Funkcjonariuszom KP w Dobrzeniu Wielkim udało się namierzyć i zatrzymać sprawców wielu kradzieży mających miejsce na budowie elektrowni.
Sprawa do łatwych nie należała. Na budowie pracuje około 2 tys. osób zatrudnionych w 180 firmach. Z wielkiego placu budowy od początku roku znikało w tajemniczy sposób wiele rzeczy. Najczęściej ginęły elektronarzędzia oraz paliwo, które setkami litrów wyparowywało z pojazdów i maszyn budowlanych. Seria kradzieży i włamań nasiliła się w kwietniu, jak mówi Bogusław Walkowicz, bywało, że dziennie zgłaszano siedem takich przypadków. W przeciągu 30 dni zgłoszono około 30 kradzieży, w tym kradzieży z włamaniami.
Dlaczego tak trudno było namierzyć złodziei?
Plac budowy jest ogrodzony i zamknięty. Do środka można się dostać jedynie z przepustką wydaną w punkcie kontrolnym. Teren jest monitorowany, pracownicy firmy ochroniarskiej patrolują miejsce budowy, pilnie strzeżony jest wjazd i wyjazd samochodów firmowych, które prowadzą rejestr wwożonego i wywożonego sprzętu. Obowiązkiem ochrony jest kontrola rejestru ze stanem faktycznym. Firma ochroniarska patroluje wewnętrzny plac budowy, funkcjonariusze policji dbają o bezpieczeństwo po zewnętrznej stronie budowy, czyli poza jej wysokim ogrodzeniem.
Kto zatem kradł?
W toku przeprowadzonych czynności śledczych funkcjonariusze KP z Dobrzenia Wielkiego wytypowali sprawców. Wiadomo było, że kradzieży dokonują osoby pracujące na budowie, które mogą się swobodnie poruszać po jej terenie. Jednak spośród 2 tys. pracowników z różnych regionów kraju i zagranicy, trudno było wytypować prawdziwych sprawców.
Krąg podejrzanych sukcesywnie się zacieśniał, dobrzeńscy policjanci przy pomocy funkcjonariuszy z wydziału śledczego w Opolu ustalili, że dni i godziny kradzieży zbiegają się z grafikiem pewnych pracowników ochrony. Czynności śledcze trwały tydzień. 18 maja funkcjonariusze policji w Dobrzeniu Wielkim zatrzymali trzech pracowników opolskiej firmy ochroniarskiej, podejrzanych o kradzieże i włamania, którzy po przesłuchaniu przyznali się do winy. Wśród sprawców było dwóch mężczyzn w wieku 41 i 42 lat oraz młoda, 21-letnia kobieta.
Sprawcy mieli dostęp do sprzętu i maszyn, wiedzieli, jak ominąć kamery, prywatnymi samochodami spokojnie przejeżdżali przez bramę, wywożąc łupy. Działali w grupie. Dziewczyna stała na czatach, jeden z mężczyzn stał na bramce, drugi wynosił paliwo i narzędzia.
Na chwilę obecną złodzieje przyznali się do 4 kradzieży i 2 kradzieży z włamaniami, jednak jak mówi z-ca komendanta, Bogusław Walkowicz – przewiduje się osobowy i rzeczowy rozwój w sprawie. Sprawcom grozi od jednego do dziesięciu lat pozbawienia wolności. Nie bez znaczenia jest fakt, że mężczyźni byli już karani. Pytanie brzmi, dlaczego firma ochroniarska zatrudnia osoby, które były w konflikcie z prawem…
Dlaczego kradli?
Pracownicy ochrony zarabiają niewiele ponad 5 zł brutto na godzinę. Czy z takich pieniędzy można się utrzymać? Z pewnością nie. Sprawcy znaleźli więc alternatywne źródło dochodu, rekompensując niskie wynagrodzenie. Tylko czy tak strategiczny, nie tylko dla regionu, ale i dla kraju obiekt, jak elektrownia może sobie pozwolić na usługi firmy ochroniarskiej, których pracownicy otrzymują głodowe stawki, a przecież odpowiedzialni są w niemałym stopniu za bezpieczeństwo i porządek na terenie rozbudowującej się elektrowni? Czy taki pracownik będzie pilnie strzegł mienia i należycie ochraniał teren?
Informacji udzielił z-ca komendanta Bogusław Walkowicz