Muzeum Śląskiej Porcelany w Tułowicach niespiesznie nabiera kształtu. Zanim jednak otworzy swoje podwoje, starosta opolski Henryk Lakwa przygotował dla Opolan niespodziankę – jelenie na bramie pałacowej. Obiecywał i dotrzymał słowa. Są piękne. A to nie jedyna atrakcja.
„Promocja turystyki województwa opolskiego”. Projekt finansowany ze środków samorządu województwa opolskiego, realizowany jest przez Stowarzyszenie „Tak dla Samorządności”.
Oczywiście, można pojechać 300 kilometrów pod Sochaczew do Tułowic, by pooglądać jedną z najpiękniejszych siedzib ziemiańskich na Mazowszu. Istotnie, ten dwór zwraca uwagę harmonią form, urodą architektury i nastrojowością, jaką tworzy mimo zachowanej funkcjonalności. Został wzniesiony około 1800 roku dla Franciszki z Lasockich, p. v. Karnkowskiej, s. v. Kucharskiej. Jest mimo okazałości bardzo oszczędny w środkach wyrazu. Parterowy, kryty czterospadowym dachem, dekoracyjność swą skupia w monumentalnym portyku toskańskim, zwieńczonym trójkątnym naczółkiem, który poprzedza wyższą o jedną kondygnację część środkową.
Daleko jednak tej budowli do pałacu, który mamy w Tułowicach, w sercu Opolszczyzny – dziesięć razy bliżej, bo to tylko 30 kilometrów od Opola. Tym bardziej, że mamy okazję być świadkami rewitalizacji przypałacowego parku. Kompleks tułowicki jest oczkiem w głowie starosty opolskiego Henryka Lakwy – starosta ma kilka takich oczek. Tym razem udało mu się przeprowadzić z pomocą finansowa samorządu województwa rewitalizację zabytkowego parku – i nie tylko.
Budowla z „naszych” Tułowic jest znacznie starsza – z tym, że pałac przebudowano w 1879 r. na polecenie ówczesnego właściciela hrabiego Fryderyka Frankenberg-Ludwigsdorfa, według projektu wrocławskiego architekta Carla Ludeckego. Posadowino go na planie litery U z wieżą bramną na środku głównego skrzydła. Pałac otoczony jest zabytkowym parkiem (wpisanym do Rejestru Zabytków Dóbr Kultury), a w nim m. in. cypryśnik błotny liczący 160 lat.
Los nie był zbyt łaskawy po drugiej wojnie dla poniemieckich zabytków na Śląsku. W tym przypadku nie znalazł się na szczęście żaden krasnoarmiejec, który na środku pałacowego salonu postanowił rozpalić ognisko by wysuszyć onuce. Żaden tankista nie strzelał do pałacowej wieży ot tak, dla zabawy. Natomiast ostatnio znaleźli się ludzie, którym zależy na kondycji tego pałacowo-parkowego kompleksu: wspomniany starosta Henryk Lakwa i Adam Sinicki, dyrektor Zespołu Szkół w Tułowicach, który w tej chwili się tu mieści.
Zainteresowania obiektem nie kryje także członek zarządu powiatu Krzysztof Wysdak. – Prowadzimy w Tułowicach Zespół Szkół, którego najważniejszym elementem jest Technikum Leśne – mówi członek zarzadu powiatu opolskiego. – Wokół pałacu w którym znajduje się technikum i internat mamy przepiękny park, który postanowiliśmy, zrewitalizować, przywrócić nie tylko jego wygląd ale i ideę. Jest tam przepiękna oś widokowa, zwieńczona pałacem. Zainwestowaliśmy tam 2.800 000 PLN z czego 1.100 000 to dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Dzięki temu dofinansowaniu mogliśmy przystąpić do tej rewitalizacji, powiat sam nie udźwignąłby tego działania – mówi Wysdak.
