Babia Góra to najwyższy szczyt całych Beskidów Zachodnich, a jeśli nie liczyć Tatr, to najwyższy w Polsce. Nie chcę jednak namawiać dziś do wyprawy na tę wielką Babią Górę. W powiecie opolskim mamy własne Babie Góry. Jedna z nich jest w Winowie, tuż przy granicy Opola, i to właśnie na nią wybraliśmy się w czwartek 15 września.
Do Winowa pojechaliśmy samochodem, wyjeżdżając z Opola ul. Prószkowską. Zamierzaliśmy zostawić auto na parkingu przy winowskim kościele. Aby do niego dojechać, powinniśmy zaraz po minięciu tablicy "Winów" skręcić w prawo, w ul. Ogrodową. Ale był zakaz skrętu w prawo, bo ul. Ogrodowa jest jednokierunkowa. Skręciliśmy więc w następną, czyli ul. Księdza Alojzego Ligudy, a z niej zaraz znów w prawo, we wspomnianą już ul. Ogrodową, którą dotarliśmy do kościoła:
Kościół Ducha Świętego w Winowie wybudowano latach 1983-87 staraniem księdza Huberta Skomudka. Sama parafia winowska została utworzona 2 sierpnia 1987 roku, przez wyodrębnienie z parafii św. Józefa w Opolu-Szczepanowicach.
W Winowie powstało Centrum Ruchu Szensztackiego dla diecezji opolskiej i gliwickiej. Czym jest Ruch Szensztacki informuje szczegółowo tablica obok kościoła:
Od tej tablicy chodnik prowadzi do kaplicy – Sanktuarium Matki Boskiej Trzykroć Przedziwnej – Sanktuarium Coenaculum (związanej z Ruchem Szensztackim). Przed kaplicą, z lewej strony chodnika szereg tablic informuje o historii sanktuarium.
Warto w tym miejscu nadmienić, że Ruch Szensztacki zapoczątkowany został przez księdza Josefa Kentenicha w 1914 roku w Schönstatt (światowe centrum Ruchu Szensztackiego). Schönstatt to dziś część miasta Vallendar, a z kolei gmina Vallendar ma układ partnerski z gminą Murów w naszym powiecie.
Gdy już obejrzymy Sanktuarium Coenaculum, to warto wejść na taras przy ścianie kościoła. Jest to punkt widokowy w stronę Opola. Na planie poniżej (jest to fragment jednej z winowskich tablic informacyjnych) ten punkt widokowy oznaczony jest cyfrą "1".
Od kościoła Aleją Księdza Kentenicha (nie jest podpisana na planie) idziemy dalej w stronę ul. Stara Droga i skręcamy nią w prawo, w stronę miejsca oznaczonego na planie cyfrą "6". Trafimy tam na winowski cmentarz. Cmentarz to zawsze kawał historii miejscowości.
Na cmentarzu trwał akurat remont "kapliczki biednej duszy". Dwuosobowa ekipa remontowa, pokazana na zdjęciu, była ze Sławic. Dowiedzieliśmy się, że chcą wykonać remont do końca tygodnia, czyli dziś powinno już być po remoncie.
