W 2009 stopa życiowa w Polsce i Białorusi była podobna. Sprawdziłem jak w obu państwach zmieniały się potem płace realne (PR). Dane są w tabeli powyżej. Okazuje się, że Polskę i Białoruś dzieli przepaść.
Wzrost płac realnych był ostatnio w Polsce bardzo niski. W 2012 mieliśmy nawet spadek płac realnych o 0,1%. Łącznie za całe cztery lata (2010-2013) płace realne urosły w Polsce zaledwie o 5,1%. Emerytury, renty i inne świadczenia jeszcze mniej. Jest to dziwne, bo w latach 2010-2013 polski PKB urósł o 12,4%. Kto zatem zgarnął zyski ze wzrostu polskiego PKB? Obawiam się, że wytransferowano je za granicę.
Odwrotnie było na Białorusi. W latach 2010-2013 białoruski PKB urósł o 16,6% a płace realne o 64,9%, czyli dużo więcej. Białoruskie emerytury, renty, zasiłki etc. urosły w tych latach tak jak płace realne, lub jeszcze bardziej. Jakoś było to możliwe i z pewnością nie na kredyt, bo zadłużenie zagraniczne Białorusi (37 mld $) jest ponad dziesięć razy niższe od zadłużenia zagranicznego Polski (377 mld $) choć ludności ma Białoruś tylko cztery razy mniej niż Polska.
Ostatnio proponuje się w Polsce pracę z płacą ok. 2 zł za godzinę (350 zł miesięcznie za pracę w wymiarze pełnego etatu). Chodzi przy tym o zatrudnienie na tzw. umowach śmieciowych. Jeśli takie płace upowszechnią się, to możliwości polskiego eksportu będą ogromne, bo żaden Chińczyk czy Afrykańczyk nie zgodzi się już na taką płacę. Będziemy bezkonkurencyjni w świecie i wicepremier Piechociński będzie mógł słać kolejne propagandowe mejle z informacjami, jak gwałtownie rośnie nasz eksport. Chyba jednak nie o to chodzi, by podstawą naszego "sukcesu" gospodarczego była praca części Polaków za miskę kartofli.
W tabeli podane są też wzrosty sprzedaży detalicznej w Polsce i Białorusi w latach 2010-2013. Aby w sklepach był wzrost sprzedaży musi być najpierw wzrost płac. Ludzie nie będą więcej kupować, jeśli nie będą więcej zarabiać. Za całe cztery lata (2010-2013) w Polsce płace realne wzrosły o 5,1% a sprzedaż detaliczna o 4,3%. Na Białorusi płace wzrosły realnie o 64,9% a sprzedaż detaliczna o 70,1%.
Tak jak z handlem, jest też np. z gastronomią i szeregiem innych usług. Niskie polskie płace wykończą część naszego handlu i usług. Wicepremier Piechociński może więc nie wiadomo jak zachwalać nasze "sukcesy", a mnie i tak bardziej podoba się droga białoruska.
Piotr Badura
Artykuł ukazał się w "Beczce" NR 3 (291),