Są także zabawki i słodycze dla dzieci. Przez Port Sindbada w Opolu, od wybuchu wojny, codziennie przewija się ponad tysiąc osób. Prawie dziewięćdziesiąt procent to uciekające przed rosyjskim agresorem matki z dziećmi.
Pojawiający się w opolskim porcie przesiadkowym firmy „Sindbad” nie zamierzają zostać w Opolu ani w Polsce. Jadą dalej, w głąb Europy. Na niektórych czekają rodziny i znajomi. Często jednak jest to jazda w ciemno. Nie mają pieniędzy. Ukraińskich hrywien nie wymienia już chyba żaden kantor w Polsce. Zwykle mają za sobą niebezpieczną, długą, trwającą czasem kilka dni podróż ze Wschodniej Ukrainy.
– Widzimy w jak trudnym są położeniu dlatego postanowiliśmy czekać tutaj na nich codziennie z kilkunastoma wolontariuszami, którzy rozdają kanapki, owoce, słodycze i przytulanki dla dzieci – mówi Dariusz Linkiewicz z „Sindbada”. – Żeby lepiej im się kojarzyła podróż naszymi autokarami.
Na twarzach gości z Ukrainy widać najczęściej napięcie i niepewność. Nie próbujemy nawet z nimi rozmawiać. Zdajemy sobie sprawę, że zostawili w Ukrainie swoje domy, bliskich, ojców, rodziców, synów, z którymi często nie mają już kontaktu… Są w podróży…
W akcji uczestniczą także pracownicy opolskiego urzędu marszałkowskiego, Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki i Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Akcja trwa codziennie od godziny 18 do 20. Wtedy właśnie przyjeżdżają autobusy.
Od przyszłego tygodnia przez następnych 14 dni kanapki dla gości z Ukrainy przygotowywać będą dzieci ze Szkoły Stowarzyszeniowej Pro Liberis Silesiae w Raszowej. Pomogą im rodzice. Z Raszowej przyjadą nie tylko kanapki dla 200 osób, ale także napoje i ciepły posiłek.
Fot. melonik