W kolejnej odsłonie naszego cyklu rozmawiamy z Anną Kuką, która drugą kadencję piastuje stanowisko sołtyski wsi Zawiść. O pracy, rodzinie, planach, marzeniach i działalności społecznej.

Pochodzę z Zawiści i mieszkam tu od urodzenia razem z rodzicami. Mam dwie córki, jedną z nich opiekuję się jako rodzina zastępcza po śmierci mojej siostry. Jestem też wdową, niestety dwa lata temu straciłam i męża i siostrę. To był trudny czas, ale powoli idę do przodu.

Drugą kadencję pełnię funkcję sołtyski, od ponad 15 lat jestem w parafialnym zespole Caritas, jestem też prezesem Stowarzyszenia Odnowy Wsi Zawiść, a w najbliższym czasie chcemy założyć u nas Koło Gospodyń Wiejskich.

Bardzo się Pani angażuje w życie społeczne.

Dużo tego, ale ja bardzo lubię to co robię, jestem typem społecznika. Zawsze mówię, że nasza wioska jest mała, ludzi też jest coraz mniej, każdy gdzieś wyjeżdża. Marzy mi się żeby nie rozdzielać tych działań na inicjatywy straży, Caritasu czy sąsiedniej Kopaliny tylko działać wspólnie, wtedy moim zdaniem możemy więcej. Mamy wspólny kościół parafialny, wspólną świetlicę – działajmy jako jedność. Jest nas za mało żeby każdy robił coś na własną rękę, w grupie siła.

Jak to się zaczęło?

Właśnie przez Caritas, gdy się zapisałam byłam młodą osobą, to było grubo ponad 15 lat temu. I od tamtej pory tam działam, organizujemy Sylwestra, Mikołaja czy Dzień Kobiet, wspólnie ze strażą co roku urządzamy Dzień Dziecka. To wszystko przy współpracy z Panem Wacławem Kocienckim i Tomaszem Krystoskiem, jak również Urzędem Gminy Pokój i Panią Wójt. Naprzemiennie ze wsią Kopalina przygotowujemy dożynki parafialne, koronę pleciemy jednego roku u nas, następnego u nich – w tym wypada nasza kolej.

Jestem bardzo wdzięczna poprzedniemu sołtysowi, Wacławowi Kocienckiemu, za to że mi zaufał i rezygnując ze swojej funkcji rekomendował mnie jako swoją następczynię.

Bała się Pani?

Bałam się oczywiście, bo wiąże się to z ogromem obowiązków, wiadomo mieszkańcy mają swoje oczekiwania, a jeśli coś się nie uda to odpowiedzialność bierze sołtys. Na szczęście moi mieszkańcy są bardzo wyrozumiali i pomagają mi w tym co robię. Tak samo jak nasza rada sołecka, która wspiera mnie w pracy na rzecz naszej małej społeczności. Także nie narzekam, a wręcz jestem ogromnie wdzięczna. Szczególnie w tych ostatnich tragediach naprawdę odczułam to wsparcie, takie bezinteresowne.

A poza tą działalnością? Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.

Ciężko mi opowiadać o sobie, bo ja jestem skromną osobą. Nie lubię się pokazywać na zewnątrz z tym co robię, prawda jest taka, że oddałabym ostatniego grosza żeby pomóc i nikomu bym o tym nie wspomniała. Mam w sobie mnóstwo współczucia, jeśli widzę że drugi człowiek potrzebuje pomocy to choćbym ja nie miała nic w portfelu, to starałabym się pomóc. Nie licząc na to, że ktoś mi się odwdzięczy. Ja chętnie pomagam i zwyczajnie cieszę się gdy drugi człowiek jest szczęśliwy, to mi daje radość. Tak samo, gdy piekę torty to wszystko daje mi taką satysfakcję.

A prywatnie czym Pani się zajmuje?

Zajmuje się pieczeniem ciast i tortów, jak to się mówi jestem torciarą (śmiech). To moje hobby, jestem samoukiem, piekę już od wielu lat, przez pewien czas miałam nawet swoją firmę. Od czerwca podjęłam też pracę w bibliotece na pół etatu, tak żeby wyjść do ludzi, nie siedzieć w domu, myślę że to pomaga mi przeżyć ten miniony okres.

Jak wygląda Pani dzień?

Wstaję rano, szykuję dzieci do szkoły, teraz mam dużo spraw do załatwienia w sądzie. Później jadę do pracy, wracam, ugotuję dziewczynom obiad, a potem wiadomo muszę w domu wszystko zrobić, trawę skosić, ogródek wyplewić i tak dalej… Generalnie jest tego trochę sporo, do tego dochodzi robienie zamówień, pieczenie tortów – wszystko to staram się zaplanować i ogarnąć.

Na szczęście moje dziewczyny mi pomagają, młodsza rozkłada mi krzesło na ogródku i mówi „Mama, musisz sobie odpocząć trochę”. Przyznaję, że czasem brakuje mi tego czasu dla siebie, ale jakoś nad tym nie ubolewam. Gdy już znajdę wolną chwilę to lubię usiąść z kubkiem kawy na huśtawce i się odprężyć. To jest mój azyl, wtedy odpoczywam.

Jakie plany na przyszłość?

Chciałabym żeby jeszcze za mojej kadencji udało się napisać jakiś projekt i wyremontować naszą świetlicę. W gminie była modernizowana jako pierwsza, jednak minęły już lata i budynek wymaga gruntownego remontu.

Kostkę brukową już mamy, chciałabym że niedługo została położona przed salą wiejską, no i nasz plac zabaw, co prawda pieniędzy nie ma dużo, ale już w tym roku powstaną tu nowe urządzenia m.in. huśtawka. Chciałabym żeby te nasze centrum wsi zostało uporządkowane i rozbudowane.

Skąd siła na to wszystko?

Sama się zastanawiam skąd ja na to wszystko mam siły. Nie wiem, po prostu spełniam się w tym co robię i to chyba ta praca daje mi siłę. Mama czasem mnie pyta „po co Ty jeszcze robisz te torty?”. No ale ja się w ten sposób relaksuję. Mój mąż zawsze się śmiał, że ja jestem ja Kwiatkowska „żadnej pracy się nie boję” (śmiech).

Czego można Pani życzyć?

Zdrowia, bo jeśli zdrowie będzie, to resztę człowiek przyjmie, będzie żył dalej i będzie szczęśliwy. No i może też spokoju dla mnie, dla moich dzieci i rodziny.

Dziękuję za rozmowę.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie