W ostatnich tygodniach na polskiej scenie politycznej mieliśmy do czynienia z kampanią pełną dziwnych gestów i deklaracji, które przyprawiają o ból głowy. Szczególnie absurdalnie wyglądały wypowiedzi niektórych wyborców Szymona Hołowni, którzy zapowiedzieli, że w razie jego porażki w pierwszej turze wyborów, nie wezmą udziału w drugiej.

Cóż za piękny sposób na manifestowanie protestu przeciwko „duopolowi” PO-PiS. Jeśli zatem Hołownia nie przejdzie do drugiej tury, ich bojkot będzie rzekomo próbą pokazania, że nie zamierzają wybierać mniejszego zła. A przecież każdy, kto choć trochę śledzi sondaże, wie, że Hołownia nie ma żadnych szans na pokonanie Trzaskowskiego w tej fazie wyborów.

Zatem, ci wyborcy, którzy grożą bojkotem, nie tylko pokazują swoją polityczną nieodpowiedzialność, ale w rzeczywistości jedynie działają na korzyść Prawa i Sprawiedliwości, które będzie czekało na ich decyzję z otwartymi rękami. Cała ta „decyzja” to nic innego jak usprawiedliwienie dla własnych politycznych sympatii, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistą walką o lepszą Polskę.

Nie zapominajmy, że Hołownia w tej kampanii nie walczy już o prezydenturę, ale o przetrwanie swojej politycznej kariery. Musi spełnić dwa warunki: uzyskać przyzwoity wynik w wyborach i — co najważniejsze — zapewnić zwycięstwo Trzaskowskiemu. W przeciwnym razie nie ma co liczyć na przedterminowe wybory parlamentarne, które mogą okazać się kluczem do jego przyszłości politycznej.

Co się stanie, jeśli Trzaskowski przegra? To będzie katastrofa, bo Hołownia znajdzie się w sytuacji, w której nie będzie miał już żadnych realnych szans na przyszłość w polskiej polityce. Przypomnijmy, że Hołownia ma bardzo słabe struktury, brak pieniędzy i poparcie głównie wśród dawnych wyborców Platformy. Przegrana Trzaskowskiego to dla niego kres marzeń o jakiejkolwiek politycznej karierze.

Sytuacja w polskiej polityce jest obecnie bardzo dynamiczna i pełna nieoczekiwanych zwrotów. Jednak to, co teraz naprawdę widać, to błąd Hołowni, który przez ostatnie tygodnie mocno atakował Trzaskowskiego, skupiając całą swoją uwagę na wyśmiewaniu jego działań. Zamiast współpracować z innymi politykami opozycji, zaczął szukać dziury w całym, co jedynie osłabia pozycję całej opozycji. W tym momencie jego działania nie tylko nie mają sensu, ale sprawiają, że staje się on jednym z tych, którzy bardziej szkodzą, niż pomagają.

Pamiętajmy o jednym: jeśli wybory te zakończą się niewielką przewagą Trzaskowskiego, PiS bez wahania zacznie podważać ich wynik. Tego nie można dopuścić. Trzaskowski musi wygrać jednoznacznie, bo tylko wówczas będzie można mówić o zakończeniu dominacji PiS-u w Polsce.

Na koniec — niezależnie od tego, jakie decyzje podejmą wyborcy Hołowni, jedno jest pewne: w drugiej turze wyborów nie ma miejsca na polityczne egoizmy. Jeśli Hołownia naprawdę zależy na przyszłości Polski, to w interesie całej opozycji będzie, by wygrana Trzaskowskiego była tak wyraźna, jak to tylko możliwe.

 

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.