Przed składami opału kolejek nie ma, jednak węgiel kupują tylko ci, których stać na to, żeby za tonę zapłacić około 3,5 tys. zł. Ale tym, którzy nie kupują teraz, nikt nie zagwarantuje, że dostaną go później, bo węgla jest za mało. Obecnie na składach opałowych jest go tyle, jak w minionych latach po sezonie grzewczym, czyli na dnie.

– Strach zagląda w oczy, że towaru zabraknie – przyznaje Adrian Piechota, opolski przedsiębiorca z branży węglowej. – Już zostało policzone, że na pewno zabraknie, można szacować, że gdzieś od 2,5 mln ton do 3 mln ton.

Czy tej zimy chłód zajrzy do wielu domów, skoro już wiemy, że węgla jest za mało?

– Nie chcę wysuwać tak daleko idących tez – zastrzega Adrian Piechota. – Teraz zaopatrujemy się na rynkach światowych, ale węgiel jest bardzo drogi, więc tym dobrem trudno będzie sobie zabezpieczyć całą zimę.

Węgiel sprzedawany w Opolu pochodzi z różnych krajów, z innych kontynentów, ale skąd konkretnie jest sprowadzany, to pozostaje tajemnicą przedsiębiorcy.

Teraz rzadko kto kupuje np. 2,5-3 tony węgla na całą zimę, a zwykle bierze pół tony. Są też tacy, którzy przychodzą po 20-kilogramowy worek, a za jakiś czas, jak będzie ich na to stać, znów kupią kolejny worek.

– Patrząc na to, że tona węgla kosztuje od 3400 do 3500 zł, to mało kto pozwoli sobie na zabezpieczenie całej zimy – przyznaje Adrian Piechota.

Eksperci z branży energetycznej już policzyli, że tegorocznej zimy na ogrzanie węglem jednorodzinnego domku będzie trzeba (po obecnych cenach) około 15 tys. zł.

Jednak z tym zakupem na bieżąco też za chwilę będzie olbrzymi problem, bo nie ma regularnych dostaw węgla do Polski.

– Z polskich kopalń w ogóle nie ma dostaw – mówi opolski przedsiębiorca branży węglowej. – Trudno rozeznać, co tam się dzieje, bo statystyki podają, że węgiel jest wydobywany, jednak w rzeczywistości do tego węgla nie ma dostępu firma, ani przeciętny obywatel. Węgla z importu wschodniego, który mieliśmy w poprzednich sezonach w ilości takiej, jakiej potrzebowaliśmy, nie ma i nie będzie.

Nie na żarty trzeba się obawiać, że opał ludzie kupią od święta i na niedzielę?

– Obecnie węgiel mamy, ale obawiam się, że będziemy robić zapisy na węgiel, tak, jak było za czasów komuny, o czym opowiadają mi rodzice – przyznaje Adrian Piechota. – Na taki z kalorycznością odpowiednią do naszego klimatu. W latach minionych magazyn o tej porze pękał w szwach, w tym roku mamy zabezpieczenie 10 procent, porównując do przeszłości, a jesteśmy przed sezonem. Nie będzie łatwo…

Na rynku pojawia się też tańszy węgiel, ale on ma zdecydowanie niższą kaloryczność.

– Uczciwy dostawca nie jest w stanie zejść poniżej tej ceny, z nieuczciwymi nie zamierzamy konkurować – podkreśla Piechota. – Nasz węgiel pochodzi z różnych krajów.

Na składach jest pelet, którym ogrzewa wiele osób, w cenie około 2020 zł za tonę, ale też nie ma pewności, że będzie cały czas.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.