W kolejnej odsłonie naszego cyklu Kobiety Pokoju rozmawiamy z  Joanną Ptaszek-Rekus, sekretarzem gminy Pokój. O początkach działalności społecznej, pracy w samorządzie i planach na przyszłość.

Kobiety Pokoju. Joanna Ptaszek-Rekus: Od dziecka angażowałam się w życie społeczneZ gminą Pokój jestem związana od 1980 r. Uczęszczałam do przedszkola i szkoły w Fałkowicach, a następnie od czwartej klasy do Szkoły Podstawowej im. Jakuba Kani w Domaradzu. Po studiach rozpoczęłam w 2000r. staż w Urzędzie Gminy Pokój, a następnie pracę na stanowisku młodszego referenta do kierownika referatu i sekretarza gminy. Jestem odpowiedzialna za inwestycje i środki unijne. Kieruje wspaniałym zespołem ludzi, który rozumie potrzeby mieszkańców, wyzwania, przed którymi stoi samorząd, widzi więcej. To ludzie kreatywni i pracowici, rozumieją, że praca w samorządzie to misja tworzenia lepszego jutra dla mieszkańców, przedsiębiorców, rolników, społeczników.

Jak się to zaczęło?

Zaczęło się dość szybko. Odkąd sięgam pamięcią interesowały mnie sprawy społeczne, ciągnęło mnie do ludzi i do rozwiazywania problemów, ulepszania. Byłam zuchem, drużynową, przyboczną, należałam do drużyny harcerskiej, prowadziłam zbiórki PCK, udzielałam się w samorządach szkolnych, prowadziłam grupę formacyjną dla dziewcząt, kawiarenkę przy parafialną z galerią obrazów, sklepik szkolny. Pamiętam, gdy miałam może z osiem lat to wpadłam na pomysł organizacji w szkole dnia matki dla wszystkich mam. Rozdałam koleżankom i kolegom role, a na drewnianych drzwiach sklepu przybiłam ogłoszenie o tym wydarzeniu. Panie nauczycielki wsparły mnie w organizacji i nie zabiły we mnie inwencji do działania.

W kolejnej szkole będąc w siódmej klasie podjęliśmy inicjatywę organizacji strajku w geście solidarności z nauczycielami. Chcieliśmy, aby podniesiono wynagrodzenia dla nauczycieli i dlatego nie przyszliśmy na lekcje. Z tego, co pamiętam nikt się nie wyłamał. Stawałam w obronie najsłabszych i głośno protestowałam, gdy były łamane prawa lub je naginano. Wpajano mi, że kompetencje i prawda są w życiu najważniejsze. Tego, co się umie nikt nie zabierze i jest to najważniejszy skarb, oprócz oczywiście zdrowia w życiu. Postanowiłam sobie, że jeśli będzie taka możliwość to spróbuję poprawić jakość życia ludziom, którzy nie mieli tyle szczęścia, co ja w życiu, którzy są doświadczeni przez los lub nie widzą perspektyw na zmianę lub nie mogą zmienić swojej sytuacji. To jest takie moje wewnętrzne przekonanie do działania.

Zawsze uczyłam się przez doświadczenie i z przekorą podchodziłam do przekazywanych mi teorii. Ciągle poszukiwałam, dociekałam. Pewnie dlatego ciągle dokształcam i uczę się otaczającego świata. Już szkole podstawowej interesowałam się zachowaniami ludzi. W bibliotece w Domaradzu odkryłam książkę C.G. Junga o synchroczności. Ta pozycja literaturowa wywarła na mnie spore wrażenie. Odkryłam, że w życiu nie ma przypadków i zbiegów okoliczności.

