To było jedno z haseł skandowanych podczas Czarnego Wtorku w Opolu. Akcja trwała mimo fatalnej pogody od 14:00 do 17:30. Ludzie nie gromadzili się na placu Wolności. Podchodzili, składali podpisy i uciekali przed deszczem, wiatrem i chłodem. W ten sposób zebrano kilkaset podpisów pod projektem ustawy „Ratujmy Kobiety 2017”.
– Biorąc pod uwagę warunki nie liczyliśmy na tyle podpisów – powiedziała nam Iwona Gałązka, organizatorka akcji.
Koło godziny 16. Naprzeciwko namiotu w którym zbierano podpisy pojawiła się sześcioosobowa kontrmanifestacja, ze sprzętem nagłaśniającym zagłuszającym Strajk Kobiet. Policja nie reagowała, mimo iż odległość miedzy obydwiema grupami była mniejsza niż 100 metrów.
Po stronie kobiet opowiadali się także mężczyźni. Oni także podpisywali się pod projektem ustawy. Dr hab. Kazimierz Ożóg i mecenas Andrzej Sieradzki uważali to wręcz za swój obowiązek wobec swych dzieci i współmałżonek.
W zeszłym roku na ulicę wyszło ponad 200 tysięcy osób w ponad 150 miastach. Siła i energia, jaka towarzyszyła tym działaniom, sprawiły, że rząd przestraszył się kobiet i projekt ustawy autorstwa Ordo Iuris został odrzucony.
„Ratujmy Kobiety 2017” to obywatelska inicjatywa ustawodawcza, pod którą od lipca w całym kraju zbierane są podpisy. Dokument zakłada m.in. prawo do legalnego przerywania ciąży do końca 12 tygodnia, wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół, łatwy i darmowy dostęp do antykoncepcji, a także przywrócenie antykoncepcji awaryjnej bez recepty.
– Niech nas zobaczą, niech nas usłyszą, niech widzą, że się nie boimy. Że dla nas nie ma rzeczy niemożliwych. Że nigdy nie tracimy wiary i nigdy się nie poddajemy – piszą organizatorzy.