Trójka przyjaciół z Katowic, których dewiza brzmi – sprawy niemożliwe od zaraz, na cuda trzeba poczekać trzy dni, stworzyła akcję, która obecnie jest największym rajdem charytatywnym na świecie. Zebrali koło siebie mnóstwo ludzi dobrej woli, którzy zakochani w samochodach z PRL-u, dają im drugie życie i sami jeżdżąc nimi po świecie rozjaśniając życie dzieciaków.
Kulturoznawca, ekonomista i logistyk, twardy tercet, który od 2007 optymizmem i pasją pomagania zaraził kilka tysięcy osób. Nie biorą za to to pieniędzy, zależy im na satysfakcji z działania, czerpaniu radości z motywowania ludzi do podróżowania i współdziałania w słusznym celu. Radość dzieci, a właściwie nazywając rzeczy po imieniu euforia, jaką okazują przy otrzymywaniu darów jest nie do przecenienia.
Opolska ekipa PorFavor jest już na mecie w Irlandii, na polu w Green Adwenture, nieopodal gór Wincklow. – Większość też dotarła, nam udało się bezawaryjnie – mówi Paulina.