W poszczególnych odcinkach prezentujemy pokonkursowe prace Regionalnego Konkursu Literackiego „Ze Śląskiem na ty”. Imprezę od 27 lat organizuje Łubniański Ośrodek Kultury.

Małgorzata Lepich
„Flizer”

Nazywam się Małgorzata Lepich. Podzielę się historią jak to się stało że mój dziadek Jurek został fryzjerem no i jak to z tym fryzjerstwem było na przestrzeni lat. Mój dziadek nazywa się Jerzy Lepich. Urodził się 24 maja 1946r. w Jasionej. Rodzice namawiali go, by uczył się na kucharza albo na kelnera. Dziadek któregoś dnia postanowił jednak, że zostanie fryzjerem. W 1960r. rozpoczął więc naukę w Zasadniczej Szkole Zawodowej w Krapkowicach, która trwała 3 lata. Nauki praktycznego zawodu odbywał natomiast w Gogolinie. Po zakończeniu Szkoły Zawodowej i złożeniu egzaminu czeladniczego mój dziadek rozpoczął pracę w Spółdzielni Fryzjersko Kosmetycznej w Kędzierzynie-Koźlu. Był to rok 1963. Spółdzielnia ta zrzeszała zakłady fryzjerskie zlokalizowane w 4 byłych powiatach: krapkowickim, kozielskim, strzeleckim i raciborskim.

Zakład macierzysty, w którym pracował mój dziadek znajdował się w Spółdzielni w Zdzieszowicach. Oczywiście zdarzało się, że w losowych sytuacjach (choroba, urlop) dziadek był oddelegowywany do zakładów fryzjerskich, które znajdowały się w Gogolinie, Kędzierzynie-Koźlu czy w Krapkowicach. Zakład, w którym pracował mój dziadek był wtedy jedynym zakładem fryzjerskim w gminie Zdzieszowice. Mój dziadek pracował tam prawie 12 lat – od roku 1963 do roku 1974. W tym też czasie dziadek buduje dom z myślą o tym, że będzie miał tu swój warsztat pracy. Od 15 marca 1975r. rozpoczyna działalność fryzjerską „na własną rękę” i tej pasji oddany jest do dnia dzisiejszego. Dziadek jest mistrzem fryzur męskich. W latach 1973-1976 przychodzi na świat mój tata-Romek, moja ciocia-Ania i mój wujek-Artek. Jest to jeszcze za wcześnie, żeby przypuszczać, że jedno z nich zostanie w przyszłości fryzjerem. Od czasu rozpoczęcia swojej drogi do dnia dzisiejszego we fryzjerstwie wiele się zmieniło!  Zarówno jeśli chodzi o narzędzia pracy fryzjerskiej czy metody strzyżenia jak i o style fryzur.

Dziadek opowiadał, że gdy był jeszcze uczniem podstawowe narzędzia fryzjerskie były dość prymitywne – były to ręczne maszynki do strzyżenia włosów. Jako uczeń dziadek musiał uczyć się strzyc właśnie na takich narzędziach. I choć jego „nauczyciel” posiadał już pierwszą maszynkę elektryczną sam do niej nie był przekonany i rzadko jej używał.     Lata 1963-65 to był już zmierzch maszynek ręcznych. A wyglądały one tak:

We antreju przi kafeju. „Flizer”

Maszynka ręczna posiadała dwie rączki: jedna z nich była nieruchoma (była to lewa stała część) a druga ruchoma. Pod wpływem nacisku ręki na część ruchomą maszynki przesuwała się płyta tnąca, co powodowało ścięcie włosów. Obecnie do ścinania włosów używa się maszynek elektrycznych.

Wyróżniamy także 2 rodzaje maszynek elektrycznych: jedne napędzane poprzez silnik oraz takie, które uruchamiają się przez elektromagnes. Te drugie stanowią najmłodszą generację maszynek do golenia. Tą maszynką na zdjęciu poniżej dziadek strzyże mojego brata, Tomka.

We antreju przi kafeju. „Flizer”

Chłopaki lubią eksperymentować na narzędziach pracy dziadka w jego zakładzie. W rękach trzymają elektryczne maszynki do strzyżenia.

We antreju przi kafeju. „Flizer”

Od lewej: Emil, Tomek i dziadek Jurek.

Dawniej, jak mówi dziadek, do golenia używano prawdziwych brzytew. Brzytwy trzeba było często ostrzyć, co było bardzo ciężką pracą. Praca ta wymagała dużej wiedzy i nieraz cierpliwości, ponieważ ostrzenie jednej brzytwy zajmowało około 20 minut a trzeba to było robić codziennie.

