Przy skrzyżowaniu opolskich ulic Reymonta i Kościuszki mieści się dom handlowy o nazwie "Handlowiec". Kiedyś w budynku tym była łaźnia miejska. Do 1968 roku byłem uczniem Szkoły Podstawowej nr 23 (też przy ul. Reymonta) i często obok budynku dawnej łaźni przechodziłem. Nie jestem pewien swej pamięci, ale wydaje mi się, że wtedy łaźnia była jeszcze czynna. Zdjęcie poniżej pokazuje skrzyżowanie ulic Reymonta i Kościuszki z widokiem na budynek "Handlowca":
Łaźnia rozpoczęła w tym miejscu działalność jesienią 1892 roku. Warto przypomnieć jej historię, bo wydaje się ona ciekawa i pouczająca.
Pod koniec października 1892 roku, do ukazującej się w każdy sobotni poranek opolskiej gazety miejskiej dołączono czterostronicowy informator uruchamianej właśnie "Oppelner Warm-Badeanstalt", czyli "Opolskiego zakładu ciepłych kąpieli". Tak wyglądały dwie pierwsze strony informatora:
Pierwsze dwie strony były cennikiem. Był on trochę zawiły. Podstawową cenę kąpieli płaciło się, kupując bilet do łaźni w określonych placówkach handlowych i usługowych miasta (ale nie w łaźni). Cena ta zależała od tego, czy kupuje się pojedynczą kąpiel, czy abonament na 6 kąpieli (w przypadku kąpieli pod prysznicem abonament obejmował 12 kąpieli). Cena zależała też od tego, czy jest się akcjonariuszem łaźni, czy też nie.
Można było też zażyczyć sobie usług dodatkowych, np. namydlanie (Abseifen), tarcie (Frottiren) czy masowanie (Massiren), które były płatne odrębnie i w łaźni, a nie na mieście. W łaźni płaciło się też za bieliznę kąpielową – płaszcz kąpielowy (Bademantel), duży ręcznik (grosses Badetuch), mały ręcznik (Handtuch), fartuch kąpielowy (Badeschürze), a także za dodatki (Badeingredienzien) typu sole kąpielowe czy olejki.
W informatorze proponowano tradycyjne kąpiele wannowe (Wannenbäder), bicze (Volldouchebäder), kąpiele lecznicze (Medicinalbäder), kąpiele parowe (Dampfbäder) oraz natryski (Brausebäder). Później ofertę chyba trochę rozszerzono, bo w ogłoszeniach prasowych kąpiel parowa stała się rosyjską kąpielą parową (Russische Dampfbäder) a dodatkowo pojawiła się "Römisch-irische Schwitzbäder" (rzymsko-irlandzka kąpiel napotna), która była chyba kąpielą w suchym, gorącym powietrzu:
Pojedyncza kąpiel wannowa I klasy kosztowała 70 fenigów, a pojedynczy natrysk 20 fenigów. Dużo to czy mało? Aby móc ocenić, musielibyśmy mieć porównanie do innych cen z tego samego czasu. Proponuję zatem ogłoszenia. W pierwszym z nich Franz Gwosdz, który miał sklep na Karlsplatzu (miejsce w którym dziś łączą się ulice Osmańczyka i Sienkiewicza) proponował funt kawy (funt miał już wtedy równo pół kilograma) w cenach od 1,30 do 1,80 marki, a za 10 fenigów dawał 2 wielkie szkockie śledzie, względnie 3 duże lub 4 średnie albo 5 małych. Kawa zbożowa kosztowała u Franza Gwosdza 20 fenigów za funt:
Z kolei w sklepie Schwalbego przy Oderstrasse (dziś Koraszewskiego) najlepsze, najfajniejsze, prima stołowe masło z mleczarni w Kobylnie kupić można było w promocyjnej cenie 1,20 marki za funt lub 60 fenigów za pół funta:
Na rogu obecnych ulic Koraszewskiego i Katedralnej miał swą cukiernię Herrmann Beyer. Proponował on klientom miód w cenie 80 fenigów za funt:
Na podstawie przytoczonych ogłoszeń można by przyjąć, że 70 fenigów za kąpiel wannową I klasy odpowiadało mniej więcej obecnym 10 zł a 20 fenigów za natrysk to około 3 zł.
Wróćmy jednak do informatora. Pozostałe jego dwie strony były regulaminem łaźni, który określał godziny pracy, czas pojedynczej kąpieli etc. Informował też, kto prowadzi sprzedaż biletów. Zakazywał palenia w łaźni tytoniu, wprowadzania psów, hałasowania i brudzenia:
Pomysłodawcy łaźni nie zbudowali jej za swoje pieniądze. Założyli spółkę akcyjną i sprzedali akcje zainteresowanym mieszkańcom miasta. Korzyścią dla akcjonariusza była zniżka w odpłatności za kąpiele dla niego i mieszkających razem z nim członków najbliższej rodziny. Roczna suma zniżek dawała zapewne wyższą rentowność niż najlepsza lokata. A przecież była jeszcze dywidenda. Przy tym można było w każdej chwili wycofać pieniądze, sprzedając akcję,.
Był jednak ktoś, kto na nowej z łaźni chyba stracił. Przed jej powstaniem mieszkańcy Opola (Oppeln) korzystali z łaźni, której właścicielem był pan Knietsch. Wydaje mi się, że był on kowalem. Miał kuźnię przy ul. Krakowskiej, na wysokości obecnej ul. Powolnego. Łaźnia była jego dodatkowym biznesem. Na dwa tygodnie przed otwarciem nowej łaźni ukazało się w opolskiej gazecie miejskiej ogłoszenie, przypominające, że łaźnia Knietscha nadal poleca ciepłe kąpiele:
Obawiam się jednak, że opolscy klienci wybierali raczej nową łaźnię.