Rygory sanitarne wprowadzone w związku epidemią koronawirusa, czyli noszenie maseczek, trzymanie dystansu i mycie rąk, przyniosły niespodziewany, pozytywny skutek uboczny – radykalny spadek chorób rozprzestrzenianych drogą pokarmową m.in żółtaczki i salmonelli.

Wzrost zakażeń COVID-19 sprawił, że częściej myjemy ręce, dzięki czemu coraz mniej Opolan zapada na tzw. choroby brudnych rąk. Wynika to ze statystyk udostępnionych Opowiecie.info przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Opolu.

I tak np. od  stycznia do lipca 2019 roku na wirusowe zapalenie wątroby typu „A” w województwie opolskim zachorowało 20 osób, a w tym samym okresie br. tylko dwie!

Na salmonellozę od stycznia do lipca 2019 zachorowało 97 mieszkańców naszego regionu, a w tym roku 60. O połowę spadła też liczba uciążliwych biegunek i zapalenia żołądka – z 1108 przypadków do 563.

Wirusowych zakażeń jelitowych wywołanych przez rotawirusy w ub.r. było 671 przypadków, a w tym roku tylko 129.

Jeśli chodzi o wirusowe zakażenia jelitowe wywołane przez norowirusy, to na Opolszczyźnie od stycznia do lipca 2019 było ich 81, a w tym roku 14.

W ub.r. opolski sanepid odnotował do lipca 29 przypadków lambliozy, a teraz jedynie trzy.

W przypadku bakteryjnego zakażenia jelitowego wywoływanego przez Escherichia Coli biegunkotwórczą liczba zachorowań na Opolszczyźnie zmniejszyła się z 12 do 3.

Podobnie jest w całym kraju, wszędzie widać spadek liczby przypadków „choroby brudnych rąk”: cztery razy mniej bakteryjnych zakażeń jelitowych oraz aż siedem razy mniej wirusowego zapalenia wątroby.

W sumie, jeśli chodzi o wszystkie tzw. choroby brudnych rąk, jest ich o dwie trzecie mniej, niż w tym samym okresie 2019!

– To pokazuje, że dotychczas ludzie nie myli rąk, a zaczęli, kiedy ten podstawowy zabieg został niemal narzucony „z urzędu” – uważa dr Ernest Kuchar z Kliniki Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Nieprzyjemny wniosek jest taki, że przed epidemią nie byliśmy narodem dbającym o higienę.

Potwierdzają to też badania przeprowadzone dla Onetu: przed epidemią 30 proc. kobiet i 60 proc. mężczyzn nie myło rąk po wyjściu z toalety.

– Pierwszą naszą czynnością po powrocie do domu powinno być mycie rąk – podkreśla dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału zakaźnego w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu. – Bo wcześniej dotykamy klamek, różnych przedmiotów, pieniędzy, które przechodzą przez tysiące rąk, korzystamy z toalet publicznych. W domu też trzeba myć ręce za każdym razem po wyjściu z toalety oraz przed posiłkiem. Z tym myciem rak nie było u nas wcześniej za dobrze, teraz jest lepiej, pokazuje to spadek zachorowań na choroby brudnych rąk, do których należą właśnie m.in. zatrucia pokarmowe i żółtaczka pokarmowa. A mycia rąk nic nie zastąpi, nic ich nie zdezynfekuje tak dokładnie, jak woda z mydłem.

Obserwowany w minionym półroczu spadek liczby przypadków tzw. chorób brudnych pozwala wysnuć  pozytywny wniosek – mydło i płyny dezynfekujące, które po ogłoszeniu pandemii zaczęły masowo znikać z półek sklepowych, nie zaległy gdzieś na dnie szafek, ale są właściwie użytkowane.

Okazuje się także, że obostrzenia sanitarne związane z Covidem ograniczyły nie tylko rozprzestrzenianie się chorób przenoszonych nie drogą pokarmową, ale też kropelkową – dzięki noszeniu maseczek i trzymaniu dystansu.

Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, podawanych za Onetem wynika, że w ciągu minionego półrocza ponad dwa razy mniej osób zachorowało na szkarlatynę, ospę wietrzną i różyczkę. W przypadku odry wskaźnik zachorowań zmalał z 3,74 na 100 tys. mieszkańców w pierwszym półroczu ub.r. do 0,06 w pierwszym półroczu 2020.

Niewątpliwie miał na to też wpływ lockdown, kiedy żłobki, przedszkola i szkoły były zamknięte, a spotkania dzieci i młodzieży niezwykle ograniczone. Tym samym wszelkie drobnoustroje przenoszone drogą kropelkową miały ograniczone możliwości rozprzestrzeniania się.

Paradoksalnie jest jeszcze jedna kategoria chorób, których liczba zmalała w całym kraju po wybuchu epidemii. To te, przenoszone drogą płciową. Czas przymusowej izolacji, czyli akcja „Zostań w domu!”, radykalnie ograniczyła przypadkowe kontakty seksualne.

Przed jesienią trzeba mieć nadzieję, że rygory sanitarne związane z epidemią koronawirusa pomogą też w istotny sposób ograniczyć spodziewaną epidemię grypy.

Jolanta Jasińska-Mrukot

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Jeden komentarz

  1. Dzień dobry, można dostać źródło artykułu, to znaczy publikację, dokument, potwierdzający, że tak naprawdę jest jak w artykule napisane?
    Pozdrawiam

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.