W dzisiejszych czasaach jesteśmy przyzwyczajeni do ogromnej prywatności zwykłych ludzi i niesłychanej wprost jawności życia tzw. celebrytów (inna sprawa, czy ujawniana jest prawda). Zwykłym ludziom tłumaczy się, że wszystko, co ich dotyczy, ma być dla innych zwykłych ludzi absolutną tajemnicą. Np. nie dość, że likwiduje się tzw. spisy lokatorów w budynkach wielorodzinnych, to jeszcze nawet w domofonach coraz częściej są tylko numery mieszkań, a nazwisk lokatorów brak. Za to o celebrytach mamy wiedzieć wszystko. Media zatłukują nas informacjami na ich temat. Kiedyś tak nie było.

Przeglądam systematycznie stare wydania ukazującej się kiedyś w Opolu (Oppeln) gazety "Stadt-Blatt" ("Miejska Gazeta"). Wychodziła ona co tydzień. Prenumerata roczna kosztowała 2 marki 40 fenigów. Tyle mniej więcej zarabiał wtedy dziennie dobry murarz. Gazetka nie była obszerna, ale przynosiła ważne dla mieszkańców miasta informacje. Prenumeratorzy dostawali ją w sobotę rano i od razu mogli przeczytać, gdzie mogą pójść w tę sobotę i cały następny tydzień na świniobicie, golonkę, gulasz etc. Dowiadywali się też, gdzie będzie jakaś imprezka (koncert, teatr, wykład itp.), gdzie są do wynajęcia mieszkania, w którym sklepie jest jaka nowa dostawa, kto osiadł w mieście a kto się wyprowadził, co im mają do zakomunikowania władze miejskie, etc. Poniżej winietka jednego z wydań:

Wybrałem akurat to wydanie, gdyż jako pierwszy tekst były "Wiadomości z Urzędu Stanu Cywilnego" (Standesamtliche Nachrichten). Taki tekst ukazywał się w każdym tygodniu i przynosił tygodniową informację o urodzeniach, zgonach, zapowiedziach i ślubach. Najczęściej był on gdzieś w głębi numeru, a rzadko zaraz pod tytułem gazety. Ponieważ jednak dziś przeglądałem wydania z maja-czerwca 1882 roku, to jako przykład cały tekst z tego właśnie okresu:

Dawniejszy USC (Standesamt) stosował przy urodzeniach zasadę, że podaje się, kim jest ojciec narodzonego dziecka i jaki jest jego zawód. Gdy zatem podawano dane o matce, to było wiadomo, że dziecko jest nieślubne. Żeby jednak nie było wątpliwości, to urzęd dopisywał słowo "unverehelichten", czyli niezamężna. W powyższym tekście w dziale Geburten (urodzenia) jako pierwsza wymieniona jest niezamężna robotnica z fabryki cygar Hedwig Wystrach, która urodziła syna. Potem mamy trzech ślubnych synów i znów niezamężna robotnica Johanna Wiesebach, która urodziła syna, ale martwego (todtgeboren). Dalej mamy jeszcze trzy ślubne córki, czyli razem ósemkę dzieci, w tym dwoje nieślubnych (25%). Sporo, nawet jak na dzisiejsze czasy.

Kolejna rubryka to zgony. Dziś ujawnia się tylko kto umarł i w jakim wieku. Wtedy informowano jeszcze w gazecie, na co umarł. O pani szewcowej Annie Braungart, zmarłej w wieku 50 lat, dowiadujemy się, że zmarła na Unterleibsentzündung, czyli zapalenie miednicy mniejszej. Czy jednak coś z tego wiemy? Mogła umrzeć np. z powodu raka macicy.

Jeszcze gorzej jest z pozostałymi zgonami. Mistrz krawiecki Joseph Dienstfertig umarł w wieku 52 lat na kramfy (Krämpfe), czyli skurcze, zwykle bolesne. 7-miesięczny Emanuel Sorowka i 5-miesięczna Emma Haase zmarli na skurcze wywołane ząbkowaniem (Zahnkrämpfe). 4-tygodniowy Oskar Kowalik też zmarł na kramfy. Wydaje się, że kramfy to było wtedy takie wygodne wyjaśnienie wielu całkowicie różnych sytuacji. Żeby już wspomnieć wszystkich zmarłych, to 52-letnia robotnica Marianna Michalsky zmarła na udar mózgu (Schlaganfall).

Bilans ruchu naturalnego w Opolu w tygodniu 30 maja – 6 czerwca 1882 roku był zatem na plus. Urodziło się siedmioro żywych dzieci a zmarło sześcioro mieszkańców. Miastu przybył zatem jeden obywatel. Niby mało, ale zawsze coś.

Zapowiedzi (Aufgebote) i ślubów (Eheschließungen) nie będę już omawiał. Zwrócę uwagę tylko na jeden zabawny szczegół. Wśród zapowiedzi mamy parę krawiec Paul Wolff i Sophie Stannek. Przy kawalerze dopisano jednak "alias Wilk". Paul Wolff musiał być bardzo świeżym Wolffem, skoro na tyle powszechnie widziano w nim Wilka, że urząd dodał to w informacji.

Na koniec wrócę jeszcze do nieślubnych dzieci. Zamieszczone już wyżej informacje Standesamtu dotyczyły tygodnia 30 maja – 6 czerwca 1882 roku. W tygodniu tym 25% urodzonych w Oppeln dzieci było nieślubne. A jak było potem? Kolejna informacja to tydzień 6-13 czerwca 1882 roku:

W informacji tej czytamy, że niezamężna Franziska Kazmarczik urodziła córkę, niezamężna Emilie Kretschmer urodziła córkę i niezamężna Anna Kaßner też urodziła córkę, ale martwą. Wszystkich urodzeń było 13, więc te nieślubne stanowiły 23%.

Kolejny tydzień to 13-20 czerwca 1883 roku. O opolskich urodzeniach w tym tygodniu informuje następny tekst:

Wszystkich dzieci urodziło się dwanaścioro, z czego aż czworo (33%) to były dzieci nieślubne. Marie Jendryssek, robotnica z fabryki cygar, urodziła nieślubnego syna, a służące Albertine Achtelik, Marie Schneider i Maria Smuda urodziły nieślubne córki. Można więc powiedzieć, że na przełomie maja i czerwca 1882 roku mieliśmy w Opolu (Oppeln) prawdziwy wysyp nieślubnych dzieci.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Autorzy, którzy chcą, aby ich artykuły, napisane na łamach "Grupy Lokalnej Balaton" w latach 2013-2016, widniały na portalu informacyjnym Opowiecie.info proszeni są o przesłanie tytułu artykułu oraz zawartych w nim zdjęć na adres: news@opowiecie.info