Tłumy opolan, Maryja, Józef i Dzieciątko, żywe żwierzęta, ale przede wszystkim monarchowie z Europy, Azji i Afryki przeszli siódmym Orszakiem Trzech Króli w niedzielę (6 stycznia) w Opolu. W radosnym kolędowaniu udział wzięło ponad 5 tysięcy osób.

Uczestników orszaku wyróżniały kolorowe przebrania i papierowe korony. Wśród nich byli uczniowie opolskich szkół, harcerze i całe rodziny z dziećmi.

Rozśpiewany orszak wyruszł z opolskiego Rynku, przemierzając plac Wolności, ulicę Ozimską by w końcu zatrzymać się przy placu Jana Pawła II w Opolu przed ogromną sceną.

– Atmosfera tego wydarzenia jest podniosła, udział wolontariuszy w przygotowaniu artystycznych występów również cieszy i skłania do refleksji – mówił biskup opolski Andrzej Czaja.

W występach udział brał m.in. Zespół Pieśni i Tańca Opole oraz Młodzieżowa Orkiestra Dęta Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowej z Kędzierzyna-Koźla. W rolę Świętej Rodziny wcielili się Sandra i Piotr Kubaccy z córeczką Zosią.

– Chciałbym abyśmy jak ci mędrcy ze Wschody kroczyli drogą za gwiazdą. Dla nas tą gwiazdą jest Ewangelia, jest Jezus, a nasze Betlejem to niebo. Musimy iść drogą za Chrystusem, zwiastować radosną nowinę i pociągać wszystkich ludzi do Boga – dodał.

Według wstępnych szacunków w centrum Opola w niedzielne popołudnie rozdano ponad 5 tysięcy papierowych koron.

– Korona jest symbolem gotowości i chęci. Do tego musi dojść też pełna mobilizacja i konsekwencja aby nie ulegać mieliznom w życiu, zwłaszcza w tym duchowym. Dla wielu osób liczy się przede wszystkim rozwój materialny, ale coraz bardziej doskwiera nam niedosyt życia duchowego. Mam nadzieję, że orszak Trzech Króli choć trochę nas obudzi i zmobilizuje – podkreślał biskup.

– Cały orszak jest pretekstem do tego by wyrazić radość, która ma swoje źródło w tym co duchowe – uzupełnił ksiądz Łukasz Kmieć, diecezjalny duspasterz młodzieży, który wcielił się w rolę archanioła Gabriela.

Wspólna kolęda, refleksja i zabawa

W siódmym Orszaku Trzech Króli wzięła udział m.in. Anna Miszkiel z córeczką Marceliną.

– Moje przebranie jest super. To czerwona peleryna i korona. Podobało mi się też jak wszyscy tak ładnie śpiewali – zdradziła 8-latka.

– Jesteśmy po raz pierwszy na tym orszaku. Pogoda dopisała, było fajne widowisko, więc warto było przyjść. Za rok też nas tu nie zabranie – zapewniała pani Anna.

Wiele osób było też pod wrażeniem skali wydarzenia.

– W tej wielkiej grupie jest bardzo przyjemnie. Styczniowa pogoda też mi nie przeszkadza, nie jest za zimno – przekonywał Piotr Rosa.

– My jesteśmy co roku. To już taka nasza rodzinna tradycja. Jestem z dziećmi swoimi i od znajomych, więc jest mocna ekipa – śmiała się Ewa Krakowiak.

Na orszaku nie brakowało dzieci, jak i seniorów, ale wielką grupę stanowiły całe rodziny, m.in. państwa Piechotów, z której najmłodsza była Teresa zachwycona Świętą Rodziną i żywym osiołkiem.

– To żona nas wyciągnęła na tak fantastyczną imprezę. Spędzamy czas na świeżym powietrzu, oglądamy orszak, który jest imponujący – Grzegorz Piechota.

– Dla nas to ważne przeżycie duchowe, uwieńczenie okresu świątecznego i oddanie hołdu jedynemu królowi, który jest. Jesteśmy religijną rodziną i nie wstydzimy się wiary. Myślę, że wszyscy, którzy świętują Boże Narodzenie powinni świętować Trzech Króli – podsumowała Ewa Piechota.

– Ja chciałem pokazać córce jak wygląda taki wielki orszak. To dla mojej 4-latki pierwsze takie wydarzenie. Choć dopiero połowa imprezy za nami, to Kalinka cały czas śpiewa kolędy i wszystkim jest zafascynowana –powiedział z uśmiechem Wojciech Kołodziej z Opola.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarka, redaktor wydania miesięcznika Opowiecie.info. Wcześniej związana przez 10 lat z Nową Trybuną Opolską w Opolu. Pisze o tym, czym żyje miasto, z naciskiem na kulturę. Fanka artystów i muzyków, brzmień pod każdą postacią oraz twórczych inicjatyw. Lubi dużo rozmawiać. W wolnym czasie jeździ na koncerty i festiwale, czyta książki i ogląda filmy – dość często o mafii.