Około dwudziestu Wolnych Ludzi z Opola postanowiło obejrzeć kwitnące kasztany na Placu Ignacego Daszyńskiego przed opolskim sądem, a jednocześnie wyrazić swe niezadowolenie z robienia z Polski republiki bananowej. Od kilku lat spacerują tu w pierwszy czwartek miesiąca.
Być może strajk przedsiębiorców w Warszawie sprawił, że opolska policja poczuła się w obowiązku „jeszcze lepiej spełniać swe obowiązki”. Zwykle spacery Wolnych Ludzi obserwował z oddali pojedynczy policjant. Dziś przyjechali w kilka samochodów.
– Możecie spacerować w przepisowych odległościach, ale nie wolno wam wyrażać poglądów, bo to będzie wówczas zgromadzenie – stwierdził dowódca oddziału.
Osoby, które miały ze sobą kartki z napisami zostały uznane za sprawców wykroczeń i zostały wylegitymowane.
Jeden ze spacerowiczów z opolskiego KOD, przekonywał funkcjonariuszy, że przecież w niedzielę są wybory, trwa kampania wyborcza i każdy obywatel ma prawo prowadzić polityczną agitację aż do ciszy wyborczej, ale nie znalazł zrozumienia u policjantów, którzy stwierdzili, że wykonują swoja pracę a podstawą prawną do legitymowania są obecnie obowiązujące przepisy związane z pandemią koronawirusa.
To była pierwsza ingerencja policji w działania Wolnych Ludzi z Opola. Czyżby miała być zwiastunem tego, co nas czeka w najbliższej przyszłości?
Fot. melonik