Trwa 17. Festiwal Filmowy Opolskie Lamy. Opolanie do 12 października oglądają najlepsze produkcje polskie i zagraniczne z ostatnich lat i rozmawiają z ich twórcami. W Muzeum Śląska Opolskiego odbyło się spotkanie z Wojciechem Staronień, reżyserem, operatorem i scenarzystą, współtwórcą głośnych filmów jak „Papusza”, „Ptaki śpiewają w Kigali” i „Argentyńska lekcja”.

Filmowiec do Opola przyjechał wspólne ze swoją żoną, Małgorzatą Staroń, która często pracuje jako producentka jego obrazów, a także była bohaterką jego głośnych dokumentów.

„Syberyjska lekcja” to zapis ich rocznej wyprawy na Syberię, w okolice jeziora Bajkał, gdzie ona uczy języka polskiego polskich zesłańców w miejscowej szkole, a on kręci o tym film. Godzinny dokument to niezwykły portret życia mieszkańców dalekiej Syberii. Para wzięła tam również ślub.

Reżyser: Świat przeżywałem za pomocą obrazów

– Zdecydowaliśmy się na to na ostatnim roku studiów. Wtedy jeszcze nie miałem wielkiego pojęcia o robieniu filmów – wspominał Wojciech Staroń. – Już w liceum miałem jednak silną potrzebę tworzenia obrazów, fotograficznych głównie, a później tych filmowych. Tak też przeżywałem świat.

Film powstał w 1998 toku. Jak opowiadał reżyser, w tym czasie w Polsce nie było filmów dokumentalnych, osobistych.

– Było za to czasem tak, że autor z „offu”, czyli zza kadru, mówił jakiś komentarz, ale wciąż nie powstawały filmowe portrety najbliższych osób – tłumaczył.

– Dziś filmowca już nie przeraża wyjazd na koniec świata, ale wtedy wyprawa na Syberię była wielkim przedsięwzięciem. Lata 90. i początek „lat dwutysięcznych” był próżnią. Prócz filmów Krauzego, powstało może kilka innych w tym gatunku – przypominał.

–  Technicy, fachowcy nie mieli pracy. Praktycznie nikt z moich rówieśników nie zrobił filmu fabularnego w ciągu 10 lat po szkole filmowej. Później wydarzyła się rewolucja na rynku filmu niezależnego, dokumentalnego.

Spotkanie z polskimi emigrantami w Argentynie

Inspiracją do powstania kolejnego dokumentu była podróż rodziny Staroniów do Argentyny, w której z dwójką małych dzieci mieszkali przez dwa lata.

W obsypanej nagrodami i pochwałami krytyków „Argentyńskiej lekcji” Małgorzata Staroń znów uczy języka polskiego potomków polskich emigrantów.

Główną rolę w filmie zagrał jej 8-letni wtedy syn Janek, który zakolegował się miejscową dziewczynką – Marcią. To opowieść o dorastaniu, zabawie i przyjaźni, ale też przedwczesnym zderzeniem z odpowiedzialnością widziane oczami dziecka.

– Argentyńczycy są otwarci i lubią dzieci. Bardzo dobrze nas przyjęli – wspominała Małgorzata Staroń.

– Z punktu widzenia filmowca to była również korzystna sytuacja. Jeśli przyjechałbym do takiej wioski jako jakiś tam reżyser z ekipą i siedział tam nawet długo, wciąż byłbym obcy. Natomiast gdy pojawia się nauczycielka z mężem i dziećmi uczyć, to ona jest swoja, wszyscy ją kochają. Nawet ja, jakiś dziwak z kamerą, byłem w takiej sytuacji akceptowany – śmiał się.

Jak powstaje scenariusz dokumentu?

– Scenariusz w filmie dokumentalnym według mnie powinien mieć nie więcej niż stronę. Jeśli jest dłuższy, to już podejrzane – mówił – Na tej stronie opisuje się ideę, na przykład: młoda dziewczyna ma być nauczycielką języka polskiego na Syberii, jedzie tam na rok, nie wiadomo, gdzie będzie mieszkać, kogo będzie uczyć i kogo spotka.

Spotkanie poprowadziła Agnieszka Zientarska, filozofka, nauczycielka, filmoznawczyni i podróżniczka.

CZYTAJ: “Opolskie Lamy” już w całym mieście. Muzyczna bomba Króla na otwarcie filmowej uczty

Fot. Anna Konopka

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarka, redaktor wydania miesięcznika Opowiecie.info. Wcześniej związana przez 10 lat z Nową Trybuną Opolską w Opolu. Pisze o tym, czym żyje miasto, z naciskiem na kulturę. Fanka artystów i muzyków, brzmień pod każdą postacią oraz twórczych inicjatyw. Lubi dużo rozmawiać. W wolnym czasie jeździ na koncerty i festiwale, czyta książki i ogląda filmy – dość często o mafii.