Brzytwy ostrzyło się na kamieniach (które nazywano osełkami). Najpierw odbywało się przygotowanie brzytwy polegające na ostrzeniu na gruboziarnistych kamieniach, a następnie wygładzanie na osełkach drobnoziarnistych. Ostatecznie, do poprawki po kamieniach należało brzytwy wypolerować. Brzytwy gładziło się na paskach tzw. skórzano-parcianych. Paski były wykonane za skóry juchtowej (cielęcej) z jednej strony oraz z drugiej strony był to pasek parciany. Część parciana miała za zadanie wyczyścić ostrze przed przejściem na część skórzaną, która miała najlepsze właściwości polerujące. Pas musiał być sztywno napięty, bo zbyt luźno napięty zaokrąglał ostrze brzytwy, powodując jego stępienie. Polerując brzytwę ustawiało się ją grzbietem do kierunku, w którym się brzytwę przesuwało. Po przesunięciu jej do końca pasa brzytwę odwracało się i przesuwało z powrotem. W przeciwnym wypadku pas mógłby zostać pocięty przez brzytwę. Grzbiet i ostrze musiały przylegać do powierzchni paska. Taki cykl powtarzało się 30 razy na pasie parcianym i 60 na pasie skórzanym. Tak wyglądała brzytwa i kamienie do jej polerowania:

We antreju przi kafeju. „Flizer”

 

A tak wyglądały pasy do polerowania:

Mój dziadek podczas polerowania brzytwy na pasku juchtowo-parcianym:

We antreju przi kafeju. „Flizer”

A teraz i brzytwy są inne. Wykonane są ze stali nierdzewnej co sprawia, że nie trzeba ich ostrzyć tylko zmienia się wkłady. Jest to duża wygoda bo narzędzie jest zawsze przygotowane do pracy!

Niestety sztuka golenia zanika. W obecnych czasach w zakładach fryzjerskich nie prowadzi się już usług golenia, więc uczniowie podczas praktyk fryzjerskich nie uczą się tej sztuki. W tym zakresie nie zdają również egzaminów fryzjerskich. Mój dziadek jeszcze zdawał. Dziadek opowiedział mi też o fryzjerskich nożyczkach. Ich kształt może wiele się nie zmienił ale na pewno zmieniła się ich jakość. Kiedyś nożyczki były obustronnie ząbkowane. Wyglądały tak:

We antreju przi kafeju. „Flizer”

Obecne (używane od kilkunastu lat) nożyczki mają z jednej strony ząbki a z drugiej ostrze gładkie (ostre, tnące). To sprawia, że włosy się nie wyślizgują. A wyglądają one tak:

We antreju przi kafeju. „Flizer”

Dobór materiału ma zasadnicze znaczenia dla trwałości zarówno całych nożyczek jak i samej krawędzi tnącej (ostrza).  Im lepszy jest materiał, z jakiego są wykonane tym dłużej pozostają one ostre i w jednym kawałku. Materiał, z jakich obecnie wykonane są nożyczki jest o wiele lepszy, są to materiały szlachetne – stal nierdzewna. Żywotność tych nożyczek jest o wiele dłuższa.

Mój kuzyn Emil zapuścił włosy i tu już dziadek musi użyć nożyczek.

We antreju przi kafeju. „Flizer”

W latach 50-tych np. inspiracją dla młodych był Elvis Presley. Fryzura wyglądała tak, że włosy z czubka głowy i z czoła zaczesane były do tyłu tak, że tworzyły uniesioną falę a reszta włosów z tyłu głowy były rozpuszczone. Ogólnie w latach 50-tych modne były fryzury krótkie. Gdy zaczynał swoją fryzjerską przygodę mój dziadek dominowały wtedy też fryzury krótkie. Była to swoista kontynuacja poprzedniego dziesięciolecia. W latach 60-tych strzygło się wysoko „na szlachcica”. Wyglądało to tak, że włosy były tylko na górze (w kształcie koła) a dół był wygolony maszynką.Jak widać Emil wygodnie siedzi sobie wysoko na fotelu.  Kiedyś jak mój dziadek zaczynał przygodę z fryzjerstwem fotele dla klientów nie były regulowane, były one stałe. To fryzjer musiał dostosować się do wysokości klienta. Ależ to musiało być niewygodne! Dziadek swój regulowany fotel fryzjerski ma od ponad ćwierć wieku. Dziś jednak do strzyżenia używa się głównie maszynek, co wymusiła na fryzjerach moda. Większość bowiem młodych ludzi strzyże się na bardzo krótko czy też prawie na „zero”. I o modzie też mi dziadek co nieco poopowiadał. We fryzjerstwie na przestrzeni lat panowały bowiem przeróżne mody. Inspiracją dla fryzur często była muzyka. I to ona często determinowała to, w jaki sposób ludzie chcąc się podobać powinni się czesać.

