Czwartkowa konferencja wicemarszałek Zuzanny Donath-Kasiury przed szpitalem przy ul. Wodociągowej w Opolu miała na celu uspokoić mieszkańców naszego województwa, przekazać że oddział psychiatryczny działa i nadal będzie działać.
– Chciałam prosić, aby informacje odzwierciedlały rzeczywistą sytuację, a za pośrednictwem dziennikarzy proszę polityków, żeby nie straszyli mieszkańców naszego województwa tym, co się nie dzieje – zaapelowała Zuzanna Donath-Kasiura, wicemarszałek województwa opolskiego. – Opieka psychiatryczna dla mieszkańców naszego województwa jest zapewniona.
Wicemarszałek zapewniała, że działa oddział A, na którym są 63 łóżka i tyle samo jest na oddziale B.
– Łącznie więc jest 126 łóżek, dokonaliśmy tylko zamiany oddziału C na Zakład Opiekuńczo-Leczniczy, gdzie jest 35 łóżek – mówiła wicemarszałek Donath-Kasiura.
Oddział C, czyli ten łagodny, zostanie zastąpiony ZOL-em. To jest inna forma leczenia. Natomiast od kierownictwa szpitala Opowiecie.info usłyszało, że niepotrzebnie tworzona jest atmosfera strachu wśród mieszkańców.
– Wśród pacjentów zauważamy w ostatnim czasie strach, bo docierają do nich informacje, że dzieje się coś strasznego, więc pytają nas, żeby im wyjaśniono, co tak naprawdę się dzieje – mówi Anna Bieniasiewicz, zastępca dyrektora ds. medycznych Szpitala Neuropsychiatrycznego przy ul. Wodociągowej. – Mówimy im, że są bezpieczni, żeby się nie bali. Po co eskalować problem.
ZOL powstający w miejsce oddziału C jest także stacjonarny, w którym pacjent przebywa cały czas i ma zapewnioną opiekę pielęgnacyjną i lekarską. Ale już nie ma intensywnego nadzoru. W ZOL-u można przebywać tak długo, jak długo jest taka potrzeba.
Opieka psychiatryczna w województwie opolskim podzielona jest na rejony. Szpital przy ul. Wodociągowej w Opolu obejmuje opieką pacjentów z powiatu opolskiego, oleskiego, kluczborskiego i brzeskiego.
Pomoc psychiatryczną dla mieszkańców powiatu krapkowickiego, kędzierzyńsko-kozielskiego i głubczyckiego świadczy szpital im. ks. Natana w Branicach. Natomiast pomoc dla mieszkańców powiatu nyskiego i prudnickiego zapewnia szpital w Głuchołazach.
Faktem jest, że sytuację zaostrza i rodzi poczucie niepewności rządowa decyzja o deinstytucjonalizacji opieki psychiatrycznej. Ta reforma zakłada likwidację ponad 5100 łóżek w szpitalach monospecjalistycznych.
– To oznacza, że to rząd chce, aby zostały zlikwidowane, a nie, jak u nas, przekształcone w Zakład Opiekuńczo-Leczniczy – tłumaczy wicemarszałek Zuzanna Donath-Kasiura. – Rządowa reforma oznacza likwidację 126 takich oddziałów jak ten, tutaj, oddział C. To jest sprawa, której należy się obawiać
Ponadto marszałek województwa opolskiego podkreśliła, że bardzo niebezpieczne jest też zmniejszające się dofinansowanie, jakie otrzymują szpitale z NFZ. W tym oddziały psychiatryczne.
I tak w ubiegłym roku na koszty opieki psychiatrycznej i leczenia uzależnień na Opolszczyźnie przeznaczono 85 mln zł. W tym roku finansowanie spadło do 74 mln zł, a przyszłym zmniejszy się do 58 mln zł.
Kolejnym problemem jest deficyt lekarzy, o którym powszechnie wiadomo. Podawany na konferencji powód to limitowana liczba studentów na kierunkach medycznych.
– To nie my ustalamy limity na medycynie, tylko rząd – podkreśliła pani marszałek. – Dlatego proszę, aby za państwa pośrednictwem zastanowić się nad reformą deinstytucjonalizacji opieki psychiatrycznej. Po drugie, nad zmniejszającym się dofinansowaniem nie tylko lecznictwa szeroko rozumianego, ale w obszarze opieki psychiatrycznej.