– Zaczęliśmy od wykonania ścieżek, które kiedyś wyłożono trelinką betonową, która kompletnie nie pasowała do otoczenia – opowiada Adam Sinicki , dyrektor Zespołu Szkół. Zastąpiła ją kostka granitowa, a więc kamień naturalny, który znacznie lepiej prezentuje się w zabytkowym obiekcie. – Park nabrał zupełnie innego charakteru, przede wszystkim chcemy go w całości udostępnić publiczności, dlatego ogrodzenie jest właściwie symboliczne – park tak jakby wychodził do społeczeństwa- dodaje dyrektor
Zaopiekowane przez dendrologów zostały wszystkie drzewa, które tego wymagały, uzupełnione zostało runo, czyli ta roślinność, która jest bliżej ziemi. Nasadzonych zostało aż 14 tysięcy roślin. Dzięki temu mamy park, który spełnia dwie funkcje: historyczną, czyli pokazuje jak ten park wyglądał, jaka była idea w momencie zakładania go i drugą, dydaktyczną. Wiadomo, że technikum leśne kształci ludzi, którzy będą się zajmowali drzewami – nie tylko lasem, ale także tego typu parkami.
Pojawiły się dwie nowe rzeczy: ziemianki, a właściwie XIX-wieczne piwnice do przechowywania żywności na potrzeby pałacu i jelenie, które znów zdobią bramę wjazdową do kompleksu pałacowo parkowego. Nie są to te same jelenie, które zniknęły po wojnie, ale zostały odtworzone na podstawie starych fotografii – i witają wszystkich odwiedzających.
Tak otoczenie i same ziemianki wyglądały jeszcze rok temu. Dziś odzyskały należny im wygląd.
Widok tylu pięknych zdrowych cegieł (Tułowice mają w herbie trzy cegły) przywołuje miejską legendę:
Głosi ona, że w średniowieczu na zamku panował srogi, ale sprawiedliwy rycerz, który miał dwóch synów. Władca ten uczył ich od najmłodszych lat rzemiosła, wyprawiał się z nimi na łowy do otaczających zamczysko borów. Po wielu latach panowania rycerz zawołał synów do siebie i rzekł te słowa: „który więcej zwierza u mych stóp zwali panem na zamku będzie”. Młodzieńcy okulbaczyli konie i skoro świt wyjechali na polowanie. Starszy z braci napinał łuk i kładł pokotem zwierzynę, a wierni słudzy ładowali na wozy. Natomiast młodszy, mimo wysiłku nie mógł dorównać bratu, żądny władzy skrzyknął parobków i łotrzyków z grodzkiej gospody i napadł brata wracającego do zamku. Wtrąciwszy go do zamkowych lochów zabrał upolowaną zwierzynę i pokazał ojcu jako swoją zdobycz. Ojciec odczekał kilka dni na powrót starszego syna, a gdy ten nie wracał postanowił przekazać władzę młodszemu. Osadzony w lochu brat nie zamierzał się łatwo poddać. Gołymi rękoma wydłubywał ziemię by uczynić podkop. Po dziesięciu dniach z muru wypadła pierwsza cegła, a później dwie następne i wczołgał się wprost do jamy, którą lis pod zamkowymi murami wykopał. Ojciec na wieść, że starszy syn żyje nakazał młodszemu opuścić zamek. Stary rycerz na pamiątkę cudownego ocalenia umieścił w herbie Tułowic trzy czerwone cegły by przypominały jak dobro nad złem zwyciężyło.
– Rewitalizacja parku – konieczna ze względu na jego stan i zabytkowy charakter – była zarazem jedyną szansą na odtworzenie rzeźb i ziemianek – mówi Henryk Lakwa, starosta opolski. – Główne prace koncentrowały się oczywiście na rewitalizacji przyrodniczej, ale te elementy były dla nas także bardzo istotne, bo pokazywały bliżej jak żył i funkcjonował pałac. Projekt zakładał także między innymi: remont parkowego „okrąglaka” – dawnego domku letniego, renowację fontanny, tarasu i schodów. Dawny blask odzyskała kamienna ławka wraz z kolumną i posągiem. Poprzez nowe nasadzenia odtworzono rabatę w tzw. „podkowie” – reprezentacyjny obszar przy południowej części pałacu – dodaje starosta.
Najwięcej emocji budziły jednak jelenie, choćby przez to, że jak twierdzi Adam Sinicki, wiadomo dla kogo były przeznaczone.
Nie wiadomo właściwie kiedy zniknęły i co się z nimi stało. Wygląda na to, że przetrwały wojnę, nie zostały przetopione na armaty, a że były efektowne , być może zdobią do dziś czyjś ogród – kto wie, czy nie daleko za wschodnią granicą. Sporo rzeczy w ten sposób właśnie wywieziono do ZSRR. – Nowe jelenie sa wykonane na wzór tych, które tu były, jednak maja bogatsze poroże – utrzymuje Adam Sinicki.