Paweł Nakonieczny, Wojewódzki Inspektor Inspekcji Handlowej w Opolu, nie chce odnieść się do raportu z poselskiej kontroli Witolda Zembaczyńskiego, natomiast wnosi skargę do Sejmowej Komisji Etyki Poselskiej i ukaranie posła naganą. – To śmieszne – komentuje Zembaczyński.

Konferencja prasowa szefa WIIH oraz przewodniczącego Rady Miasta w Nysie z ramienia PiS odbyła się w siedzibie kierowanej przez niego inspekcji. Paweł Nakonieczny zapowiadał ją już od tygodnia, kiedy Witold Zembaczyński, poseł opolskiej Koalicji Obywatelskiej i wiceprzewodniczący Nowoczesnej, przedstawił raport ze swojej kontroli w WIIH.

(Czytaj: https://opowiecie.info/szefem-ktos-pis-pracownikom-zostaje-skarga-pana-boga/)

W tym raporcie poseł przedstawił długą listę zarzutów, uchybień wobec Pawła Nakoniecznego, włącznie ze złamaniem dyscypliny finansów publicznych, niegospodarnością i mobbingiem. We wtorek Witold Zembaczyński uzupełnił ten raport o relacje z podpisami pracowników WIIH, które przekazał do PIP.

– Od razu chcę zaznaczyć, że jako wojewódzki inspektor nie zamierzam wchodzić w żadną polemikę z panem posłem, bo muszę dbać o godność urzędu i pracowników – rozpoczął konferencję Paweł Nakonieczny. – Nie zamierzam odpowiadać na poszczególne punkty raportu pokontrolnego, chcę się odnieść do udokumentowanych zdarzeń.

Jak powiedział, skierował wniosek do sejmowej komisji etyki poselskiej o ukaranie posła Zembaczyńskiego. Nakonieczny zarzuca mu naruszenie zasady bezstronności, rzetelności i zasadę dbałości o dobre imię Sejmu.

– Poseł powinien kierować się interesem publicznym, nie powinien wykorzystywać swojej funkcji w celu uzyskania korzyści medialnych – przekonywał Paweł Nakonieczny. – Już fakt prowadzenia kontroli jest korzyścią medialną dla pana posła i jego częstą obecnością w mediach.

Według Nakoniecznego, poseł Zembaczyński naruszył zasadę rzetelności.

– Nie kierował się względami merytorycznymi – stwierdził szef WIIH. – Następna zasada dotyczy dbałości o dobre imię Sejmu i naruszenie godności mojej osoby poprzez zarzucanie mi mobbingu. A ja nie mam żadnego sygnału o mobbingu, stwierdzam, że w inspekcji go nie ma. Procedury antymobbingowe nie musiały być uruchomione, bo mobbing nigdy nie wystąpił. Nie chcę się odnosić do pism, maili, bo to są subiektywne odczucia, nie zostały udowodnione ani zweryfikowane. To jest oczernianie ze strony pana posła Zembaczyńskiego.

W opinii Nakoniecznego, jedynie wyrok sądu jest w stanie stwierdzić mobbing.

Ponadto ma za złe posłowi Zembaczyńskiemu, że kontrolę rozpoczął w kwietniu, a dopiero teraz upublicznia jej wynik (według naszej wiedzy, poseł Zembaczyński prowadzi kilka kontroli równocześnie, m.in. w opolskim WiK – aut.).

– Z raportu wynika, że kontrola zakończyła się 1 lipca, a dopiero 13 lipca przedstawił swoje wnioski na konferencji prasowej – tłumaczył mówi Paweł Nakonieczny. – To jest sezon (lato – aut.), kiedy można medialnie zaistnieć, bo nic się nie dzieje. Kiedy pan poseł by próbował to zrobić w kwietniu, wówczas nie byłoby takiej uwagi.

Szef opolskiego WIIH podkreślił także, że rzecznik dyscypliny finansów publicznych nie wszczął postępowania w sprawie naruszenia dyscypliny finansów publicznych w inspekcji handlowej.

– Pan poseł wskazał na nieprawidłowości w swoim raporcie, te same nieprawidłowości wskazał wojewoda w swoim raporcie, a uchybienia miały charakter jedynie formalny – bronił się Nakonieczny. – A ocena pokontrolna była pozytywna. To są pomówienia ze strony pana posła, że doszło do niegospodarności i naruszenia dyscypliny finansów publicznych.

Paweł Nakonieczny odniósł się także do tego punktu kontroli poselskiej, który dotyczył odejścia z inspekcji połowy pracowników, i to w czasie pandemii. Jak stwierdził, były to głównie odejścia ekonomiczne oraz na emerytury.

Mówi, że byli już kontrolowanie przez urząd wojewódzki, przez NIK, PIP, Archiwum Państwowe.

– Ale to wszystko były drobiazgi, takie drobne uchybienia, które natychmiast poprawialiśmy – mówi inspektor Nakonieczny.

Opowiecie.info zapytało Pawła Nakoniecznego, czy nie lepiej dla niego, żeby nie narażać się na jakiekolwiek zarzuty, byłoby wdrożyć procedurę antymobbingową, a nie odsyłać ludzi do sądu?

– Ja nie czuję się mobbingowany, a jeśli ktoś czuje się mobbingowany, to powinien wskazać podstawy swojego twierdzenia – stwierdził Nakonieczny.

