Zazieleniły się drzewka na „zrewitalizowanej” ulicy Krakowskiej w Opolu. Wcześniejsze anonse sceptyków były nietrafione. Zielone listki powiewaja na wietrze i dają świadectwo, że są na miarę naszych możliwości.
Nikt nie musiał ich mimo suszy podlewać. Dzisiaj wystarczyła punktowa interwencja aktywistów pod wodzą niestrudzonej dr Krystyny Słodczyk i nieustępliwego Grzegorza Ostromeckiego. Opole znów jest ZIELONE – wołali przy tym gromko. No i jest.
My pisaliśmy o tej sprawie kilkakrotnie. Ostatnio: https://opowiecie.info/tropie-zzielenialej-kielbasy-wyborczej-zielonego-opola/
Dochodziły do nas wówczas za pośrednictwem Gazety Wyborczej komunikaty rzeczniczki Ratusza Katarzyny Oborskiej-Marciniak:
Szanowna Pani Rzecznik (kochana Kasiu – powiemy nawet tak familiarnie, bo znamy sie doskonale i buziaczki robimy na powitanie), skąd wytrzasnęłaś tego dendrologa? Do tartaku z nim!
„Zgodnie ze sztuką” – sztuk raz – mówiło się w wojsku. To znaczy wykonana niezależnie (zupełnie) od jakości. Na 32 drzewa ratuszowi przyjmuje sie 12 ( „bo mamy do czynienia z żywymi drzewami”). Na rany boskie, jeżeli to były żywe drzewa to dlaczego nikt ich przez pół roku nie podlał nawet wiaderkiem wody? Gdyby o nie zadbać w marcu może dałoby sie jeszcze ze dwa, trzy odratować,Pamietać jednak trzeba, że wszystkie dane na temat sadzenia drzew przez pracowników Wiśniewskiego trzeba dzielić przez trzy – odwrotnie proporcjonalnie do kwot przewidywanych na inwestycje: te mnożymy przez trzy. I tu odkrywany wielką tajemnice Ratusza: nic w przyrodzie nie ginie ( pomijając 11 tysięcy drzew rocznie w Opolu).
Fot. melonik