Gdy podróżuje się po kraju i świecie i dostrzega co i w jaki sposób gospodarze miejsc, w których gościmy nam proponują, jak dwoją się i troją by nam dogodzić, powroty do Opola stają się coraz smutniejsze.
Dzisiaj. Centrum Opola. Stawek na Barlickiego. Miejsce, które powinno tętnić życiem z racji chłodu od wody z fontanny, dużej ilości ławek, sporej restauracji… Stop: restauracji nie ma. Nieczynna. Dotychczasowy gospodarz właśnie się rozlicza.
Pustki. Spalone słońcem krzewy przypominają pogorzelisko. Nikt nie pomyślał, że połączenie wody z fontanny niesionej wiatrem w połączeniu ze słońcem może tak podziałać. Już po pierwszych oznakach oczekiwać należałoby jakiejś interwencji. Ale nikt się nie kwapi. Pewnie tak postoją do przyszłego sezonu…
Przy wejściu od strony Barlickiego złamana wierzba, odgrodzona jak miejsce przestępstwa biało czerwoną taśmą…Smutne.
Wiem, że taki mamy klimat, ale jestem przekonany, że jesion przy Radiu Opole przetrwałby wszystkie nawałnice. Ale jego już nie ma. Stoi za to, jak wyrzut sumienia cis na Niemodlińskiej przy KFC…
„Zielone Opole” nie zaprasza!
Fot. Kapitan