Okres końca lat 60-tych zaznaczył się eksplozją muzyki rockowej. Ten czas i początek lat 70-tych był erą hipisów. Wykonawcy tej muzyki poprzez zapuszczanie włosów akcentowali swój związek z nowym nurtem. Włosy młodych mężczyzn były noszone długo i prosto. Długie rozpuszczone, luźno spływające włosy wywołane były wyrazem wolności jaką głosił ruch hipisowski a długie włosy były oznaką przynależenia do ruchu. Włosy opadały na plecy i wplątywano w nie kwiaty i wianki. Mężczyźni zapuszczali też brody i nosili również zarost. Styl ten zaczął zanikać w II połowie lat 70-tych. Dziadek mówił, że fryzjerstwo wskutek zapuszczania włosów przez młodzież przeżywało swoisty kryzys. W czasach noszenia długich włosów  podejrzenia budził mężczyzna w krótkich włosach czy też ostrzyżony do „0”, mówiono, że albo z wojska albo z  więzienia.

Bardziej zdecydowane propozycje przyniosła druga połowa lat 70-tych, kiedy to mężczyźni zapuszczają baki a panie skracają włosy do ramion i tapirują. Wtedy pojawia się też irokez.

W latach 80-tych przyszła moda na fryzury długie, symetrycznie strzyżone, cieniowane z teksturowaną grzywą. Były to fryzury noszone przez liderów zespołów rockowych czy hardrockowych. Fryzury sięgały zazwyczaj poniżej ramion i były bardzo pełne. Noszono także fryzury krótsze, wystrzępione. Te krótsze fryzury zazwyczaj przykrywały ucho po bokach, z tyłu sięgając nieco poniżej kołnierzyka, przy czym ich najbardziej zauważalną cechą była duża objętość na czubku głowy oraz w okolicy korony głowy. Niezależnie od tego, czy włosy były kręcone czy proste, pełna struktura oraz stopniowane strzyżenie sprawiały, że włosy były nieustannie w ruchu.

Reguła była jedna – mieć dużo na głowie nie  żałować lakieru ! Charakterystycznym przykładem fryzury z lat osiemdziesiątych jest fryzura członka zespołu „Wham”. To  George Michael dzięki swej popularności pozostał kreatorem tego trendu we fryzjerstwie.    Pod koniec lat 80-tych oraz na początku lat 90-tych modna była fryzura na „czeskiego hokeistę”, która charakteryzowała się długimi włosami z tyłu, krótko ściętymi po bokach i często bujną grzywką.

A dziś ?

Dziś mężczyźni, którzy odwiedzają salon fryzjerski tylko raz w roku należą do rzadkości. Obecnie stylizacja włosów stała się częścią codziennej rutyny, tak jak dbanie o ciało. Jeśli dawniej mężczyźni ograniczali się tylko do mycia i suszenia włosów to dziś korzystają z nieograniczonego zasobu produktów przeznaczonych do pielęgnacji i stylizacji męskich włosów. Nieważne, czy włosy są krótkie czy długie – właściwe jest to, co do kogo przemawia ! Bo jak mówi mój dziadek, mężczyźni dobierają fryzury do swojej osobowości.   Mogę powiedzieć, że mój dziadek całe swoje życie poświęcił swojej pasji, jaką jest fryzjerstwo. Do dziś jest wielkim autorytetem fryzjerskim w mojej gminie Zdzieszowice. Jak kiedyś policzył w swoim życiu jako fryzjer „ściął” około 120 000 głów !

Na szczęście okazało się, że fryzjerstwo jest zapisane w genach. Moja ciocia Ania, młodsza siostra taty postanowiła kontynuować działalność w branży fryzjerskiej.  Przejęła ona fach po moim dziadku a swoim ojcu i jako fryzjerka męska poprawia humory setki klientom. Bo moja ciocia jak i dziadek są bardzo otwarci na ludzi a przede wszystkim potrafią ich słuchać.

Dobry fryzjer to zarówno dobry stylista ale również słuchacz, przyjaciel, czasem doradca.

Oni kochają to co robią i dlatego robią to najlepiej na świecie. Są nie tylko rzemieślnikami ale i artystami !

Nas, wnuków dziadka Jurka jest pięcioro.

We antreju przi kafeju. „Flizer”
Od lewej: ja (Gosia), mój brat Tomek, Anton (syn cioci Ani), Emil (młodszy syn cioci Ani), dziadek Jurek (mistrz fryzjerski) i Ada (córka wujka Artka).

Kto wie, może któreś z nas zostanie fryzjerem i weźmie – w ślad za moim dziadkiem i moją ciocią nożyce w swoje ręce ! Bo przecież dziadek będąc w naszym wieku też nie przypuszczał, że kiedyś zostanie fryzjerem …

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie