Rozmawiamy z panem Ireneuszem Janikiem, przedsiębiorcą i utytułowanym paralotniarzem.
– Czasem z okna widzę jak pan lata. Kiedy najbliższy start?
– Latamy codziennie.
– To gdzie i kiedy można to zobaczyć?
– No właśnie, to nie jest takie łatwe. Latamy nie tylko w Dobrzeniu Wielkim czy w Polskiej Nowej Wsi. Np. dzisiaj w Dobrzeniu nie ma dobrej pogody na latanie: jest wiatr i czyste niebo. Ale dalej, 50 km stąd są super warunki. Jedziemy do Ostrowa Wielkopolskiego albo do Oleśnicy na lotniska, i tam starujemy.
Latamy codziennie, o każdej porze roku, wiosna, a nawet zimą. Dla mnie ważna jest promocja tego sportu. Im więcej osób poleci ze mną w powietrze, tym więcej będzie tym zafascynowanych i zechce to powtórzyć.
– Jak długo pan lata na paralotni?
– Ponad 10 lat. Nie powiem, żeby przyszło mi to łatwo. Oczywiście, jeśli chodzi tylko o latanie rekreacyjne, to początki są łatwe. W moim przypadku wszystko poszło jednak o wiele dalej. Startuję w mistrzostwach Polski, w imprezach rangi europejskiej i światowej, startuję również w mistrzostwach Rosji, Czech i Słowacji, Słowenii. Praktycznie latam już zawodowo.
Każdemu polecam latanie na paralotniach. Jestem pilotem instruktorem paralotniowym i wiem, można nauczyć latać każdego, kto chce. To jest tak samo proste jak jazda konna, na rowerze, skuterze czy motorze. Jeśli robimy coś z głową, to będzie bezpiecznie.
Paralotniarstwo jako sport ekstremalny jest dopiero na 22. miejscu w rankingu sportów niebezpiecznych. Na 1. miejscu jest jazda na rowerze, na 2. jazda konna. Jeśli nadwyrężamy swoje umiejętności, to i na rowerze możemy sobie zrobić krzywdę.
– To prawda, koń to wbrew obiegowej opinii niebezpieczne zwierzę. Ale na paralotniach lata się wysoko. Im ludzie są starsi, tym mają mniej odwagi. Nigdy bym nie pomyślał, że kiedyś nabędę coś w rodzaju lęku wysokości.
– Lęk wysokości mają wszyscy. Jeśli ktoś powie, że nie ma lęku wysokości, to nie uwierzę. Ma go każdy z nas. Niech taka pewna siebie osoba stanie na krawędzi dachu, a ja ją lekko szturchnę. Nie wzdrygnie się? Lęku wysokości nie mają tylko ptaki.
Niektórzy myślą, że jakby silnik na górze zgasł, to paralotniarze się zabiją. Otóż nie. Silnik do każdego lądowania wyłączam, który jest potrzebny tylko do startu i przemieszczania się.
– Jeśli ktoś chce zacząć uprawiać ten sport, jato przed jakimi stoi wymaganiami, ograniczeniami?
– Nie ma ograniczeń wiekowych. Za zgodą rodziców można latać od 16-ego roku życia. Mój najstarszy kolega, który sprawnie lata, ma 76 lat.
Do potrzeb każdego można dostosować odpowiedni sprzęt: szkolny, rekreacyjny, zawodniczy. Jeśli chodzi o zdrowie to wiadomo, że trzeba być świadomym zagrożeń, jak np. sprawy sercowe.
By móc zacząć latać, u swojego lekarza czy lekarza sportowego, robi się podstawowe badania, podobne jak na samochód.
– Cena takiego sprzętu?
– Podstawowy kurs kosztuje 1500-1700 zł. Dalsze „stopnie wtajemniczenia” rozciągają się na kilka miesięcy nauki. Sprzęt używany kosztuje w granicach 5000-6000 zł. Początki latania zaczyna się bez silnika, który waży około 30 kg, a końcówki śmigieł obracają się 500 km/h. Nawet gdyby początkującemu adeptowi udało się wystartować, to przychodzi jeszcze lądowanie, do którego rekreacyjna paralotnia podchodzi z prędkością 30 km/h. W lataniu z silnikiem dochodzi zbiornik z paliwem, o objętości 12 litrów.
Wyobraźmy sobie, że z założonym na plecy workiem cementu, jadąc na skuterze przy prędkości zaledwie 35 km/h, spróbujemy zeskoczyć. Podobnie to wygląda z paralotniarstwem. Zbyt wczesny lot z silnikiem może niekoniecznie zakończyć się śmiercią, ale na pewno połamaniem, podrapaniem i zrażeniem do latania.