Na naszą uwagę, że to nie chodzi o niego, ale jego pracowników, którzy czują się mobbingowani, odpowiedział, że on jest pracodawcą i uruchomi procedurę, jeśli będzie miał jasny sygnał, że ktoś z powodu takiego, czy innego jest mobbingowany.

– Ale nie ma nigdzie takich zgłoszeń, więc uważam, że to jest informacja niepotwierdzona – dodał Nakonieczny. – Ma służyć zamieszaniu, a ja nie mam podstaw do uruchomienia czegokolwiek. Procedura jasno wskazuje, kiedy coś jest mobbingiem.

Nakonieczny dodał, że zaledwie 4 proc. wszystkich zgłoszonych spraw o mobbing znajduje rzeczywiste potwierdzenie.

– Więc te 96 procent to jest „wydaje mi się”, „ja tak uważam”, to swobodne sugestie pracownika najczęściej – przekonywał szef opolskiego WIIH. – Pracownik z różnych powodów, z zemsty, niedowartościowania, z politycznych powodów również może oczekiwać działań. Jednak sądy badają dowody i fakty, a nie samo stwierdzenie, że „ja jestem mobbingowany”. A pan poseł Zembaczyński na podstawie jakiegoś listu maila, być może od byłego pracownika, przesądza, że w inspekcji panuje mobbing. Pan poseł może mówić, co chce, bo immunitet poselski go chroni, a ja muszę dbać o swoje imię.

Inspektor do winy się nie poczuwa, za to kary domaga się dla posła ZembaczyńskiegoRozmowa z Witoldem Zembaczyńskim  

– Panie pośle, Paweł Nakonieczny złożył na pana skargę do Sejmowej Komisji Etyki Poselskiej…

W życiu nie wymyśliłbym takiego scenariusza. Próba ukarania mnie, a jeszcze zarzut „naruszenie powagi Sejmu”? Ja zgodnie z mandatem posła i senatora przeprowadzam kontrolę w WIIH, powołując na wyniki wojewody opolskiego, upubliczniam je, przedstawiam stronę, która uważa się za pokrzywdzoną, spinam to w jedną całość. Rzucam światło na to, co się w środku dzieje. I za to mam być karany?! To jest absolutnie niebywałe i śmieszne.

– Pan Nakonieczny podkreślał, że pan stwierdził to samo, co wojewoda, jednak rzecznik finansów publicznych nie wszczął postępowania, bo to tylko sprawy formalne i nic poważnego.

Rzecznik finansów publicznych nie dopatrzył się również uchybień w zakupie Pegasusa dla CBA z pieniędzy Funduszu Sprawiedliwości, choć to sprzeczne z ustawą, bo CBA może być finansowane tylko z pieniędzy pochodzących z budżetu państwa.  Skoro pan wojewoda opolski stwierdził nieprawidłowości, to ja się pytam, czy te nieprawidłowości były, czy ich nie było?

– Paweł Nakonieczny ma również do pana pretensje, że kontrolować zaczął pan w kwietniu, a raport upublicznił w lipcu, ze względu na zwiększoną uwagę mediów.

– Można się bronić i tak. Każda pora, każdy dzień, każda okoliczność na to, żeby pokazać, co w WIIH się dzieje, dla Pawła Nakoniecznego będzie zły. A sprawa WIIH jest rozwojowa, ona nie jest skończona. Kontrolę zakończyłem w lipcu. I w dalszym ciągu otrzymuję maile od pracowników. Oni podpisują się z imienia i nazwiska, więc nie można tych ludzi zostawić samych. Niezależnie, jakie kroki pan Nakonieczny będzie podejmował, tych ludzi nie zostawię samych. A tego się nie da obronić, bo to są materiały z wnętrza PiS. To wszystko obnaża, jak rączka rączkę myje.

– Zastanawiające, dlaczego pan Nakonieczny nie wdroży w WIIH procedury antymobbingowej, a jedynie wysyła ludzi do sądu.

To prawda. W moich aktach (dotyczących WIIH – aut.) jest szeroka korespondencja z doradcą pana wojewody, który namawia ludzi, dając im gwarancje, że nie polegną w tym sporze. A nawet, że pana Nakoniecznego już nie będzie. Ale to się nie zadziało. Te materiały zobaczą światło dzienne, jeśli będę w taki sposób atakowany. Do poselskiego raportu pan Nakonieczny nie potrafi się odnieść, bo prawda jest taka, że z raportem pokontrolnym nie ma co polemizować. Tam są fakty, pochodzące od osób uważających się za mobbingowane albo z materiałów wojewody, który zajmował się jakością zarządczą PIIH pana Nakoniecznego.

– Kolejna sprawa dotyczy zwolnień z WIIH. Pan Nakonieczny uważa, że to ludzie, którzy przeszli na emerytury bądź szukali lepszych zarobków.

– W każdej instytucji jest jakaś rotacja, ale jej przyczyną nie może być atmosfera w pracy. To wszystko wynika z dokumentów firmy, więc to nie osoby, które przeszły na emeryturę, to także młodzi ludzie na umowach cywilno-prawnych. Nie wszystko można było w tym raporcie ująć, ale też są to ustalenia wojewody, albo w skargach wysłanych do urzędu wojewódzkiego przez pracowników WIIH.                                     

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.