Zamknięte szkoły i przedszkola, utrudnione spotkania z rówieśnikami, brak aktywności fizycznej. Skutki obostrzeń pandemicznych dla dzieci i młodzieży są dramatyczne.

– Z moich obserwacji wynika, że ze wszystkich związanych z pandemią zawirowań, dla dzieci najtrudniejsza jest izolacja i konsekwencje jakie ze sobą niesie. Czyli brak kontaktu z rówieśnikami i samotność – mówi Paulina Wocka-Zyla, psycholog z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Opolu. – Ponad rok temu rodzice narzekali, że relacje ich dzieci z rówieśnikami przeniosły się do sieci, że coraz mniej czasu spędzają ze sobą w realu. Teraz już nawet dzieci są zmęczone takimi interakcjami. Widzą, że bez bezpośrednich kontaktów trudno jest utrzymać relację.

– Po pierwszej fali pandemii dzieci mówiły, że tęsknią do szkoły, że chcą mieć kontakt z innymi – kontynuuje pani psycholog. – Ta narracja się zmieniła. Coraz więcej uczniów nie chce wracać do szkoły. Swoją niechęć argumentują korzyściami obecnej sytuacji. Mogą dłużej spać, uczyć się nie wstając z łóżka. Ale dla niektórych to nie jest tylko kwestia wygody, ale też stanów lękowych i depresyjnych, które trzymają ich w domu.

Skutki izolacji w czasie pandemii

W miarę wydłużania się izolacji będzie wzrastać ilość dzieci z zaburzeniami. – Badania dowiodły, że z odizolowania wynikają zaburzenia depresyjne i lękowe – tłumaczy Paulina Wocka-Zyla. – Im dłużej dzieci są odseparowane od społeczeństwa, tym więcej zaburzeń jest zgłaszanych specjalistom. Z badań wynika też, że następstwa izolacji były obserwowane jeszcze dziesięć lat po jej zakończeniu.

Już widzimy jej negatywne skutki. – Obserwuję bardzo dużo fobii społecznych. Są dzieci, które przez tydzień nie wychodzą z domu, boją się kontaktu z ludźmi. To jest bardzo niepojące zjawisko – przekonuje moja rozmówczyni. – Trzeba pomyśleć o tym, żeby po ponownym otwarciu szkół wprowadzić treningi umiejętności społecznych dla dzieci. Byłoby świetnie, gdyby ta kryzysowa sytuacja stała się punktem wyjścia dla reformy szkolnictwa. Dla przekierowania uwagi z realizacji podstawy programowej na umiejętność budowania relacji społecznych oraz na umiejętność dbania o swój dobrostan psychiczny.

Przemoc w rodzinie

Jak przekonuje pani psycholog, kolejnym negatywnym skutkiem zamknięcia szkół jest pogorszenie sytuacji dzieci, które doświadczają przemocy w domu. – A to dlatego, że rówieśnicy potrafią być dla siebie silnym oparciem. Brak codziennej rówieśniczej koregulacji może dodatkowo obniżać kondycję psychiczną dzieci doświadczających przemocy ze strony dorosłych. Są ciekawe badania wyjaśniające dlaczego przemoc domowa wzrasta w sytuacjach kryzysowych, takich jak pandemia.

Wynika z nich, że na 100 proc. osób, które jako dzieci doświadczyły przemocy ze strony dorosłych, ok. 33 proc. będzie biło swoje dzieci. Ok. 33 proc. nie będzie tego robić. A kolejne ok. 33 proc. będzie stosować przemoc w zależności od swojej sytuacji życiowej. Czyli jeśli wszystko układa się pomyślnie, jest stała praca, stabilne relacje z partnerem, poczucie bezpieczeństwa – wówczas przemoc się nie pojawi. Ale w sytuacji silnego, długotrwałego stresu i braku poczucia bezpieczeństwa, takie osoby zaczynają stosować przemoc.

Rosną też statystyki telefonów zaufania. – Dzieci dzwonią coraz częściej. Coraz częściej korzystają też z możliwości korespondowania ze specjalistami. Taka forma kontaktu jest łatwiejsza do ukrycia przed rodzicami – mówi Paulina Wocka-Zyla. – Fundacja Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii przeprowadziła w ostatnim czasie badania w grupie  wiekowej 11-18 lat. Wynika z nich, że 42 proc. dzieci miewa myśli samobójcze. To nie znaczy, że wszystkie te dzieci chcą odebrać sobie życie. Ale że myślą o tym, że lepiej byłoby nie żyć, że życie nie ma sensu. A 15 proc. z nich ma konkretne myśli samobójcze, które wiążą się między innymi z planami w jaki sposób odebrać sobie życie. Te dane są przerażające.

Nauka w domu jest mniej efektywna niż w szkole

Ponadto dzieci deklarują, że samodzielna nauka jest dla nich bardzo trudna, przyznają że nie mają motywacji. Jednocześnie bardzo martwią się o przyszłość. Mówią, że niewiele się w ciągu tego roku nauczyły więc nic dziwnego, że pojawia się niepokój związany z przyszłością.

Dzieci spędzają średnio dziewięć godzin dziennie przed ekranem. – Do późnych godzin wieczornych są narażone na światło niebieskie, z którym normalnie w przyrodzie mamy do czynienia w południe. Więc wieczorami są bardzo ożywione, bardzo późno chodzą spać, co z kolei powoduje zaburzenia w produkcji melatoniny, która odpowiada za zdrowy sen. Z kolei melatonina odpowiada za produkcję serotoniny, dzięki której możemy czuć się dobrze, normalnie funkcjonować. To jest błędne koło i kolejne wytłumaczenie dlaczego rośnie ilość zaburzeń depresyjnych.

Częściowym rozwiązaniem, przynajmniej niektórych z tych problemów mogłoby być nauczanie hybrydowe. – W 70 proc. szkół w Stanach Zjednoczonych realizuje się właśnie taki lub wyłącznie stacjonarny model nauki. Wprowadzono taki system w trosce o zdrowie psychiczne dzieci. Z badań nad umiejętnością radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi wyciągnięto wniosek, że czynnikami chroniącymi w bardzo trudnej sytuacji kryzysowej są silna więź z osobą inną niż opiekun oraz zaangażowanie w życie wspólnoty – podsumowuje psycholog.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze