Sąd Okręgowy w Opolu nakazał miejskiemu portalowi „Czas na Opole” usunąć artykuły na temat mobbingu, którego wobec pracowników WiK miał się rzekomo dopuszczać prezes Ireneusz Jaki. Redakcja portalu komentuje, że to skandal, bo o decyzji sądu dowiedziała się z PiS-owskich mediów.

Sąd tzw. postanowienie zabezpieczające wydał 25 maja na posiedzeniu niejawnym. Z jego treści wynika, iż miejska spółka Zakład Komunalny w Opolu, jako wydawca portalu i gazety „Czas na Opole” oraz redaktor naczelna Katarzyna Oborska-Marciniak, mają wycofać i nie rozpowszechniać w żadnej formie pięciu tekstów dotyczących tzw. afery w spółce Wodociągi i Kanalizacja, a w których pojawiły się m.in. zarzuty o rzekomy mobbing.

Postanowienie sądu ma obowiązywać do czasu prawomocnego wyroku w sprawie o ochronę dóbr osobistych, jaką Ireneusz Jaki wytoczy Zakładowi Komunalnemu w Opolu (jako wydawcy „Czasu na Opole”) oraz redaktor naczelnej Katarzynie Oborskiej-Marciniak.

Sąd dał Ireneuszowi Jakiemu trzy miesiące na wniesienie pozwu o ochronę dóbr osobistych, inaczej zabezpieczenie przestanie obowiązywać.

W mediach pojawiły się już różne interpretacje tego postanowienia. NTO napisała w środę na swojej stronie internetowej, że „Czas na Opole” nie może także „publikować kolejnych podobnych informacji o szefie WiK opartych na insynuacjach”. Jednak w treści postanowienia sądu, do którego dotarła  redakcja Opowiecie.info, nic takiego się nie pojawia, a szczególnie zwrotu „insynuacja”.

Z postanowienia sądu nie wynika, że „Czas na Opole” nie może w ogóle pisać o WiK oraz Ireneuszu Jakim, postanowienie zabezpieczające dotyczy jedynie zakresu treści pięciu artykułów, które już się ukazały.

Przypomnijmy, tydzień temu rada nadzorcza WiK zawiesiła prezesa Jakiego na trzy miesiące, o czym pisaliśmy w tekście: https://opowiecie.info/ireneusz-prezes-wodociagow-kanalizacji-opolu-zostal-zawieszony/.   

W środę „Czas na Opole”, w reakcji na doniesienia NTO i TVP3 Opole o wydanym zabezpieczeniu sądowym, napisał:

„Dziennikarze tejże (TVP3 Opole – aut.) radośnie wymachują postanowieniem sądu, które nie dotarło jeszcze ani do naszej redakcji, ani do Zakładu Komunalnego, który wydaje Czas na Opole. Należy postawić pytanie: w jakim kraju żyjemy i jakie przełożenie na opolską redakcję TVP3 ma prezes Ireneusz Jaki, skoro to od nich, zarówno nasza redakcja jak i cały świat, dowiadują się o tym, że sąd wydał postanowienie w sprawie Czasu na Opole?”

W środę tzw. postanowienie zabezpieczające sądu na łamach NTO skomentował także zawieszony prezes WiK, Ireneusz Jaki, tu cytujemy:

„ Po pierwsze, widać, że wszystko, co pisali, było kłamstwem. To pokazuje, kto od początku miał rację w sprawie afery WIK, którą wykryłem. Po drugie to oczywiste, że ten opolski „sok z buraka” nie spełnia żadnych standardów. Przy wszystkich tekstach na mój temat nigdy nie pytali mnie o zdanie, co jest standardem w cywilizowanym świecie. Nigdy nie wskazują źródła swoich „sensacyjnych informacji” i w końcu nigdy nikt się pod tymi świństwami z imienia i nazwiska nie podpisuje. Po trzecie, szykuję teraz szereg pozwów w tej sprawie na ogromne odszkodowania. Jestem pewny, że szef zakładu komunalnego do końca życia się nie wypłaci za te świństwa, która pisał bez żadnych dowodów. Po czwarte wreszcie, te świństwa tworzą urzędnicy na polecenia prezydenta zatrudniani za nasze pieniądze do innych zadań. W tym czasie zamiast atakować inne miejskiej spółki kłamstwami powinni dbać wg statutu o nasze cmentarze, zieleń czy śmieci. Dlatego ten skandal jest tak niebywały”.

Emocje prezesa Jakiego są zrozumiałe, uważa się za skrzywdzonego i od początku kategorycznie zaprzecza wszelkim zarzutom stawianym mu przez „Czas na Opole”, jednak z postanowienia sądu nie wynika, by dokonał on oceny tekstów w „Czasie na Opole” pod kątem tego, czy zawierają one kłamstwa, czy nie. Sąd nakazał jedynie usunąć teksty, jako mogące godzić w dobre imię Ireneusza Jakiego. Dopiero prawomocny wyrok sądu rozstrzygnie, czy miejski portal i gazeta posługiwały się insynuacjami i kłamstwami.

Natomiast dzisiaj redakcja Opowiecie.info otrzymała oświadczenie Katarzyny Oborskiej-Marciniak, redaktor naczelnej „Czasu na Opole”. Oto jego treść:

„Zwracam się do Państwa z apelem o niepowielanie nieprawdziwych informacji dotyczących rzekomego wyroku w sprawie redakcji „Czas na Opole” i spółki Zakład Komunalny. Jednocześnie informuję, że nie zostało mi doręczone żadne pismo w sprawie zakazu publikacji jakichkolwiek materiałów. Nie składałam wyjaśnień, ani nie dostarczono mi żadnych informacji, odnośnie toczącego się przeciw redakcji lub mnie osobiście postępowania. Do redakcji ani do spółki nie dotarły żadne oficjalne informacje na temat jakiegokolwiek wyroku, który miałby zapaść w sprawie publikacji na łamach „Czasu na Opole”.  Jedyne treści w tej sprawie, z jakimi miałam okazję się zapoznać, to doniesienia medialne.

Zwracam uwagę, że bezprecedensowa sytuacja, z jaką mamy do czynienia, to czysta nagonka i próba zastraszania. Mamy bowiem odwagę publikować niewygodne dla pana prezesa Ireneusza Jakiego treści. Obnażamy m.in. nieprawidłowości w spółce WiK związane z mobbingiem i karygodnymi praktykami stosowanymi wobec kobiet wracających z urlopu macierzyńskiego. Spotkaliśmy się z kuriozalną sytuacją, kiedy to postanowienia sądu zapadają i szeroko komentowane są w mediach bez uprzedniego poinformowania zainteresowanego oraz bez możliwości odniesienia się przez zainteresowanego co do meritum sprawy. Zapewniam, że niezwłocznie po otrzymaniu przedmiotowego pisma będziemy się do niego odnosić.

Zapewniam jednocześnie, że redakcja „Czasu na Opole”, którą reprezentuję i dla której pracuje szereg doświadczonych dziennikarzy, nie da się zastraszyć stosowanymi wobec niej praktykami. W stosunku do osób i instytucji, które powielają kłamstwa na temat redakcji, wejdziemy na drogę prawną”.

Katarzyna Oborska-Marciniak w czwartek około godz. 14 powiedziała Opowiecie.info, iż do tego czasu nadal nie otrzymała postanowienia sądu.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.