Damian Dobrzyński zapoczątkował trafienie jedynej dla Kup bramki ©Natalia Gusta
SBB Energy Kup uległo u siebie Sparcie Paczków 1:2. Obie bramki dla gości padły w pierwszej połowie w odstępie… 40 sekund! Mecz rozegrano w ramach 4. kolejki IV ligi.
– Zbyt luźno podeszliśmy do meczu. Nie umiemy się zmobilizować na pierwsze połowy. Nie wyszły nam ani tydzień temu z Nysą, ani dziś z Paczkowem – zauważa Świerczek.
Paczkowianie w ciągu 40 sekund dwukrotnie pokonali Tronta. W 38. min Sparta wypracowała błyskawiczną kontrę wykorzystując luki w ustawieniu Kup po niewykorzystanym rzucie rożnym. Wykończył ją Michaliszyn.
Po chwili SBB Energy popełniło kolejny błąd, tym razem zawiniło rozgrywanie piłki. Sytuację wykorzystali paczkowianie i zagrali do Głąba, który płaskim strzałem z okolic „szesnastki” powiększył prowadzenie gości do 2:0.
Jednak Sparta mogła prowadzić już w 1. min, gdy Tronta minął Michaliszyn. Jego uderzenie na pustą bramkę było jednak tak słabe, że obrońcy Kup zdążyli sprzątnąć piłkę dosłownie z linii bramkowej.
– Po przerwie graliśmy zdecydowanie lepiej. Kluczem do celu było wystawienie z przodu dwóch napastników. Można powiedzieć, że drugą połowę wygraliśmy 1:0. Nie zdołaliśmy jednak dogonić rywali – mówi.
Swoje okazje mieli Moschner, Bojar i Zboch, ale nie potrafili trafić w światło bramki. Krótkiewicza mogli pokonać także Grabowiecki i – z rzutów wolnych – Dobrzyński.
Wolny w wykonaniu Dobrzyńskiego poskutkował w 84. min. Po jego dośrodkowaniu piłka krążyła w polu karnym, aż trafiła pod nogi Stręka, który umieścił ją pod poprzeczką.
Bramka kontaktowa napędziła gospodarzy, którzy rzucili się do ataku w poszukiwaniu wyrównania. Najbliżej był Grabowiecki – jego petarda z 20. metrów zatrzymała się jednak na poprzeczce.
Końcówka pełna była kartek i nerwów. Kup za wszelką cenę chciało wyrównać, natomiast Paczków wszystkie swoje siły skoncentrował w defensywie. Szczęście było po stronie Sparty, która obroniła korzystny dla siebie wynik 2:1.
Była to druga w tym sezonie porażka Kup. Wcześniej drużyna przegrał 0:3 w Nysie. Przed podopiecznymi trenera Świerczka ciężki tydzień. W środę zespół zagra mecz 1/32 Pucharu Polski przeciwko Mechnicom, a w sobotę – już w ramach 4. ligi – przeciwko Starowicom.
– Nie będzie czasu na poprawki i zmiany. W poniedziałek czeka nas regeneracja, w środę mecz pucharowy, w czwartek znów regeneracja, a w sobotę jedziemy do Starowic. Tam będziemy musieli zagrać dobrze w defensywie, bo wiemy jaką kadrą dysponują Starowice. Najprawdopodobniej będziemy się opierać na kontratakach i stałych fragmentach – mówi Świerczek.