Powodzi nie będzie, choć nadal są podtopienia wynikające z wezbranych rzek i potoków lokalnych. Ostatnie dni pokazują, jak wiele znaczy oddany niedawno do użytku zbiornik w Raciborzu.  

– Przez Opole przechodzi fala, która utworzyła się jeszcze przed otwarciem zbiornika wodnego Racibórz – mówi Anna Machera z opolskiego oddziału Wód Polskich. – W punkcie pomiarowym w Miedoni woda w Odrze miała około 715 cm.

Jak dodaje, tak wysoka fala będzie utrzymywała się, dopóki zbiornik w Raciborzu się nie opróżni z tej wody, której nabrał przez minione dwie doby. To potrwa gdzieś do czwartku.

– Ale przez to będzie długa fala, bo zbiornik ją „spłaszczył” – tłumaczy Anna Machera. – Gdyby była wyższa, to zalałoby więcej terenów lub byłoby więcej wody między wałami.

Ta „spłaszczona” fala musi teraz zejść, ale Anna Machera uspokaja, że nawet jeśli spadnie deszcz nawalny w Opolu, to się nic nie stanie. Natomiast jeśli będzie padać w górach, a takie są przewidywania, to znów wodę zbierze zbiornik w Raciborzu. Potem znów będzie musiał ją wypuścić, co oznacza, że wysoka woda utrzyma się jeszcze dłużej.

Jeśli poziom Odry będzie opadał, to nieznacznie o 30 do 40 cm na dobę.

Obecna sytuacja pokazała, jak duże znaczenie dla bezpieczeństwa przeciwpowodziowego na Opolszczyźnie ma zbiornik Racibórz. Wprawdzie tam, gdzie są wały, nie było zagrożenia, że będzie powódź, ale mielibyśmy wiele podtopień.

– Gdyby nie zbiornik, to wszystko by się cofnęło z Odry małymi rzeczkami i rowami – mówi Anna Machera. – W jeszcze większym stopniu te małe miejscowości i pola byłyby podtopione. Dzięki zbiornikowi mamy o około 80 cm niższą falę. Na przykład teraz w Opolu na Pasiece woda dochodzi do schodów na skarpie przy Bulwarze Musioła, a gdyby fala poszła cała, to do połowy schody byłyby zalane.

Jak wynika z informacji RZGW w Gliwicach, dziś około 15.00 stany alarmowe zaobserwowano na wodowskazach Chałupki, Olza, Krzyżanowice, Racibórz-Miedonia, Koźle, Krapkowice, Ujście Nysy Kłodzkiej, Branice, Dobra, Racławice Śląskie. Z kolei stany ostrzegawcze zaobserwowano na posterunkach wodowskazowych Opole-Groszowice, Krzywa Góra, Domaradz, Karłowice, Kamionka, Grabówka, Ruda Kozielska, Gliwice oraz Turawa.

W gminie Niemodlin sporo szkód narobiła niewielka na co dzień Ścinawa Niemodlińska. Wczorajsze obawy Doroty Koncewicz, burmistrz Niemodlina, nie były niestety bezpodstawne, teraz przyjdzie liczyć straty.

– Dopóty w Tułowicach nie otwierano śluz, to u nas było jako tako – tłumaczy burmistrz. – Tam jednak zalewało domy, więc otworzyli, a u nas z chwilą  otwarcia zalało dom dziennego pobytu, tak, jak wczoraj się obawiałam. Teraz to zabezpieczamy, bo woda tam się cały czas przemieszcza. W Niemodlinie zalany mamy park miejski i ulicę Lwowską. Oczywiście, tak jak wszędzie, pola zostały zalane, więc będą szkody rolnicze.

Katarzynę Gołębiowską-Jarek, wójt gminy Dąbrowa, Opowiecie.info zastaje w akcji. Tutaj pozalewało ogródki, a rowy są przepełnione. We znaki daje się Dożyna, ten ciek wodny dwa dni temu wylał się w Skarbiszowie.

– A od wczoraj wdziera się do Naroka, więc walczymy z tą sytuacją – mówi wójt Katarzyna Gołębiowska-Jarek. – W Naroku została zamknięta ulica Skarbiszowska, tam działamy w dwóch miejscach, zabezpieczamy workami przed wdarciem się na posesje, ale woda jest już we wszystkich nieckach, na łąkach, że dociera tam do osiedla od strony Skarbiszowa.

W Niewodnikach od wczoraj wylewa Prószkówka.

– Dzisiaj podchodzi już pod domy – mówi wójt Dąbrowy. – Wszędzie staramy się zabezpieczać workami, tak, by woda nie wdarła się do mieszkań. Staramy się też zmienić bieg wody, kierować ją w drugą stronę. Trwają tam teraz przekopy, z tym problemem próbują uporać się strażacy.

Na Małej Panwi sytuacja się normalizuje, nie ma już stanu alarmowego.

– Woda opadła poniżej 210 cm na wodowskazie w Ozimku, a maksymalny alarmowy mieliśmy 242 cm – mówi Zbigniew Koziarz z centrum zarządzania kryzysowego gminy Ozimek. – Trzeba jednak powiedzieć, że stan alarmowy na Małej Pani wcale nie oznacza, że rzeka zaczyna być niebezpieczna. Ona może się stać niebezpieczna gdzieś w granicach 300 cm, bo wtedy może nastąpić tzw. cofka od rzeki Brzeziny do Małej Panwi.

Ale jak się okazuje, Brzezina już jest spokojna.

Pierwszy wodowskaz na Małej Panwi jest w Krupskim Młynie, potem są Staniszcze, Ozimek i Turawa.

– Ponieważ woda w Krupskim Młynie spada, więc to jest logiczne, że będzie coraz niżej – dodaje Zbigniew Koziarz. – Oby tylko nie padało, bo pola są już bardzo nasiąknięte, na pewno będą szkody rolnicze.

Zagrożenia nie ma też w gminie Dobrzeń Wielki.

– Nie ma mowy, żeby woda przelała się przez wały, nie ma też mowy o podtopieniu mieszkań – uspokaja Piotr Szlapa, wójt Dobrzenia Wielkiego. – Teraz jest najwyższa fala i nie mamy do czynienia z sytuacją zagrażającą życiu. Ale trzeba chuchać na zimne i zawsze działać profilaktycznie. Natomiast jest dużo podtopionych piwnic, rozlewisk na polach. W tym roku Odra już po raz szósty wystąpiła z brzegów na odcinku naszej gminy, przy ujściu Małej Panwi. Trzeba się też liczyć z tym, że są zalane pola, to będą szkody w rolnictwie, tam, gdzie już były zasiewy.

Jak mówi wójt, np. poziom drogi w Dobrzeniu Małym jest wyższy około 1,5 metra od miejsca, gdzie są mocowane szandory.

– Nawet gdyby więc tego zabezpieczenia nie było, to woda musiała wzrosnąć o 1,5 metra, żeby zalało drogę – uspokaja wójt Dobrzenia Wielkiego.

Wójt Dobrzenia Wielkiego zaznacza, że w ich gminie tak się działo zawsze.

– Zanim nastąpiły w Polsce susze, to kilka razy w roku zalewało nasze pola od strony Odry– podkreśla Piotr Szlapa. – I musimy coś zrobić na terenach niezalewowych, więc przystępujemy do gruntownej odbudowy rowów melioracyjnych. Będziemy gromadzić deszczówkę, szczególnie teraz, kiedy można to robić, bo są opady.

Wczoraj Wody Polskie otrzymały informację, że straż pożarna ma problem ze zlokalizowaniem przepustów wałowych w lewostronnym obwałowaniu rzeki Mała Panew. Pracownicy RZGW pojechali w teren w wskazali ukryte pod wodą przepusty. Strażacy z lokalnych jednostek wypompowywali wodę z rowów do koryta rzeki, jednocześnie zobowiązali się do sprawdzenia szczelności klap przepustów wałowych oraz usunięcia ewentualnych przebić pod wodą.

Jolanta Jasińska-Mrukot

fot. Justyna Okos

 

 

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.