Warto odnaleźć na cmentarzu grób błogosławionego Alojzego Ligudy. Nie wiem, czy w powiecie opolskim mamy jeszcze jakiś inny grób błogosławionego. O "kapliczce ubogiej duszy" i błogosławionym Alojzym Ligudzie zainteresowani znajdą informacje na stronie gminy Prószków:
https://www.proszkow.pl/106/winow.html
Z cmentarza mamy już widok na Asgard:
Asgard to siedziba nordyckich bogów. Zainteresowani znajdą informację o tym Asgardzie choćby w Wikipedii. Winowski Asgard to obiekt ze ścianą wspinaczkową i punktem widokowym. Wejść można aż na wieżyczkę z tarasem u samej góry. Obiekt czynny jest od poniedziałku do soboty w godz. 14:00-22:00 a w niedzielę w godz.12:00-20:00. Zainteresowani znajdą więcej szczegółów na stronie:
https://www.asgard.opole.pl/
Spod Asgardu idziemy dalej w dół ul. Stara Droga (płytami betonowymi) i po chwili wkraczamy do Opola (płot cmentarza biegnie wzdłuż granicy winowa z Opolem). Po lewej stronie drogi z betonowych płyt, ukryty wśród drzew, znajduje się ciekawy obiekt. Zza drzew niewiele go widać:
Jest to „Willa Księżnej Luizy”. Przed wojną było to popularne miejsce wycieczek mieszkańców Opola. Latem można było spacerować po parku, ciągnącym się aż do Babiej Góry, zimą czynne były tory saneczkowe i trasy narciarskie. Cały czas czynna była kawiarnia. Poniżej archiwalna widokówka z tego miejsca (podziękowania dla strony Fotopolska.eu):
Spod "Willi Księżnej Luizy" zawracamy znów do Winowa. Minąwszy cmentarz i Asgard idziemy dalej prosto aż do skrzyżowania z ul. Księdza Alojzego Ligudy. Na zamieszczonym wyżej planie to skrzyżowanie oznaczone jest cyfrą "2". Jeden z rogów skrzyżowania to Plac Winogronowy:
Brzeg placu obsadzony jest winoroślą. Można zerwać sobie kiść przepysznych winogron i delektować się nimi na ławeczce. Tak też zrobiliśmy.
Jeśli pójdziemy ul. Stara Droga dalej poza skrzyżowanie, to zaraz ujrzymy po lewej stronie tablicę z herbami z różnych stron Europy. To pamiątka po uroczystym założeniu tu winnicy, wspólnie z gośćmi z siedmiu państw:
Nasza dalsza trasa nie wiodła jednak ul. Stara Droga, ale ul. Księdza Alojzego Ligudy w stronę punktów "3" i "4" na zamieszczonym wcześniej planie:
Po krótkim marszu mijamy po lewej zamknięty teren (kiedyś chyba obiekt wojskowy). Na tym terenie w okolicy miejsca, które na zdjęciu poniżej oznaczyłem czerwonym kółkiem, znajduje się najwyższy punkt Winowa, nieco powyżej 189 metrów n.p.m.:
Mniej więcej w tym samym miejscu, ale po lewej stronie drogi, mamy punkt widokowy:
Gdy pójdziemy dalej prosto, to po chwili trafimy na ostrzeżenie, że dalej jest teren wojskowy i wstęp jest wzbroniony:
Uznaliśmy jednak, że jest to dawno nieaktualna informacja po byłym terenie wojskowym. Z trzech możliwych dróg wybraliśmy tę, która była najbardziej w lewo (na zdjęciu oznaczona czerwonym kółkiem). Po krótkiej chwili przez lasek doszliśmy nią do kolejnego rozwidlenia, gdzie wybraliśmy (najpierw) drogę w prawo. Wkrótce doprowadziła nas ona nad duży staw. Gdy robiłem tam poniższe zdjęcie, to za plecami miałem zarośnięty chaszczami wierzchołek Babiej Góry:
Zrezygnowaliśmy z przebijania się przez chaszcze. Zamiast tego weszliśmy jeszcze na półwysep, widoczny z lewej strony zdjęcia powyżej. Na końcu półwyspu znaleźliśmy ławeczkę i stół:
Posiedzieliśmy tam chwilę, delektując się ciszą i lśnieniem tafli wody, po czym zawróciliśmy do rozwidlenia dróg, by teraz wybrać lewą z nich. Po krótkiej chwili marszu nią trafiliśmy na drugi, mniejszy staw po lewej stronie drogi. W oddali pływał po nim samotny biały łabędź:
Od stawu jeszcze kilka kroków było do terenu, po którym jeździł wojskowy transporter:
W pierwszej chwili przestraszyliśmy się, że może jednak wtargnęliśmy na prawdziwy teren wojskowy, ale wesołe machania nam rękami załogi transportera wskazywały, że nie są to żołnierze, ale bawiący się w żołnierzy. Poobserwowaliśmy więc jakiś czas śmigający po górach i dolinach transporter:
Jak na jedną małą wioskę, to Winów oferuje sporo atrakcji, a przecież nie poznaliśmy ich wszystkich. Warto wybrać się do Winowa. Cała opisana piesza trasa miała może jakieś 5 km.