Aleksandra Łukaszczyk w Pokoju mieszka od dziecka, jest absolwentką Liceum Plastycznego w Opolu. W Gminnym Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji w Pokoju pracuje od 2003 roku, od 10 lat obejmuje tam stanowisko dyrektora.
Jak to wszystko się zaczęło?
Zaczynałam na stażu, wtedy Dom Kultury nie wyglądał tak jak teraz więc moja praca zaczęła się od upiększania wnętrz, żeby były bardziej przyjazne dla odbiorcy i milej się pracowało. Przyjemność sprawiały mi prace manualne i dekorowanie. Później przeszłam na przysłowiowy etat jako instruktor, głównie prowadziłam warsztaty plastyczne, oczywiście nadal tworzyłam dekoracje i organizowałam małe imprezy kulturalne. Od 2012 jestem tu dyrektorem, oprócz tego prowadzę warsztaty plastyczne.
Jak minęło te ostatnie 10 lat?
Przed wszystkim przyjemnie, były pełne inspiracji, wzlotów i upadków oczywiście też, ale przede wszystkim to nie był zmarnowany czas. Patrząc wstecz, jak było i co się działo kiedyś w naszym domu kultury, ile osób nas odwiedzało, uczęszczało na zajęcia, a porównując z dziś to różnica jest ogromna.
Czy to był wybuch zainteresowania?
Myślę, że to wszystko odbywało się stopniowo, z roku na rok coraz więcej się działo i coraz bardziej w nasze działania angażowali się mieszkańcy.
Na początku prowadziliśmy podstawowe zajęcia: plastyka, muzyka czy taniec, później zaczęliśmy się rozwijać, doszła np. robotyka. Taniec podzieliliśmy na balet i hip-hop. Dodatkowo zaczęliśmy organizować bardzo dużo imprez, które mogły się odbyć m.in. dzięki projektom które piszemy i pozyskiwanym w ten sposób środkom. Czasem się śmieję, że jak nie drzwiami to oknem, bo rzeczywiście staramy się wykorzystać każdą możliwość do działania.
Jestem osobą, która nie lubi stać w miejscu, lubię podnosić sobie poprzeczkę, dlatego wymyślam coraz to nowe rzeczy, chcę aby społeczność naszej gminy mogła rozwijać swoje zdolności, pasje aby kultura i sport na co dzień obcowały w ich życiu. Ta praca jest dla mnie przyjemnością.
Jak wygląda kierowanie tak dobrze działającą placówką?
To nie jest wyłącznie moja praca. Ja jestem tylko dyrektorem, to co się dzieje w Domu Kultury to zasługa całego zespołu, sama nie zrobiłabym nic. To zaufani ludzie, z którymi bardzo dobrze się współpracuje i mogę na nich polegać. U nas nie ma podziałów, wszyscy pracują równo, jesteśmy drużyną. Nasz skład nie zmienił się praktycznie od początku mojej pracy. Cokolwiek nie trzeba zrobić, chociażby posprzątać to solidarnie sprzątamy. To nas też moim zdaniem wyróżnia.
Co napędza tę przysłowiową maszynę?
Zadowolenie i uśmiech dzieci jest dla nas najważniejsze. Chcemy żeby dzieci z gminy miały możliwość odkrywania swoich talentów. Jak wiadomo małe dzieci jeszcze nie wiedzą kim będą, więc szukają. Nie każdy rodzic może wozić dziecko na zajęcia do miasta, w grę wchodzi tu chociażby kwestia finansów. Dlatego chciałabym żeby nasz dom kultury był miejscem gdzie mogą poznać siebie i odkryć co je interesuje. A później jeśli wybiorą drogę to mogą piąć się dalej, tak np. było z moją córką. Swoją przygodę z tańcem zaczynała u nas a teraz tańczy w szkole w Opolu. Cieszy mnie to, że uczestnicy zostają u nas na dłużej.
Skąd czerpie Pani inspirację do pracy?
Te pomysły przychodzą same np. podczas oglądania ciekawego filmu lub programu, przychodzą dzieci, opowiadają mnóstwo historii i to też nas nakierowuje np. jaka bajka jest teraz modna. Czasem podpatrzymy coś u naszych sąsiadów lub mieszkańcy opowiadają o ciekawych wydarzenia, na których byli w innym miejscu.
Niedawno organizowaliśmy imprezę cyrkową, teraz czas na „Kocią przygodę”, która będzie w sobie zawierał edukację przyrodniczą, wioskę średniowieczną oraz sołeckie rozgrywki.
W czym tkwi sekret takiego sukcesu?
Trzeba lubić to co się robi, to jest chyba największy sekret, jeśli człowiek lubi swoją pracę to już jest zwycięzcą. Często się śmieję, że moja praca jest moim drugim domem. Ja nie odcinam się od pracy po 8 godzinach, to jest część mojego życia.
Myślę też, że mam dobry kontakt z mieszkańcami. Staram się każdego wysłuchać i w miarę możliwości pomóc, a w zamian oni pomagają nam. To bardzo ważne. Jak się ma super ludzi wokół to sukces gwarantowany.
Co lubi Pani robić w wolnym czasie?
Lubię bardzo dużo rzeczy, sporo z nich wykonuję w pracy jak np. plastyka. Gdy mam wolną chwilę podróżuję lub czytam dobrą książkę. Albo zakładam słuchawki i idę pobiegać, a okolice mamy piękną, więc jest gdzie to robić. No i oczywiście spotkania z przyjaciółmi, ploteczki przy kawie (śmiech).
Jakie ma Pani marzenia związane w pracą?
Chciałabym żeby nasz ośrodek dalej się rozwijał, tak byśmy mogli sprostować oczekiwaniom wszystkich mieszkańców. Marzy mi się powiększenie budynku, bo powoli zaczynamy mieć za mało sal na te wszystkie zajęcia. No i jeszcze więcej mniejszych wydarzeń, koncertów plenerowych itp.
A co ze starszymi mieszkańcami?
Dom Kultury to nie tylko zajęcia dla dzieci, to też cały wachlarz zajęć dla dorosłych. Mamy bardzo dużą zajęć sportowych: zumba, aerobik, pilates, panowie grają w siatkówkę, koszykówkę albo badmintona. Mamy prężnie działającą grupę seniorów, która nas odwiedza, my również wychodzimy do nich i prowadzimy warsztaty manualne w Domu Seniora. Dla Pań organizujemy również spotkania ze stylistkami czy makijażystkami, które podpowiadają jak się ubierać czy zdradzają triki makijażowe.
Ta rozpiętość wiekowa jest duża, nawet ostatnio nasz najmłodszy uczestnik rajdu rowerowego zasnął w koszyczku.
Czego można Pani życzyć?
Myślę, że tak jak każdemu – zdrowia. Bo zdrowie jest najważniejsze, a resztą się zajmę.
Dziękuję za rozmowę.