Jak dotąd żaden policjant z naszego regionu nie zaraził się koronawirusem, ale 33 z nich przebywa na kwarantannie, z racji kontaktu z osobami, które były lub mogą być chore.

Policjanci, tak jak inne służby, szczególnie są narażeni na kontakt z osobami zarażonymi koronawirusem. Na całe szczęście żaden ze stróżów prawa w województwie nie zachorował na COVID-19. Niestety, w całej Polsce już 70 policjantów jest zakażonych koronawirusem, a od początku epidemii łącznie w całej Polsce 1,6 tys. funkcjonariuszy trafiło na kwarantannę. I nikt nie da im gwarancji, że po przejściu tej choroby będą mogli zdrowi wrócić do służby.

– Bezpośrednią przyczyną zakażenia jest zwykle kontakt z drugą osobą, do którego dochodzi podczas każdej interwencji, czy zatrzymania do kontroli drogowej – tłumaczy podkomisarz Karol Brandys z zespołu prasowego KWP w Opolu. – I nie ma tu akurat znaczenia, czy ktoś jest dobrze ubrany, dobrze wygląda. Każdy może być źródłem zakażenia.

I niczego nie można być pewnym, czego przykładem może być choćby wypadek drogowy pod Głubczycami. Do kierowcy, który rozbił się w Widoku pod Głubczycami, na ratunek wyjechali strażacy, trzyosobowa obsada karetki pogotowia i dwa patrole policji. Kierujący samochodem wracał właśnie z Holandii.

– Ten mężczyzna od razu powiedział, że wrócił z zagranicy, ma wysoką gorączkę i wszystkie objawy wskazujące, że jest to KOVID-19 – opowiada podkomisarz Brandys.

Mężczyzna został przewieziony do szpitala monoprofilowego w Kędzierzynie-Koźlu, a na kwarantannę trafiło siedmiu strażaków, lekarz, dwóch ratowników medycznych i czterech policjantów. Medycy kwarantannę przechodzili w domu, strażacy i policjanci prosili o umieszczenie ich w ośrodku kwarantannowym.

– Dlatego za każdym razem apelujemy, by podczas każdej interwencji informować funkcjonariuszy o tym, że ma się gorączkę, gorsze samopoczucie i podejrzenie zakażenia – dodaje Karol Brandys. – A wracając do mężczyzny, który miał wypadek pod Głubczycami, po przeprowadzeniu testów okazało się na szczęście, że nie jest zakażony.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.