Podczas czwartkowej konferencji przedstawiciele Młodzieży Wszechpolskiej Okręgu Opolskiego i Ruchu Narodowego wyrazili protest wobec przyznania nagrody im. Jana Całki Strajkowi Kobiet. Stwierdzili, że w protestach kobiet brali udział komuniści i ich potomkowie, a Jan Całka walczył z komunizmem. Tyle, że Strajk Kobiet owej nagrody nie otrzymał…

Natomiast dla opozycjonistów z czasów PRL jest oczywiste, że Jan Całka był zawsze za wolnością, więc nie byłby przeciwny przyznaniu Strajkowi Kobiet nagrody swojego imienia.

Absurd. Opolscy narodowcy pomieszali komunistów, Strajk Kobiet i nagrodę im. Jana CałkiBartłomiej Czuchnowski, przewodniczący Młodzieży Wszechpolskiej Okręgu Opolskiego na wstępie konferencji podkreślił, że ich środowiska sprzeciwiają się przyznawaniu tej nagrody Strajkowi Kobiet, bo jest ona niesłuszna.

Piotr Borakowski z Młodzieży Wszechpolskiej mówił, że Strajk Kobiet nawoływał do aborcji bez żadnych ograniczeń.

– Podczas Strajku Kobiet główną linią ataku był Kościół, a nawet dla niewierzących jest to miejsce związane z polskością – stwierdził Piotr Borakowski. – Gdyby ponad tysiąc lat temu Mieszko I nie wstąpiłby do narodów chrześcijańskich, to bardzo możliwe, że państwo zostałoby podbite przez sąsiadujące silniejsze mocarstwa. Poza tym Jan Całka był działaczem NSZZ Solidarność na Śląsku Opolskim i walczył z komunizmem. Był gorliwym katolikiem i nie powinno się przyznawać nagrody im Jana Całki tym, którzy uderzają w Kościół i prawa człowieka. W to, co jest dla nas święte.

Mateusz Balcewicz, rzecznik prasowy Ruchu Narodowego, wiceprezes Koła Opole mówił, że Ruch Narodowy stoi na straży wartości takich jak wiara, rodzina, moralność.

Absurd. Opolscy narodowcy pomieszali komunistów, Strajk Kobiet i nagrodę im. Jana Całki– Nie do zaakceptowania dla nas jest nadanie takiej nagrody organizacji, która zasłynęła wulgarnością, niszczeniem pomników i kościołów – stwierdził Mateusz Balcewicz. – W regulaminie nadania nagrody im. Jana Całki są takie kryteria, jak działania na rzecz miasta i jego mieszkańców, dbałość o dobro ogólne, uczciwość i nieposzlakowana opinia.

Narodowcy uznali, że żadnego z tych kryteriów Strajk Kobiet nie spełnia.

– Nie ma naszej zgody na nagradzanie antywartości, prezydent Arkadiusz Wiśniewski może kompromitować siebie, ale nie pozwolimy, żeby kompromitował Opole – dodał Mateusz Balcewicz.

Po konferencji opolscy narodowcy złożyli w urzędzie miasta pismo na ręce prezydenta Opola, który jest przewodniczącym kapituły nadającej nagrody im. Jana Całki.

Jan Całka przez całe życie walczył o wolność, demokrację i prawa obywatelskie. W ostatnich latach swojego życia zajmował się organizacjami pozarządowymi, szerząc idee państwa obywatelskiego. Znał wielu młodych społeczników, aktywistów i wolontariuszy. Opowiecie.info zapytało, kto z organizatorów konferencji znał pana Jana Całkę.

Absurd. Opolscy narodowcy pomieszali komunistów, Strajk Kobiet i nagrodę im. Jana Całki– Jesteśmy dość młodzi, tak, że nie mogliśmy go znać – padła odpowiedź Młodzieży Wszechpolskiej. – Jan Całka był mocno katolicki, tradycyjny i walczył o wolność. Walczył z władzą komunistyczną, a nagrodę jego imienia przyznaje się osobom, z którymi wówczas walczył. Warto tutaj przyznać, że wiele osób z komuny uczestniczyła w tych protestach. Albo potomkowie tych osób, więc dziwi nas to, że nagrodę działacza wolnościowego i społecznego przyznaje się osobom, z którymi on w rzeczywistości walczył.

Organizatorzy konferencji przyznali, że nie konsultowali niczego z przyjaciółmi Jana Całki z opozycji.

– Uznaliśmy, że sprawa jest na tyle pilna, że musimy podjąć kroki natychmiast – przekonywali. – Dlatego zwołaliśmy konferencję prasową, bo nie spodziewaliśmy się, że nagroda zostanie przyznana Strajkowi Kobiet.

Motyw protestu opolskich narodowców, czyli „sprawa pilna”, jest o tyle dziwny, że gala nagród Jana Całki odbyła się 28 czerwca, a narodowcy zwołali konferencję w tej sprawie niemal miesiąc później. Poza tym, o czym jej organizatorzy nie mieli pojęcia, Strajk Kobiet nie otrzymał nagrody im. Jana Całki, a jedynie wyróżnienie kapituły.

To nie koniec zaskakujących okoliczności. Opowiecie.info skontaktowało się z przyjaciółmi Jana Całki z antykomunistycznej opozycji. Mówią oni zgodnie, że Jan Całka był przeciwny wtrącaniu się państwa w kwestie aborcji. Mówił, że to Pan Bóg obdarował człowieka wolnością, a ewentualny grzech jest relacją pomiędzy człowiekiem a Bogiem, a nigdy państwem, bo wówczas to jest państwo wyznaniowe, na które nie ma miejsca we współczesnym świecie.

– Jan był praktykującym katolikiem i mądrym człowiekiem, on był przeciwnikiem odbierania prawa kobietom, by móc decydować o sobie – podkreśla Janusz Wójcik, były opozycjonista i przyjaciel Jana Całki. – On wiedział, że są rzeczy niedyskutowalne. Chcę też podkreślić, że Jan chodził w marszach KOD, sprzeciwiając się łamaniu demokracji, był też na marszu równości. Ja natomiast szedłem w marszu kobiet, więc jeżeli mnie, odznaczonego opozycjonistę, nazywa się komunistą, to niech tak sobie mówią. A Narodowcy, czy Młodzież Wszechpolska, mogą demonstrować, bo jeszcze żyjemy w wolnym i demokratycznym kraju. Nie musimy się z nimi zgadzać, problem w tym, że im podobnie jak PiS podobają się mechanizmy komunistyczne. Chcą społeczeństwu zatkać usta i uszy, by słuchali prawdy, którą oni głoszą. Z Janem Całką chodziliśmy też na marsze równości, bo teraz z takimi nierównościami musimy walczyć. Na ostatnim pamiętnym marszu równości było nas czterech opolskich opozycjonistów: ja, Jurek Golczuk, już nieżyjący Zbyszek Szatyński i Andrzej Pasierbiński, czyli czterech starych Solidarnościowców. Jak dożyję do września, to też pójdę na marsz, bo oni są mniejszością i mają święte prawo do tego, by żyć po swojemu. Podobnie jak kobiety, Janek Całka zawsze opowiadałby się za wolnością.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.