Pierworodnym synem Napoleona Bonapartego był Aleksander Colonna-Walewski, urodzony w 1810 roku. Obok kościoła w Grabinie (gmina Niemodlin) znajduje się grób Stanisława Aleksandra Colonny-Walewskiego, urodzonego w 1840 roku. Czy możliwe jest, że w Grabinie pochowany jest wnuk Napoleona? Teoretycznie jest to możliwe, ale skrajnie nieprawdopodobne.
Hrabia pochowany w Grabinie był prawdziwym Walewskim, a pierworodny Napoleona fałszywym Walewskim. Rodzina Walewskich uważała Napoleona za wstrętnego korsykańskiego konusa, którego imienia nie należy nawet wspominać w towarzystwie, bo jest to w złym tonie. Wolno było o nim mówić tylko z konieczności, gdy chodziło o sprawy historyczne, wojskowe itp.
Zanim przejdę dalej, przypomnę, że w winietce tego artykułu jest znak "18+", który oznacza, że niepełnoletni nie powinni czytać tego tekstu. Nie chodzi przy tym o "momenty", ale o to, że młodzi mają uczyć się historii w szkole. Tam uczą historii słusznej, choć na każdym etapie innej. A internet to pomieszaniem z poplątaniem. Dorosły wie o tym i zachowuje dystans, a młodemu można namieszać w głowie. Tekst poniżej powstał w oparciu o źródła internetowe, więc może być zwyczajnie głupi. Dlatego nieletnim mówię ładnie "do widzenia".
Nieletni poszli kopać piłkę, co wyjdzie im na zdrowie, a ja mogę wrócić do tematu. Przypomnę, że o pochowanym w Grabinie Walewskim już pisałem, deklarując, że postaram się coś na jego temat znaleźć. Zainteresowani znajdą ten tekst pod adresem:
https://www.grupalokalna.pl/beczka/hrabia-z-warszawy-wlascicielem-grabina-w-gminie-niemodlin
Z informacjami na temat grabińskiego Walewskiego jest trudno, ale coś tam wyszukałem. Zacznę jednak od tego napoleońskiego Walewskiego, czyli fałszywego Walewskiego. Kluczową osobą jest w tej sprawie Maria Łączyńska, która urodziła się 7 grudnia 1786 roku, ale niektóre źródła twierdzą, że w 1789 roku. Ponieważ rok ma tu istotne znaczenie, więc trzeba się liczyć z tym, że ktoś mógł tu coś poprawiać.
Rodzina Łączyńskich była w tarapatach. Popadła w długi, których nie umiała spłacić. W domu było kilkoro dzieci, nie było za co wykształcić synów, nie było jak wyposażyć córek, ojciec zmarł, a tu jeszcze Maria zaszła w panieńską ciążę. I co tu teraz począć?
Niedaleko posiadłości Łączyńskich znajdują się Walewice, wieś między Piątkiem a Sobotą, choć zdecydowanie bliżej Soboty (do Piątku jest z Walewic 16 km a do Soboty zaledwie 3 km). Ciekawostką jest, że w Piątku znajduje się geometryczny środek Polski. Stoi tam nawet stosowny pomnik:
W 1804 roku, w którym panna Maria Łączyńska zaszła w ciążę, w pałacu w Walewicach mieszkał dwukrotnie już owdowiały, zniedołężniały (niewykluczone, że także na umyśle) szambelan królewski Anastazy Walewski herbu Kolumna. Udało się doprowadzić do małżeństwa Marii z Anastazym. Ślub miał miejsce w grudniu 1804 roku a niecałe pięć miesięcy później przyszedł z tego związku na świat syn Antoni Bazyli Rudolf Walewski.
Podobno Anastazy Walewski był od Marii starszy o niecałe 50 lat, ale ze wspomnianych już wcześniej "niektórych źródeł" wynika, że był starszy o 53 lata, bo gdy brali ślub, to Maria była krótko po swych 15. urodzinach a pan "młody" miał 68 lat. Oficjalnie jednak Maria miała 18 lat a wiek pana "młodego" nie był dokładnie znany.
Małżeństwo Marii rozwiązało problemy rodziny rodziny Łączyńskich. Długi zostały spłacone, było za co kształcić synów a i o córkach pamiętano. W ojcostwo Anastazego nikt jednak nie wierzył. Krążyła pogłoska, że biologicznym ojcem jest wnuk feldmarszałka rosyjskiego Suworowa, a ponieważ rodzina Łączyńskich jest bardzo patriotyczna, więc na ślub córki z przedstawicielem zaborcy zgodzić się nie mogła (a spece od pijaru sądzą, że ich branża istnieje od niedawna).
Dwa lata po ślubie Maria była już dojrzała patriotycznie, więc gdy w grudniu 1806 do Warszawy przybył Napoleon Bonaparte, poczuła się w obowiązku iść go patriotycznie witać na ulicy. Witała go na tyle entuzjastycznie, że Napoleon ją zapamiętał, polecił odszukać i zaprosić na bal. Skończyło się tak, że w 1810 roku Maria, ciężarna już z Napoleonem, opuszcza Wiedeń, w którym mu towarzyszyła, by wrócić do domu męża i urodzić dziecko. Aleksander przyszedł na świat 4 maja 1810 roku w Walewicach.
Rodzina Walewskich potrafiła wiele znieść, ale nie zgodziła się, by Aleksander nosił nazwisko Walewski. Nic jednak nie mogli, bo decydował Napoleon. Aleksander nie tylko otrzymał nazwisko Walewski, ale jeszcze z dodatkiem Colonna. Tego było Walewskim za wiele i Napoleon został dla nich korsykańskim konusem a wymawianie jego imienia bez potrzeby uważano w tej rodzinie za naganne.
Sam Napoleon bardzo się z ciąży Marii ucieszył. Od 1796 roku był żonaty z Józefiną i nie mógł doczekać się dziecka. Ponieważ starsza od niego Józefina miała dwoje dzieci z wcześniejszego związku, to obawiał się, że przyczyna braku potomka leży po jego stronie. Ciąża Marii była dla niego dowodem, że może mieć dzieci. Niezwłocznie więc rozwiódł się z Józefiną i nim jeszcze Maria Walewska powiła mu syna, już ożenił się z Marią Ludwiką Austriaczką, z którą doczekał się potomka.
Napoleon zadbał jednak o swego syna z Marią Walewską i o nią samą, zarówno pod względem majątkowym, jak i pod względem pozycji społecznej. Aleksander Colonna-Walewski został nawet francuskim ministrem spraw zagranicznych (1850-1860) i ministrem kultury i sztuki (1860-1863), ale było to już długo po śmierci Napoleona na Wyspie Św. Heleny (5 maja 1821).
Choć stosunek prawdziwych Walewskich do Napoleona był niechętny, to jednak wśród odległych przyczyn, dla których hrabia Stanisław Aleksander Colonna-Walewski osiadł w Grabinie mogły też być jakoś tam związane z Napoleonem. O tym jednak w następnym tekście.