Opolski szpital neuropsychiatryczny zabiega o studentów, a ci, którzy się zdecydują na tą deficytową specjalizację, dostaną dodatki w wysokości 4 tys. zł.
Krzysztof Nazimek, dyrektor szpitala przy ul. Wodociągowej podkreślał, że system azylowy, w którym pacjent jest izolowany od reszty społeczeństwa, to XIX-wieczny przeżytek.
– Przed nami reforma psychiatrycznej opieki zdrowotnej, która będzie się opierać na modelu środowiskowym – wyjaśniał dyrektor Nazimek. – Zakłada on, że pacjent otrzyma opiekę w innych formach w Centrum Zdrowia Psychicznego, które powstaną we wszystkich powiatach.
W założeniu Centra Zdrowia Psychicznego będą powiązane z małymi oddziałami psychiatrycznymi, które zostana utworzone w szpitalach wielospecjalistycznych.
– Centrum Zdrowia Psychicznego umożliwi pacjentom na pobyt w swoim środowisku z możliwością leczenia – mówił dyrektor Nazimek. – To jest projekt Narodowego Programu Zdrowia Psychicznego, mamy już jego drugą edycję, ale rozwój tych Centrów Zdrowia Psychicznego nie postępuje.
Rządowy program deinstytucjonalizacji jest przewidziany na lata 2021-2027.
– Mamy sześć lat na zmniejszenie ilości łóżek psychiatrycznych – dodał Krzysztof Nazimek. – W przypadku województwa opolskiego jest teraz pięć łóżek na 10 tysięcy mieszkańców, a nowy wskaźnik rządowy zakłada 2,5 łóżka na 10 tysięcy mieszkańców. Obecnie to ograniczenie o 40 łóżek, przy pozostawieniu 126, powoduje gwałtowne reakcje, że istnieje zagrożenie bezpieczeństwa pacjentów. Ale to nie jest mój kaprys, że likwiduję oddział 40-łóżkowy. To kryzys w lecznictwie spowodowany brakiem lekarzy i finansów. Ograniczamy liczbę łóżek, by kontynuować funkcjonowanie pozostałych dwóch oddziałów. Odstąpienie od decyzji o zamknięciu oddziału jest niemożliwe, bo nadal nie mamy lekarzy. Ale to nie jest decyzja ostateczna i na zawsze.
Dyrektor zapowiada, że ma powstać odrębna placówka Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży. Teraz w szpitalu jest oddział stacjonarny dziecięcy i poradnia, a planują wybudowanie obiektu z oddziałem dziennym i szkołą dla dzieci.
Obecnie w opolskim szpitalu na oddziale psychiatrycznym dziecięcym pracuje 3 psychiatrów dziecięcych i 1 rezydent.
Wicemarszałek województwa Zuzanna Donath–Kasiura za pośrednictwem Opowiecie.info apeluje, by nie bać się psychologów i psychoterapeutów i nie wstydzić problemów, które wynikają ze zmian cywilizacyjnych.
– Trzeba apelować, żeby ludzie przestali się wstydzić i chcieli sobie pomóc. Razem z pełnomocnikiem do spraw uzależnień prowadzimy kampanię informacyjną – powiedziała Opowiecie.info wicemarszałek Donath-Kasiura. – Trzeba pomagać wtedy, kiedy problem się rodzi, kiedy jest mały. A szpital to ostateczność stanów ostrych, zarówno w przypadku dzieci, jak i dorosłych.
Jak dodała, to, co 30 lat temu udało się w ramach grupy rówieśniczej wypracować, teraz już się nie udaje, bo tych grup rówieśniczych jest coraz mniej. Trudno nauczyć dzieci przegrywania, radzenia sobie z problemem, konfliktem wewnątrz grupy.
– Dlatego tak bardzo potrzebne są warsztaty i różnego rodzaju działania, które nauczą dzieci i młodzież radzenia sobie z konfliktem i problemem oraz mówienia o tym, co ich męczy – podkreśliła wicemarszałek. – Psycholodzy i pedagodzy są w szkołach, jako samorząd apelowaliśmy o to, żeby tam byli. Ponadto mamy poradnie psychologiczne we wszystkich powiatach, w szkołach mamy psychologów, tylko trzeba z tego korzystać. To, na czym mi bardzo zależy, to żeby nie czekać, aż dzieci przyjdą do nich same, ale żeby psycholodzy i pedagodzy chodzili do klas i rozmawiali z dziećmi o ich problemach.