Długa. szeroka i prosta droga od dawna już jest areną nocnych wyścigów właścicieli ryczących, podrasowanych samochodów, zakłócających sen okolicznym mieszkańcom. Na środku tej drogi, na skrzyżowaniu z Aleją Solidarności w Opolu, powstanie rondo, które sprawi zapewne, że „tor” stanie się mniej atrakcyjny.

Niedoświadczeni kierowcy często mieli problem z włączeniem się do ruchu na Witosa wyjeżdżając z Solidarności. Dochodziło do licznych stłuczek. Rondo ma poprawić bezpieczeństwo na tym skrzyżowaniu. Początek inwestycji zaplanowano na najbliższa środę. To spowoduje nowe w Opolu utrudnienia w ruchu. Zacznie się niewinnie od zamknięcia Alei Solidarności od skrzyżowania z ul. Lwowską do skrzyżowania z Witosa. Wyznaczono objazd Lwowską i Tarnopolską. Zmienia się także trasy autobusów MZK. Jeden z przystanków zlokalizowany zostanie  przed wjazdem na teren Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego, a drugi przed skrzyżowaniem Witosa z ul. Tarnopolską.

W kolejnych etapach zamykane będą inne odcinki – także Witosa.

Kosztem 4 i pół miliona złotych powstanie rondo semi-dwupasowe o średnicy zewnętrznej 39 m i średnicy wyspy środkowej 15 m. Inwestycja ma się zakończyć jeszcze w tym roku.

Do głównych zalet rond należy zaliczyć: bezpieczeństwo, wysoką przepustowość, geometrycznie wymuszoną redukcję prędkości podczas przejazdu przez rondo, możliwość łatwego i bezpiecznego zawracania. Na rondzie jeździ się płynniej, ale tylko wtedy, gdy zbiegające się na nim drogi, użytkowane są względnie w równym stopniu. Kiedy natężenie ruchu jest znacznie większe na jednej z dochodzących dróg, niemal pewne jest, że rondo będzie stale zakorkowane. Znakomitym przykładem jest tutaj rondo we Władysławowie przy zjeździe w kierunku Helu. Odczuł to każdy kierowca, który przez nie przejeżdżał.

Irytujący jest fakt, że  kierowcy bardzo często nieprawidłowo sygnalizują zamiar skrętu. Zamiast przy wyjeździe używać prawego kierunkowskazu, używają lewego lub nie używają go wcale. Takie zachowania na drodze są mylące i mogą przyczyniać się do stłuczek i wypadków. Na zwykłym skrzyżowaniu sposób używania „migaczy” jest raczej powszechnie znany i pomyłki tego typu zdarzają się rzadko.

Niektórzy kierowcy, szczególnie na niewielkich rondach, sygnalizują zamiar skrętu w lewo jeszcze przed wjazdem na skrzyżowanie, a dopiero przed samym zjazdem z ronda włączają prawy kierunkowskaz. Takiego zachowania uczą swoich kursantów niektóre szkoły nauki jazdy, zdarzało się nawet, że oczekiwali tego egzaminatorzy podczas egzaminów na prawo jazdy.

W 2019 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach, rozpatrując skargę kursanta niezadowolonego z przebiegu egzaminu na prawo jazdy, orzekł, że w świetle obowiązujących przepisów włączanie lewego kierunkowskazu przed wjazdem na rondo nie ma uzasadnienia, a wręcz może wprowadzać w błąd innych uczestników ruchu. Sygnalizujemy wyłącznie zamiar opuszczenia ronda prawym kierunkowskazem, ale nie jest to konieczne na rondzie, na którym ruch jest kierowany. Przy wjeździe na rondo nie zmieniamy kierunku jazdy i w związku z tym nie ma żadnego powodu to, żeby taki manewr sygnalizować.

Korzyści z zastosowania rond w pełni doceniła Francja, która dzisiaj posiada już ponad 30 tys. tego typu skrzyżowań. Spotykamy ich wielką różnorodność. Ronda mają już ponad wiekową historię. Pierwsze powstało w amerykańskim stanie Ohio w 1893 roku. Oczywiście poruszały się po nim wozy konne. Kolejne uruchomiono w 1905 roku w Nowym Jorku. Niespełna dwa lata później ronda pojawiły się w Europie. W 1907 roku to rozwiązanie zastosowano na placu Charlesa de Gaulle’a (dawny Plac Gwiazdy) wokół Łuku Triumfalnego w Paryżu.

Fot. kapitan

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Jeden komentarz

  1. Cóż, wyścigi przeniosą się na pobliską ulicę Górną. Tam już jest autostrada i to pomimo ograniczenia do 30 km/h.

    Odnośnie kierunkowskazu na rondzie: w pełni popieram przedstawiony pogląd. Warto jednak wiedzieć, że właśnie w taki, błędny, sposób uczy jazdy wielu instruktorów. Miałem już ostre dyskusje z kilkoma znajomymi kierowcami zawodowymi. Wszyscy są święcie przekonani o swojej racji – bo tak ich przecież uczono.

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.