Klucznik, a raczej Kleuschnitz, to wieś, która kiedyś należała do powiatu niemodlińskiego (Kreis Falkenberg O.-S.). Dziś tej wsi już nie ma, a miejsce po niej należy do gminy Łambinowice w powiecie nyskim. Przez długie lata wstęp na teren dawnej wsi Kleuschnitz był zabroniony. Być może nadal jest zabroniony, ale ponieważ nikt nas nie zatrzymał, to poszliśmy tam.
Dlaczego w ogóle zainteresował nas Klucznik? – Była to kiedyś piękna, zamożna wieś. Odnalazłem w sieci archiwalne pocztówki z Kleuschnitz. Kilka z nich zamieszczam poniżej, by każdy mógł sam ocenić tę wieś:
Na pocztówce widzimy u góry od lewej: kościół ewangelicki, szkołę ewangelicką i szkołę katolicką. U dołu od lewej są: dom handlowy (bo trudno to nazwać sklepem), którego właścicielem był Schuppa; dom, w którym mieszkał Schuppa oraz kościół katolicki. Można zgadywać, że wydanie tej pocztówki zlecił Schuppa. Pocztówkę wysłano 3 lutego 1904 roku.
Kolejna pocztówka przedstawia zajazd (Gasthaus) Hentschkera oraz oba kościoły, ewangelicki i katolicki.
Warto zwrócić uwagę na wygląd kościoła ewangelickiego na pocztówce wyżej, bo na następnej, wysłanej 5 października 1914 roku, jego wygląd jest już inny. Przebudowano go.
U góry: z lewej drugi Gasthaus, działający w Kleuschnitz. Nosił on dumną nazwę "Gasthaus zum Deutschen Hause", czyli "Zajazd pod Niemieckim Domem". Jego właścicielem był Karl Hilger; z prawej kościół katolicki. U dołu: z lewej plabania katolicka; z prawej przebudowany już kościół ewangelicki.
Na dwóch kolejnych pocztówkach jest już pomnik poległych w pierwszej wojnie światowej, postawiony chyba w 1920 roku. Pocztówki wykonano więc później. Mają one niemal identyczny układ. Różnią się tylko obrazkiem w lewym górnym rogu. Jedna ma w tym miejscu Gasthaus Hentschkera a druga Gasthaus Brodkorba (dawniej Hilgera). Można podejrzewać, że obie pocztówki wykonała w tym samym czasie ta sama firma, każdą na zlecenie innego karczmarza (reklamówki dla gości zajazdów).
Ostatnia archiwalna pocztówka pokazuje staw przy głównej drodze przez wieś:
Czy nie mielibyście ochoty zobaczyć, co pozostało jeszcze po tak pięknej wsi?
W czwartek 31 marca odwiedziliśmy najwyższy punkt gminy Niemodlin, o czym zainteresowani mogą przeczytać pod adresem:
https://www.grupalokalna.pl/beczka/czy-najwyzej-siega-gmina-niemodlin
Od tego punktu, do dawnej wsi Kleuschnitz, jest tylko dwa kilometry. Postanowiliśmy tam pójść, mimo siąpiącego deszczu. Już po paru krokach czekało nas pierwsze zaskoczenie. Wzdłuż drogi, po prawej stronie ciągnęło się jakieś dzikie wysypisko śmieci (na sporym odcinku):
Nie wydaje się, by to wysypisko podnosiło atrakcyjność najwyższego miejsca gminy.
Po przejściu około półtora kilometra trafiliśmy na drzewo z tablicą, a raczej połową tablicy, z której wynikało, że dalej jest już teren byłego poligonu.
Tablica informowała, że jest to "TEREN PRYWATNY", na który "WSTĘP WZBRONIONY". Ostrzegała też przed możliwością występowania materiałów niebezpiecznych i (zapewne) wybuchowych, co nie dziwi na byłym poligonie wojskowym. Uznaliśmy jednak, że ta tablica nie dotyczy dróg, skoro nie ma choćby symbolicznego szlabanu. Poszliśmy dalej do Klucznika (Kleuschnitz), leżącego jakieś pół kilometra dalej.
Przy drodze przez poligon mijaliśmy obiekty, które sprawiały wrażenie zbudowanych specjalnie na potrzeby wojska:
W przypadku Klucznika okazało się to pewnym problemem, bo trzeba było odróżniać, co jest pozostałością po dawnej wsi, a co obiektem wstawionym tam przez wojsko.
Pora w tym miejscu na pokazanie naszej trasy na mapie. Wybrałem fragment mapy z 1938 roku:
Naszą trasę rozpoczęliśmy od centrum Grabina (Grüben), gdzie zaparkowaliśmy auto. Oznaczyłem to miesjce czerwonym kółkiem. Najwyższe miejsce gminy Niemodlin oznaczyłem kółkiem niebieskim. Ten odcinek trasy (ok. 1 km) opisałem w poprzednim tekście, do którego link podałem już wyżej.
