Chrońmy własny przemysł! – wzywa Stowarzyszenie Producentów Cementu (SPC) i ogłasza alarm. Podobno cementową wojnę prowadzą z nami Rosja i Białoruś. Wina Rosji polegać ma na tym, że nie chce ona kupować produkowanego w Polsce cementu. Wina Białorusi ma być jeszcze większa, gdyż państwo to chce sprzedawać swój cement do Polski.

Tak się składa, że na sprawy cementu jestem trochę wyczulony już od 2007 roku. (Podobnie jest z Białorusią, tyle że na jej sprawy patrzę uważniej od mniej więcej 2010 roku.) W 2007 roku czytelnik "Beczki", wtedy jeszcze papierowej, udzielił mi telefonicznie takiej informacji:

"Mieszkam w powiecie opolskim, ale pracuję w Niemczech. Potrzebny był mi w Niemczech cement. Kupiłem go w najbliższym markecie budowlanym płacąc po 1,68 euro za worek 25 kg. Było to 17 lipca [2007]. Euro było wtedy po 3,73 zł, co dawało cenę 6,27 zł za worek 25 kg. Pamiętałem jeszcze, że krótko wcześniej w Polsce płaciłem za cement z Górażdży po 15 zł za worek 25 kg. Kupiony w Niemczech cement był z firmy Heidelberg Cement, do której należą też Górażdże. Zapytałem w niemieckim markecie, czy ten cement jest z niemieckiej cementowni. Powiedziano mi, że jest to cement z Polski. Uważam za grandę, że cement z leżących w Polsce Górażdży jest w polskim markecie po 15 zł za worek 25 kg a w tym samym czasie w niemieckim markecie po 6,27 zł za worek 25 kg. Proszę coś zrobić w tej sprawie."

Wziąłem się wtedy za ten temat. Ustaliłem, że ceny cementu w Polsce są rzeczywiście zdecydowanie wyższe, niż podawana przez czytelnika cena w Niemczech. Dotarłem do informacji z 2006 roku, że polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) podejrzewa działających w Polsce producentów cementu o zawarcie nielegalnej zmowy cenowej. Szefem Górażdży a jednocześnie prezesem SPC był wtedy Andrzej Balcerek. Tenże Andrzej Balcerek zapewniał wówczas publicznie, że nie ma żadnej zmowy cenowej.

Telefonowałem w sprawie zmowy do UOKiK, ale powiedziano mi, że sprawa jest w toku więc informacji nie udzielają. Zwróciłem się też do Górażdży z zapytaniem, czy prawdą jest, że ich cement sprzedawany jest w Niemczech taniej niż w Polsce. Pani Małgorzata Dąbrowska, rzecznik prasowy Górażdży, zapewniła mnie, że w 2007 nie sprzedali do Niemiec nawet jednej tony cementu, a to, że cena cementu w Niemczech jest tak niska, wynika z nadwyżek produkcyjnych niemieckich cementowni i spowodowanego tym nadmiaru cementu na niemieckim rynku. Z kolei za winnych wysokiej ceny cementu w Polsce pani rzecznik uznała pośredników i detalistów.

Popytałem detalistów, jak z tym jest. Powiedzieli mi, że chętnie sprowadzaliby z Niemiec tańszy cement, ale tamtejsze cementownie twierdzą, że mają tylko niewielkie ilości. Muszą więc kupować drogi cement w Polsce.

Nie mogłem wtedy rozstrzygnąć, jak jest, bo nie było jeszcze potrzebnych informacji.  W grudniu 2009 roku UOKiK ogłosił, że co najmniej od 1998 roku, działające w Polsce cementownie kierowały się nielegalną zmową cenową i w związku z tym nakłada na te cementownie ogromną karę (blisko pół miliarda złotych). Górażdże miały karę obniżoną do połowy, bo w ostatniej chwili zgłosiły się do UOKiK, że chcą przyznać się do winy i wydać wspólników w zamian za łagodne potraktowanie. Przypomnę, że wcześniej szef Górażdży, Andrzej Balcerek, będący jednocześnie prezesem SPC, zapewniał publicznie, że żadnej zmowy nie ma.

