Opolscy radni ostatecznie zatwierdzili korektę budżetu, z przeznaczeniem na koncert organizowany przez TV POLSAT. 17 za, 12 głosów wstrzymujących się.
– Ja się wstrzymam. Nie mam ochoty brać udziału w tej przedwyborczej szopce – powiedział radny Marcin Gambiec.
Argumenty przedstawiane przez przeciwników koncertu były różne. Od równie populistycznych, jak sam koncert i zdecydowanie politycznych pomysłów Marka Kawy, po przemyślane i celne uwagi radnego Platformy Obywatelskiej, Przemysława Pospieszyńskiego. Wiśniewski ze swymi pomysłami zatrzymał się w ubiegłym wieku. Wystarczy popatrzeć na prawdziwe festiwale muzyczne. W Opolu, niestety, czuć tandetę, na dodatek za ciężkie pieniądze, które nie wiadomo do kogo trafią.
Radni dopiero teraz zaczęli zwracać uwagę na styl, w jakim Arkadiusz Wiśniewski przeprowadza swoje przedsięwzięcia. Szkoda, że nie dotarło to do nich jeszcze przed powiększeniem Opola.
Histeryczne powoływanie się prezydenta na tradycję i szyld „Stolicy Polskiej Piosenki” miało dla mnie dziś swój finał w teleturnieju TVP „Jeden z dziesięciu”. Pytany przez Tadeusza Sznuka uczestnik o imieniu Adrian (nomen omen) o to, w jakim mieście znaleźć można Muzeum Polskiej Piosenki, mocno się zasępił, poczem niepewnie wyartykułował: „W Kołobrzegu?”
Taka jest legenda i tradycja festiwalu opolskiego. Znika jak kamfora, bo Opole już dawno przestało być stolicą polskiej piosenki. Jest stolicą chałtury i zacofania. Także w sferze architektury. Wystarczy popatrzeć na to, co robi się z ul. Krakowską:
Choćby nie wiem ile blichtru dodawać brukowi, pozostanie on jedynie brukiem. Ulica musi mieć duszę, a tej Wiśniewski nie tchnie w Krakowską, bo nie ma pojęcia jak się to robi.
Wszystkie działania Wiśniewskiego skierowane są na kampanię wyborczą, do której, choć jest niedozwolona, bez żenady się przyznaje.
Fot. melonik