Praca pielęgniarek jest bardzo ciężka. Stawiam tą tezę na początku tekstu, jednocześnie uważając, że jest niepodważalna. Przejeżdżając przez Pokój na Szpitalu Reumatologiczno-Rehabilitacyjnym zauważyłem wywieszony manifest, a na nim słowa protestu:
„Popieramy protest zawodów medycznych Warszawa 28.09.2015”
Czy naprawdę nie irytuje Państwa coraz bardziej rozszerzająca się biurokracja w urzędach, stanowiska dla dzieci, pociotków i kuzynów (utrzymanie polskiego Sejmu i Senatu wg Mariusza Maxa Kolonko, zachowując odpowiednie proporcje, kosztuje 10 x więcej niż w USA!), a brak środków na ochronę zdrowia, w tym na wynagrodzenia dla ciężko pracujących kobiet – pielęgniarek i położnych?
Tymczasem w ocenie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych sytuacja jest dramatyczna.
Pielęgniarki skarżą się na brak chęci wysłuchiwania ich problemów, brak dialogu, ignorowanie przez szefów, którzy, jak uważają, „pozorują bezradność”.
Żądają natomiast:
Określenia niezbędnej liczby pielęgniarek w poszczególnych miejscach pracy, wzrostu wynagrodzeń dla pielęgniarek i położnych, który będzie zachętą dla młodych osób podejmujących ten zawód oraz ograniczy emigrację.
Co ważne, pielęgniarki żądają również zmniejszenia obciążenia pracą administracyjną (!) na rzecz pracy przy pacjencie. Pielęgniarki i położne wnioskują również o zabezpieczenie czasu pracy poprzez umowę o pracę (!).
Komentarz: tylko jedna propozycja dotyczy wzrostu wynagrodzeń. Cała reszta dotyczy polepszenia jakości i zwiększenia czasu pracy przy pacjencie oraz zabezpieczenia podstawowego bytu, umożliwiającego pewność pracy, a co za tym, w miarę godne życie.
By uzmysłowić Czytelnikom, że sytuacja pielęgniarek, położnych, a myślę, że i salowych, jest zła, przytoczę proste dane. Otóż w Polsce wskaźnik pielęgniarek przypadających na 1000 pacjentów jest jeden z najniższych w Europie.
Powołując się na dane OECD z 2012 roku, na 1000 mieszkańców w każdym z wymienionych krajów przypadało pielęgniarek:
Szwajcaria – 16
Dania – 15,4
Islandia – 14,5
Norwegia – 14,4
Niemcy – 11,3
Słowienia – 8,2
Czechy – 8,1
Polska – 5,2
Polska jak zwykle, na szarym końcu. Ale na wciąż rozwijającą się biurokrację i administrację (w której ludzie z zewnątrz nie mają szansy na taką „pracę”) wciąż znajdują się pieniądze.
Czy w Polsce zawsze wszystko musi być do niczego?
Odpowiedź jest jednoznaczna. W Polsce nie szanuje się pracownika. To m.in. stąd wielka, dwumilionowa emigracja i wyjazdy „na saksy”. Ceny zachodnie, pensje wschodnie. Dno.