Czy Andrzej Balcerek został po tej aferze potępiony? Ależ skąd. Został nawet odznaczony a w Górażdżach zajął zaszczytne miejsce w radzie nadzorczej. Czy zatem mogę traktować poważnie to, co mówi dziś Stowarzyszenie Producentów Cementu (działające wprawdzie w Polsce, ale nie mogę powiedzieć, że polskie, skoro wszystkie cementownie kupił kapitał zagraniczny).

Ochrony przed białoruskim cementem działający w Polsce zagraniczni producenci domagali się już w 2003 roku. Chcieli by minister gospodarki "wszczął postępowanie ochronne przed nadmiernym przywozem na polski obszar celny cementu pochodzącego z Republiki Białorusi". Problem był w tym, że białoruski cement był nieco lepszy a i tak o 30% tańszy. W 2009 okazało się, że był tańszy, bo po prostu miał uczciwą cenę, a cement produkowany w Polsce, wskutek zmowy cenowej, miał cenę zawyżoną.

Dziś Stowarzyszenie Producentów Cementu znów bije na alarm. Rosja nie chce kupować cementu z Polski a jeszcze na dodatek domaga się, by przed wjechaniem na teren Rosji każda partia cementu z Polski została zbadana pod kątem jakości, co podobno trwa cztery tygodnie. Na dodatek Białoruś chce sprzedawać w Polsce swój cement (zgaduję, że tańszy i lepszy). Aby wyjaśnić, co się dzieje, proponuję tabelkę:

Dlaczego Rosja miałaby kupować cement w Polsce, skoro dziś produkuje go, licząc na mieszkańca, więcej niż Polska? Co jest dziwnego w tym, że Białoruś, która ma zdecydowanie wyższą produkcję cementu na mieszkańca niż Polska, chce u nas sprzedawać swój cement?

Stowarzyszenie Producentów Cementu sugeruje, że nasz cement to jest super i tańszy, a Rosjanie domagają się badań tylko ze złośliwości. Białorusini chcą natomiast konkurować z naszym cementem, sprzedając nam wprawdzie cement tańszy, ale niepewnej jakości. Tych sugestii nie można jednak uznać w świetle prowadzenia przez SPC kampanii "Pewny cement".

SPC uważa, że na polskim rynku sprzedawane jest rocznie około 800 tys. ton fałszywego cementu (wyrobu cementopodobnego), co grozi katastrofami budowlanymi. Aby walczyć z tym zjawiskiem SPS wprowadziło specjalny znaczek – pomarańczową strzałkę. Ma ona być umieszczana na workach z prawdziwym cementem. Dla mnie jest to kuriozum. Fałszowany cement nie ma prawa być w sprzedaży. 800 tys. ton rocznie nie da się po cichu zrobić w kuchni. Nie jest żadnym problemem ustalenie, które markety w Polsce rozprowadzają fałszywy cement i skąd go biorą. SPC najwyraźniej woli jednak rozwiązanie ze znaczkiem na workach. Dlaczego?

Bez najmniejszych trudności znalazłem w internecie coś takiego:

Co ma wspólnego łódzka "Kompania spirytusowa" z cementem? Ano od pewnego czasu w asortymencie firmy Nord Clas obok spirytusu znalazł się też cement i to w dodatku "cement górażdże":

W jaki sposób Nord Clas produkuje "cement górażdże" nie jest mi wiadomym, ale podejrzewam, że kupują w Górażdżach cement, mieszają go z popiołem i workują. W ten sposób następuje cudowne rozmnożenie cementu z Górażdży. Co jest ciekawe, to Nord Clas jest także eksporterem cementu, np. do Czech:

Być może Nord Clas sprzedaje najporządniejszy cement pod słońcem, ale mnie jakoś nie dziwi, że Rosja domaga się badania jakości każdej partii cementu z Polski. Dziwi mnie natomiast, gdy obecny szef Górażdży – Ernest Jelito stwierdza publicznie, że dla niego, jako technologa, fałszowanie cementu jest rzeczą nie do pomyślenia. Natychmiast przypomina mi się poprzednik Ernesta Jelito – Andrzej Balcerek, zapewniający publicznie, że żadnej zmowy cenowej producentów cementu nie ma.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Autorzy, którzy chcą, aby ich artykuły, napisane na łamach "Grupy Lokalnej Balaton" w latach 2013-2016, widniały na portalu informacyjnym Opowiecie.info proszeni są o przesłanie tytułu artykułu oraz zawartych w nim zdjęć na adres: news@opowiecie.info