– To fikcja, pokazówka, że coś się robi dla naszej grupy zawodowej i są jakieś przygotowania do powrotu do szkół – mówią opolscy nauczyciele, którzy dzisiaj podchodzili do testowania.

Dziś ruszyła ogólnopolska akcja (potrwa do 17 stycznia) badania nauczycieli nauczania początkowego w kierunku SARS-Cov-2. Akcja ma przygotować do powrotu do nauki dzieci w klasach najmłodszych. Na Opolszczyźnie zorganizowano 32 punkty poboru wymazów, a w akcji ma wziąć udział 4736 nauczycieli oraz pracowników niepedagogicznych szkół. W Opolu zorganizowano także stałe punkty, w przychodni przy ulicy Waryńskiego oraz PSP nr 5.

– Pobieranie wymazów zaczęło się od wczesnych godzin porannych, ale zrobił się chaos, powstał poślizg i piętrzyła się kolejka – mówią osoby biorące udział w testowaniu. – O godzinie, o której nasza grupa miała już być po testach, nawet ich nie zaczęto, a już zaczynali ustawiać się nauczyciele z kolejnej szkoły.

Nauczyciele mówią, że już wcześniej wypełniali ankiety, więc byli przekonani, że akcja będzie przebiegała sprawnie.

– No, bo cóż to skomplikowanego, pobrać wymaz? – pytają nauczyciele. – Kilkadziesiąt sekund i do widzenia… Ale tak nie było, bo jeszcze raz wklepywano nasze dane. Okazało się, że na jedną osobę potrzeba było aż dziewięciu minut, a w holu aż czarno od ludzi. Niektórzy więc, w obawie, żeby „czegoś” nie złapać, w ogóle rezygnowali.

Nauczyciele komentują, że akcja MEN i ministra zdrowia jest trochę pozbawiona sensu.

– To nie jest malkontenctwo, ale logika, bo testy wykażą tylko stan obecny – tłumaczą. – Czy ktoś jest zarażony lub nie, więc nikt się nie dowie, czy ma przeciwciała, czy przeszedł już koronawirusa bezobjawowo, a taka wiedza jest kluczowa, nie tylko w szkole. Po drugie, jeśli jest plan, żebyśmy wrócili do szkoły, to dość karkołomny, bo przecież świetlice szkolne działają, poza tym zanim wrócimy do szkoły, nikt nam nie zagwarantuje, że wirusy nas będą omijały. To przecież nielogiczne.

Zdaniem nauczycieli klas początkowych, ta akcja to bezmyślne wyrzucanie pieniędzy, które rząd powinien przeznaczyć na ich zaszczepienie przeciwko Covid-19, co rozwiązałoby wszystkie problemy.

– Na zaszczepienie tych, którzy nie przeszli jeszcze koronawirusa – wyjaśnia jedna z opolskich nauczycielek klas 1-3. – Bo z pewnością wielu z nas przeszło go bezobjawowo, ale po tej akcji się tego nie dowiemy. Wiem, że niektóre moje koleżanki zrezygnowały z tego wymazu, bo test, który sprawdzi obecność przeciwciał, kosztuje około 60, więc odżałują i pójdą go sobie zrobić prywatnie.

Akcja została zorganizowana przez Państwową Inspekcję Sanitarną i Kuratorium Oświaty.

– Od dzisiaj do czwartku pobierany jest materiał do badania, to jest badanie w kierunku zakażenia koronawirusem – mówi Opowiecie.info Małgorzata Gudełajtis, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu. – Akcja ma pokazać, czy nauczyciele są zdrowi, czy nie ma u nich zakażenia przebiegającego bezobjawowo, żeby spokojnie mogli wrócić do pracy. Mamy przygotowane listy i szczegółowy harmonogram.

Na pytanie Opowiecie.info, czy wszystko przebiega sprawnie, pani rzecznik odpowiada: – Zgodnie z harmonogramem, założonym planem, tak, jak jest ustalone. Są ustalone miejsca, w poszczególnych godzinach pracownicy poszczególnych szkół mają przychodzić. Nie wiem, co jeszcze mogę dodać…

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.