– Nie jest to jakoś super drogi sport, a pomimo to, nie widać wielu latających paralotniarzy…
– W ciągu ostatnich 3 lat pojawiło się sporo nowych adeptów, ale w naszym rejonie faktycznie, to nie jest zbyt popularny sport. Występuje tu taka „pustka”, tymczasem jak jest fajna pogoda i nie ma wiatru, to z drugiej strony Opola lata co najmniej 4-5 paralotniarzy. Dlatego też chciałbym promować ten sport w naszym rejonie.
Pamiętajmy, że paralotniarstwo to bezpieczny sport, a sprzęt stosunkowo nie jest drogi. Zrobienie kursu (jego cena też nie jest wysoka) trwa tydzień. Sprzętem używanym za 5000-6000 można latać dwa lata. Nowy starcza na co najmniej 5-6 lat. Sprzęt zawodniczy na którym ja latam, wymienia się co roku.
– Czy w Polsce działa jakaś federacja, ma pan za sobą jakieś sukcesy?
– Istnieje Polskie Stowarzyszenie Paralotniowe, które jest nadzorowane przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Po zdaniu szkoły trzeba mieć licencję paralotniową oraz znać przepisy lotnicze.
Miałem pierwsze miejsce w Mistrzostwach Rosji. Startowałem dwa razy w Mistrzostwach Polski, w których po raz pierwszy, w 2009 r. zająłem 36. miejsce, a następnym razem zająłem już 18. na 140 startujących pilotów.
Dwa lata temu startowaliśmy w Pucharze Karpat na Ukrainie, gdzie spotkali się zawodnicy z całego świata, skąd wróciliśmy ze złotym medalem drużynowym. W klasyfikacji byłem 8. na 170 pilotów. W imprezach w na Słowacji czy Węgrzech, zajmuję trzecie, drugie miejsca.
– Wrażenia z pierwszego lotu, pewnie nie da się tego opisać?
– Tak. Nie da się tego opisać. Są niezapomniane. Lotnictwem interesowałem się od najmłodszych lat. Fascynowały mnie ptaki, samoloty, byłem nawet w wojskach lotniczych. Latam również na szybowcach, ale na nich raczej rekreacyjnie. Moją pasją są paralotnie.
W tym roku miesiąc spędziłem na Mistrzostwach Świata w Kolumbii. W samolocie, bez dopłaty za bilet, w miejscu bagażu ze sprzętem zmieściłem się bez problemu. Podstawowy sprzęt do swobodnego latania waży 22 kg. Można zabrać go do autobusu czy pociągu. Składa i rozkłada się w 10 minut.
– Co ma zrobić ktoś, kto nie ma paralotni, a chciałby polecieć.
– Każdego zapraszam na lot widokowy. Jestem jedynym pilotem na Opolszczyźnie, który ma uprawnienia do zabrania ze sobą na paralotni kogoś w powietrze.
– Trzeba się pewnie ustawić itd. Jakie muszą istnieć warunki atmosferyczne, ile wynosi maksymalny wiatr dopuszczający możliwość lotu?
– 5 m/s, podobnie jak u skoczków narciarskich. Każdego na taki lot zapraszam. Wielką frajdą jest, np. zafundowanie lotu w ramach prezentu. Taki lot widokowy to wspaniała przygoda. Przeciwskazania do latania to deszcz, wiatr i śnieg.
– Wysokość. Na jakiej wolno latać, a na jakiej pan był?
– Wolno latać na każdej wysokości, na którą ma się pozwolenia. Na kursie paralotniowym poznajemy przepisy lotnicze, które są bardzo rygorystyczne. Tu w powietrzu nie jest tak, jak z łamaniem przepisów ruchu drogowego, gdzie dostaje się mandat 50 zł. Nie ma kolegium, ale są wyroki i to od 1,5 roku do odsiadki bez zawieszenia.
Latając wzwyż, możemy zamówić strefę (każde lotnisko ma taką swoją strefę), np. że chcemy pobić rekord Polski na danej wysokości, to wszystkie samoloty tą strefę omijają. Rekord Polski to 5200 metrów.
Ja byłem prawie na 4000 metrów, a lądowałem dlatego, że zmarzłem. W Dolomitach Włoskich, bez silnika, na samych prądach powietrznych, osiągnąłem 4300 m. W takich miejscach nie trzeba mieć pozwolenia, bo tam samoloty nie latają. W Polsce można lecieć na wysokości 2900 m. W Dobrzeniu, ze względu na bliskość lotnisk w Katowicach i Wrocławiu, mamy tylko 2000 metrów wysokości, do których możemy latać.
– Dziękuję za rozmowę.
Zdjęcia pochodzą z archiwum Ireneusza Janika: