– Władzo! Albo zrozumiesz, co się tutaj dzieje, albo wkrótce będzie tu pierwsze powstanie opolskie – to tylko jeden z licznych okrzyków bojowych adresowanych przez manifestantów do władz miasta.
Po raz kolejny mieszkańcy podopolskich gmin zagrożonych aneksją wyszli na ulicę zaprotestować przeciw ograbieniu ich małych ojczyzn z dóbr wypracowanych w pocie czoła przez całe pokolenia.
4 czerwca na Placu Wolności zebrał się około dwutysięczny tłum manifestantów. Najliczniejszą grupę stanowili mieszkańcy gminy Dobrzeń Wielki, którzy od początku wykazywali największą aktywność w inicjowaniu akcji protestacyjnych. Wśród tłumu nie zbrakło jednak przedstawicieli gminy Turawa, Dąbrowa, Komprachcice i Prószków.
Barwny pochód międzypokoleniowy i międzygminny ruszył ulicami Opola w stronę amfiteatru.
Na wietrze powiewały flagi polskie i gminne, transparenty z dosadnymi hasłami, jeden z nich niesiono na czele pochodu, jego treść głosiła „Cała Polska już się śmieje, że w Opolu rządzą złodzieje”. Rozbrzmiała kakofonia dźwięków wydobywających się z klaksonów, gwizdków i piszczałek. Skandowano pełne gniewu i dezaprobaty hasła: „złodzieje z ratusza, naszych ziem nie ruszać”, „wojewoda bez honoru”.
Manifestanci zapowiedzieli, że jeśli trzeba będzie, pojadą do Brukseli, dochodzić swoich praw. Uzasadniona złość skierowana była jedynie do władz miasta, Opolan demonstranci traktowali przyjaźnie, kobiety wręczały kwiaty przedstawicielom służb porządkowych, przechodniom zaś baloniki i ulotki z wizerunkiem prezydenta Wiśniewskiego, rżącym koniem w tle i napisem „Koń się śmieje, że Opolem rządzą złodzieje”.
Ich celem nie była chęć psucia zabawy mieszkańcom Opola i gościom festiwalowym. Manifestanci chcieli zwrócić na siebie uwagę Polaków, przebić się do ogólnopolskich mediów, opowiedzieć o bezprawiu, łamaniu zasad demokracji przez prezydenta Wiśniewskiego, o sprzeciwie, jaki budzi plan powiększenia Opola i sposób jego realizacji, o ciągle narastających niepokojach społecznych, burzących harmonię i ład w środowiskach lokalnych.
Jeszcze i tym razem manifestacja mimo olbrzymich emocji i rozgoryczenia jej uczestników, przebiegła pokojowo. Na jak długo wystarczy mieszkańcom zagrożonych aneksją gmin cierpliwości i opanowania? Można odnieść wrażenie, że konflikt między władzami Opola i mieszkańcami gmin osiągnął apogeum, wszystkie szanse na rozwiązanie sporu zostały przez ratusz zaprzepaszczone, czas zmarnowany na bezowocne rozmowy.
Większość ma jednak nadzieję, że obecny rząd spełni jedną ze swoich przedwyborczych obietnic, posłucha głosu ludzi i nie przeciwstawi się woli większości. Rada Ministrów odrzuci wniosek i być może wszystko wróci do normy, a mieszkańcy gmin będą mogli z ulgą odetchnąć i zapomnieć o traumie, jaką zgotował im Wiśniewski. Czy taki pozytywny scenariusz jest możliwy, dowiemy się już w lipcu.