W kolejnej odsłonie naszego cyklu rozmawiamy z Alicją Piszczałką, radną gminy Pokój, wiceprezes Stowarzyszenia Odnowy Wsi Lubnów, a prywatnie żoną i mamą. O jej motywacjach, pasji, rodzinie i recepcie na szczęście.

Kobiety Pokoju. Alicja Piszczałka: Najważniejsze to szczerze rozmawiać

Jestem napływowym mieszkańcem, ale mieszkam tu od 22 lat, także chyba już jestem „swoja”. Od niespełna 5 lat pełnię funkcję radnej gminy Pokój, reprezentuję wieś Lubnów. Pełnię funkcję wiceprezesa Stowarzyszenia Wsi Lubnów. Jestem mężatką, mam dwoje dzieci, 25-letnią córkę i 10-letniego syna. Prywatnie zajmuję się synem, od 12 lat prowadzę hodowlę kotów rasowych (Maine Coon). Razem z mężem prowadzimy hobbystycznie pasiekę, poza tym mamy kilka innych zwierząt. Mąż pracuje w delegacji więc zajęcie się domem i wszystkim wokół to moja rola.

Jak to się zaczęło?

Po urodzeniu syna poczułam zapał do działania. Odkąd zaczął chodzić do przedszkola zaczęłam udzielać się w radzie rodziców, tak samo w szkole. Jeśli chodzi o naszą miejscowość to zaczęło się jeszcze za kadencji mojego poprzednika, gdy zrobiliśmy wspólną imprezę. Później dostałam telefon z propozycją kandydowania do rady gminy, co nie ukrywam było dla mnie sporym zaskoczeniem. Choć nigdy nie wiązałam swojej przyszłości z „polityką” to uznałam, dlaczego nie? Mam czas, pomysły, spróbowałam i się udało.

A co na to Pani rodzina?

Zgodnie uznali, że to jest tylko mój wybór. Niczego mi nie nakazywali i też nie zabraniali. Niezależnie od podjętej decyzji obiecali mnie wspierać. Bez nich nie byłabym tu gdzie jestem i nie robiłabym tego wszystkiego. Największym moim wsparciem jest, co ciekawe, moja córka. Zawsze marzyłam o tym, że kiedyś usiądę z nią i porozmawiam jak z przyjaciółką i ten czas nadszedł. Mąż chociaż pracuje w delegacji to rozmawiamy po kilka razy dziennie, opowiadam mu o wszystkim, zupełnie jakbyśmy spędzali ze sobą całe dnie. No i oczywiście mój syn, który również wymaga uwagi i napędza mnie do działania.

Co dzieje się w Lubnowie?

Zaczynając od początku roku: organizujemy Dzień Kobiet, później w okresie wiosenno-letnim mamy festyn, zdarzył się nawet dwudniowy z pokazem psiej tresury Mondioringiem. Jesienią spotykamy się w bardziej kameralnym gronie na zebraniach, a w grudniu przychodzi Święty Mikołaj. Najważniejsze, że cały czas coś się dzieje i są osoby, które pomagają, bo jak wiadomo samemu nie udało by się nic.

Myślę, że okres tych 5 lat był owocny, udało nam się zrobić sporo w trakcie tej kadencji. Mam nadzieję, że w kolejnych latach również będziemy działać i realizować kolejne nasze pomysły i plany. Jeśli wolą mieszkańców nadal będę miała zostać w radzie z chęcią to zrobię, a jeśli nie, ustąpię miejsca mojemu następcy.

Czyli mieszkańcy się angażują?

Tak, jestem mile zaskoczona, że mieszkańcy są z nami, nigdy nie odmawiają pomocy. Podczas festynów zawsze pomagają, bardzo angażują się też nasi strażacy, bez których byłoby naprawdę ciężko coś zrealizować. Wiadomo przy takich przedsięwzięciach tzw. męska pomoc jest bardzo potrzebna. Oczywiście ważny jest też podział obowiązków. Jest grupa, która zajmuje się koordynacją, nasza OSP odpowiada m.in. za ochronę, a mieszkańcy pomagają przy sprzedaży . Po trzeba wszystko posprzątać. Później robimy sobie spotkanie, w ramach podziękowania za pomoc. Zawsze podkreślam, że w pojedynkę nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Dlatego bardzo mocno współpracuję z Panią Prezes Stowarzyszenia i Panią sołtys. Dzielimy się obowiązkami, na każdym kroku wspieramy i konsultujemy również z mieszkańcami.

To co dalej?

Priorytetem jest teraz plac zabaw, którego budowa zajmie nam też trochę czasu. Nie ukrywajmy, musimy działać małymi krokami ze względu chociażby na ograniczony budżet. Chcemy żeby nasze rodziny miały miejsce do zabaw i integracji.

Jak udaje się Pani to pogodzić z życiem rodzinnym?

Wszystko jest kwestią organizacji, czasami w tygodniu dzieje się mało, a czasem terminy gonią strasznie. Wtedy trzeba przesunąć i dopasować swój dzień tak, żeby wszystko załatwić. Działalność społeczna bywa, że zabiera nam sporo czasu, jednak wystarczy dobrze się zorganizować.

Znajduje Pani czas dla siebie?

Muszę, lubię wieczorami usiąść, włączyć muzykę relaksacyjną i odpocząć. Spotykam się z koleżankami wychodzimy na kawę, do teatru czy do restauracji. A kiedy przychodzi taki czas przeciążenia to wyjeżdżamy gdzieś żeby odpocząć.

Ma Pani swoją receptę na szczęście?

Myślę, że przede wszystkim rozmowa. Tak jest u mnie w domu, wiadomo nie zawsze wszystko idzie z górki. Jeśli pojawia jakiś problem, siadamy i rozmawiamy jak go rozwiązać. W społeczeństwie powinno być tak samo, ludzie powinni szczerze rozmawiać. Nawet na trudne tematy, oraz mieć szacunek do siebie

O czym Pani marzy i czego życzyć?

Największym moim marzeniem jest, aby moja rodzina nadal była taka jaka jest. Chciałabym doczekać gdy syn będzie dorosły, myślę że wtedy będę naprawdę spełniona. A do tego potrzeba tylko zdrowia, jeśli ono będzie resztę bez problemu uda się zrealizować.

Dziękuję za rozmowę.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie