Wspomnienie – Jan Strumiński 
                                         Inżynier, Aktor kabaretu Kul”Och
                          i Zespołu Teatralno – Muzycznego w Dobrzeniu Wielkim
                                                   Dla wielu Przyjaciel

                                                  Odszedł 19.01. 2015

 

Jana poznałem na kilka miesięcy przed jego okrągłą rocznicą 70 lat życia. W grupie osób siedzących jakie zastałem  w siedzibie kabaretu Kul' Och, wyróżniał się doniosłym głosem, dużym poczuciem humoru wspartym notorycznym opowiadaniem kawałów i anegdot z jego bogatego życia. Jako były marynarz, inżynier państwowych instytucji, miał bardzo wiele zabawnych wspomnień którymi wszystkich rozbawiał. Kochał sobie pożartować ze wszystkiego co na co dzień  przeżywał.

Nie zostawiał suchej nitki na dawnych czasach, jak i obecnych codziennych, nawet banalnych wydarzeniach. Dla niego świat był areną zabawnych zdarzeń. Wystarczyło tylko odpowiednio je skomentować. Zaskarbił sobie w zespole i poza nim opinię człowieka o wyjątkowej ciepłej i naturalnej osobowości.

Bardzo kontaktowy, szybko zawierał nowe znajomości przy niemal każdej okazji. Swój życiorys marynarza i inżyniera opowiadał niemal samymi anegdotami wzruszając do śmiechu i łez słuchaczy. Jego inżynierska pamięć sięgała po najdrobniejsze szczegóły. Opowieści o minionych bardzo smutnych i szarych czasach w jego opowiadaniach stawały się bardzo kolorowe i zabawne.

Nawet jazda autostopem z Opola do Dobrzenia była powodem jego żartobliwych komentarzy i fascynacji nowo poznanymi osobami. To nic, że w tym czasie czekano na niego niecierpliwie w piwnicznej siedzibie zespołu, gdzie miał wystąpić ze swoimi żartobliwymi tekstami. Jego relacja o trzech kolejnych samochodach jakimi dojechał do Dobrzenia, tak rozbroiła kolegów, że nikt nie miał mu za złe spóźnienia.

Jego możliwości sceniczne zobaczyłem na występie z widowiskiem „Wino Kobiety i Śpiew” w Dylakach”. Mimo burzy i ulewnego deszczu zagrał brawurowo i z fantazją, co na dołączonych zdjęciach można zobaczyć. Znał wiele dawnych i obecnych piosenek, przebojów które bardzo lubił i chętnie śpiewał swoim doniosłym głosem.  

"Wino kobiety i śpiew"

Kochał występować w krótkich żartobliwych skeczach jak i zespole kolędniczym. Na  kolejny Dzień Kobiet przygotował z Rajmundem skecz. Obaj przebrani za kobiety plotkowali przy stole o codziennych życiowych kobiecych sprawach. Mimo że tekst był ich autorstwa, to zabrakło im czasu, by go w pełni opanować. Improwizacja pełna zaskakujących zwrotów zrobiła furorę i wywołała burzę oklasków kończących jeden wielki aplauz rozbawionej widowni. Do dzisiaj wspomina się z sympatią i uśmiechem o tym wyjątkowym wydarzeniu. Znajomość ludzkiej natury pokazała wyjątkowe możliwości improwizacyjne Jana.
                                   
                                                                                       *** 

A miał przecież jeszcze życie prywatne. Rodzinę, pracę inżyniera budowlanego, gdzie trzeba było zajmować się poważnymi i odpowiedzialnymi sprawami. Angażował się w społeczne przedsięwzięcia z pełnym zapałem. Umiał docenić nawet małe rzeczy i zdarzenia. Potrafił cieszyć się ze wszystkiego, nawet z tego, że agresto-porzeczka, którą otrzymał ode mnie, rośnie i owocuje . A mówił o tym jak o ważnym dla niego wydarzeniu.

Kontynuował swoją pasję podróżnika zapisując się do grupy rowerzystów. Jeździł  z zespołem Kabaretu na warsztaty w ciekawe miejsca i na pielgrzymki łącząc swój osobisty duchowy obowiązek  z poznawaniem miejsc kultu religijnego.

Na siedemdziesiąte urodziny przygotowano mu wiele niespodzianek z limuzyną włącznie. Program był równie żartobliwy jak jubilat. Całość zrobiła na nim wrażenie. Wielokrotnie potem opowiadał, że jeszcze takich urodzin nie przeżył i warto było tej rocznicy doczekać, by spędzić ją w gronie tak zacnych przyjaciół.                                       

Góry Świętokrzyskie – Łysica

Jego niezwykłe poczucie humoru widoczne było w każdej dziedzinie życia i w każdej sytuacji. Co widać na powyższym zdjęciu. Takich ludzi nazywa się „duszą towarzystwa”. Wrodzony optymizm emanował zaraźliwie i mocno na otoczenie.

„ Baśń dla mamy”
 

Jego ostatni występ w „Baśni dla Mamy” zagrany dla rodziców dzieci z Autyzmem, dla mnie jest smutnym wspomnieniem. Mimo problemów ze zdrowiem,  humor go nie opuszczał. Cieszył się, że może jeszcze dla kogoś zagrać. Nie wiedziałem wówczas, że kręcę kamerą jego ostatni występ, na którym wygłosił wiersz, który jako przedszkolak mówił przed laty swojej mamie.

„ Baśń dla mamy” 

Zapamiętałem Go jako pogodnego,  życzliwego i ciepłego człowieka. Dla którego inny człowiek był  ważną postacią w Jego życiu. Może rozumiał, że świat wtedy staje się lepszy nie tylko dla niego i warto się tą radością podzielić. Wspomnienie Jego Osoby zawsze wzbudza ciepły uśmiech.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Autorzy, którzy chcą, aby ich artykuły, napisane na łamach "Grupy Lokalnej Balaton" w latach 2013-2016, widniały na portalu informacyjnym Opowiecie.info proszeni są o przesłanie tytułu artykułu oraz zawartych w nim zdjęć na adres: news@opowiecie.info