Zielone kółko to miejsce, w którym trafiliśmy na drzewo z połową tabliczki, informującej o poligonie. W tym miejscu do naszej trasy doszła droga od Jakubowic (Jakobsdorf). Na zdjęciu wygląda to tak (z lewej droga na Grabin, z prawej na Jakubowice a za plecami mam drogę na Klucznik):
Żółte kółko na mapie oznacza skrzyżowanie drogi, którą przyszliśmy, z główną ulicą Klucznika. Na zdjęciu to skrzyżowanie wygląda tak:
Podczas robienia tego zdjęcia za plecami miałem drogę, którą przyszliśmy, a w prawo i w lewo ciągnie się główna ulica Klucznika (Dorfstrasse). Warto zwrócić uwagę na kopalnię granitu, którą ktoś świeżo co uruchomił. Jest to świetna kopalnia. Wydobywany z niej granit jest w gotowych kostkach. Warto też zastanowić się, jak kiedyś budowano drogi. Ta kostka granitowa położona była jeszcze przed wojną. W czasach gdy był tu poligon, nie jeździły po niej rowery, czy nawet auta osobowe, ale raczej dużo cięższe pojazdy. Wciąż dobry stan tego brukowania zadziwił mnie.
Wyjaśnienia wymaga jeszcze fioletowe kółko na mapie. W tym miejscu w 1938 roku znajdowało się wzniesienie o wysokości 220,2 metrów nad poziom morza, czyli o 20 cm wyższe, niż najwyższe miejsce w gminie Niemodlin (220,0). Na mapie z 1936 roku jest przy nim jeszcze napis "Aussichtsturm", czyli wieża widokowa (choć ze względu na poligon może lepiej byłoby użyć słowa obserwacyjna). Nie znaleźliśmy jednak ani wieży, ani wzgórza. Czy jest możliwe, że zlikwidowano je, np. wybierając piasek na potrzeby urządzeń poligonowych?
Kolejny fragment mapy (z 1936) pokazuje dokładniej samą tylko wieś Klucznik (Kleuschnitz):
Tym razem zielone kółko oznacza wspomniane już skrzyżowanie z "kopalnią granitu". Nasz ambitny plan zakładał dotarcie do stajni (fioletowe kółko), która jest jedynym stojącym jeszcze budynkiem dawnej wsi Kleuschnitz. Ponadto chcieliśmy odnaleźć cmentarz ewangelicki (kółko czerwone) i katolicki (kółko niebieskie). Zaczęliśmy od stajni, której nie trzeba było szukać, bo widać ją było już z daleka:
Tablica na stajni informowała, że wstęp jest wzbroniony, gdyż budynek grozi zawaleniem. Ale cóż, służba nie drużba, czytelnik oczekuje zdjęć. Zostawiłem więc żonę z parasolami na zewnątrz (ktoś musiał, w razie czego, wezwać zakład pogrzebowy
a sam, zachowując najwyższą ostrożność, wszedłem do środka. Pierwsza, starsza część stajni, wygląda imponująco, nawet jako ruina:
Położona na drugim końcu nowsza część, jest już bardziej zwyczajna, za to ma płaski strop i schody, które pozwalają wejść na górę (Wchodzenia nie polecam, bo to ryzyko. Sam wszedłem tylko po to, by zrobić zdjęcie):
W Kleuschnitz podobno hodowano konie, ale takie lepsze, i buhaje, co dostawały medale na wystawach. To może tłumaczyć tak okazałą stajnię-oborę, która należała do majątku (Gut) pana na Jakubowicach i Kluczniku.
Po obejrzeniu stajni udaliśmy się na poszukiwanie cmentarza ewangelickiego. Znaleźliśmy go. Zbadanie go zajęło nam tyle czasu, że nie zdążyliśmy już sprawdzić cmentarza katolickiego. Pojedziemy więc jeszcze raz. Cmentarz ewangelicki i jego okolicę opiszę oddzielnie. Tu dodam jeszcze, że odnaleźliśmy też staw przy głównej ulicy, który jest na jednym z zamieszczonych wyżej zdjęć archiwalnych:
ale z domów, które były po przeciwnej stronie ulicy, zostało tylko tyle:
Z Klucznikiem (Kleuschnitz) związana jest legenda. Przed wiekami osiedliły się w jego okolicy skrzaty. Na swą siedzibę wybrały wzniesienia na granicy Klucznika i Lipna (gmina Niemodlin), noszące dziś nazwę Góry Żelazne. W tych wzniesieniach porobiły podziemne korytarze, komnaty etc. Skrzaty zaprzyjaźniły się z mieszkańcami Klucznika. Obie strony wzajemnie sobie pomagały.
Po wojnach śląskich król pruski postanowił urządzić w pobliskich Łambinowicach poligon. Wkrótce zjawiła się tam artyleria, której strzelanie było dla skrzatów zbyt dokuczliwe. Opuściły ten teren, przenosząc się w okolicę Graczy. Na odjezdnym przekazały mieszkańcom Kleuschnitz, że czeka ich ten sam los.
Po drugiej wojnie światowej Klucznik znalazł się w Polsce. Bardzo wielu jego mieszkańców przypłaciło to życiem w łambinowickim obozie. Niemal wszystkich pozostałych wysiedlono do Niemiec. Nowym mieszkańcom Klucznika nie było dane długo cieszyć się swym nowym miejscem zamieszkania, gdyż podjęta została decyzja o rozszerzeniu poligonu o teren wsi Klucznik. Wszystkich jego mieszkańców wysiedlono. Księgi parafialne Klucznika kończą się na 1955 roku. Można się więc domyślać, że był to ostatni rok tej wsi. Dziś nie ma już także poligonu. Pozostało trochę niesamowite pustkowie.