjonalne pytanie: kogo nie stać na 3,50 zł dziennie przez dwa lata, jeśli stawką jest pozbycie się wszelkich problemów zdrowotnych? Oczywiście nikt nie przyznał się do oszczędzania na własnym zdrowiu.

Zostaliśmy jeszcze poinformowani o zbawczej mocy kredytów, pozwalających nam na godne życie, wypełnione przeróżnymi gadżetami niezbędnymi do bycia na bieżąco z nowinkami konsumpcyjnego świata. Finałem spotkania było kilka podpisanych umów kredytowych. Czyli ktoś jednak zamiast fachowej zdrowotnej porady, przyniósł do domu materac z blankietem spłat kredytu…
A tak na poważnie, w dzisiejszych czasach często jesteśmy bezbronni wobec nowoczesnych psychologicznych technik sprzedaży, wykorzystujących nasze pierwotne instynkty, emocje, poczucie naszej dumy i godności. Nie dajmy jednak sobą manipulować. Zaproszenia na prezentacje najlepiej ignorujmy, a jeśli już w nich uczestniczymy, to niech towarzyszy nam rozsądny towarzysz,
a na wszelki wypadek dokument potwierdzający naszą tożsamość zostawmy w domu. Bo czy konieczne nam są kolejne gadżety schowane na dnie szafki i nowe kredyty, które obciążają nasz miesięczny budżet domowy?

Nie dajmy się wkręcać w narzucane nam przez innych potrzeby. Jeśli o tym nie wiem, to znaczy, że tego nie potrzebuję, jeśli zaś moja dusza, ciało, lub rozum czegoś zapragnie, na pewno w sposób sobie właściwy poinformuje mnie o tym. Idąc do lekarza, trzymajmy się drogi i nie lądujmy w cyrku.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Autorzy, którzy chcą, aby ich artykuły, napisane na łamach "Grupy Lokalnej Balaton" w latach 2013-2016, widniały na portalu informacyjnym Opowiecie.info proszeni są o przesłanie tytułu artykułu oraz zawartych w nim zdjęć na adres: news@opowiecie.info