Później niemal jak każdy młody człowiek przechodziłam okres buntu i poszukiwania swojej drogi. Reaktywowałam lokalne stowarzyszenie, które odrodziło się jako Stowarzyszenie Pokój OPP  i byłam jego wiceprezeską. To był czas organizacji pierwszych edycji Festiwalu Muzyki Zabytkowych Parków i Ogrodów im. C.M. von Webera w Pokoju, wydania pierwszego po wojnie przewodnika dwujęzycznego po parku, tablic informacyjnych o gatunkach chronionych. Przez lata prowadziliśmy z mężem klub szachowy dla dzieci i młodzieży. Praca społeczna i w samorządzie to mnóstwo wyzwań. Jednym z takich wyzwań było w bardzo krótkim czasie powołanie kół gospodyń wiejskich. Zachęcałam panie i panów z gminy, żeby je tworzyli. Na działalność kół można było zdobyć środki finansowe. Czasu było mało, ale dzięki zaufaniu udało się nam wtedy utworzyć trzy koła: w Dabrówce Dolnej, Paryżu i Zieleńcu. Przekonuję mieszkańców, że środki finansowe, które są do pozyskania to pieniądze podatników niezależnie od tego czy są to krajowe czy unijne. To są środki do zainwestowania w ludzi, infrastrukturę i jeśli my ich nie wykorzystamy, to z pewnością ktoś inny po nie sięgnie. Cieszę się, że dane mi było powołać do życia co najmniej 90% organizacji pozarządowych działających w gminie i dalej wspomagać je w rozwoju.

Z czego jest Pani dumna w swoim życiu?

Dumna jestem z mojej rodziny. Z tego, że bycie w prawdzie jest wartością w mojej rodzinie. Z zaufania i szacunku, jakim siebie obdarzamy. Każdy z nas w rodzinie jest indywidualnością i ma swoje zdanie. Cenię sobie twórcze dyskusje na różne tematy, często emocjonujące. Dumna jestem z tego, gdy widzę radość i iskierki w oczach bliskich, z tego że mimo przeszkód odważnie kroczą przez życie i nie poddają się.

Dumna jestem również z pracy zawodowej i społecznej. Dają mi one sporo satysfakcji. Cieszę się z inwestycji poczynionych w każdym sołectwie.

Pamiętam, gdy w 2006 roku nie mieliśmy zbyt wiele dróg asfaltowych, nie mieliśmy sprzętu. Dzięki współpracy z mieszkańcami, przy udziale gminy, udało się wspólnymi siłami zmienic nawierzchnię gruntowa na tłuczniową na drogach.

Cieszyłam się z budowy wodociągu i nowego ujęcia wody w Siedlicach dla mieszkańców. Udało się nam uporać z widmem braku wody dla mieszkańców. Pamiętam także miny niedowiarków, którzy nie wierzyli, że uda nam się zbudować boisko Orlik w Pokoju. Przemykają mi w pamięci obrazy zadowolonych ludzi w Lubnowie, gdy udało się stworzyć plac zabaw, tłum dzieciaków na zajęciach szachowych w Zieleńcu. Pamiętam radość strażaków z OSP Domaradzka Kuźnia z rozbudowy remizy i remontu Betanii w Domaradzkiej Kuźni. A ostatnio mieszkańcy Dąbrówki Dolnej cieszą się z remontów dróg. W Fałkowicach wyremontowana sala i zaplecze kuchenne są przyczynkiem do aktywności. Z entuzjazmem sołtys Krzywej Góry ostatnio pokazywał co się udało zrobić w Krzywej Górze dla wsi i co jeszcze należy zrobić. W Krogulnej i Siedlicach, Świerczowskim, Fałkowicach, Żabieńcu, Jagiennej, Kozubach, Domaradzkiej Kuźni, Ładzy powstają nowe drogi. W Pokoju odrestaurowaliśmy ogród francuski i mały park angielski, przebudowano nową remizę OSP i przebudowujemy chodnik przy ul. 1 Maja. We wsiach powstają place zabaw, miejsca spotkań. W tych wszystkich sprawach zawsze na jakimś etapie uczestniczyłam. Bardzo ważna jest historia i tradycje naszych wsi. Wszystkie nasze wsie mają potencjał- wspaniałych ludzi, którzy mają pasje i chcą zmieniać świat na lepsze.

Jak wygląda Pani dzień?

Mój dzień w pracy rozpoczyna się od sprawdzenia  sms, poczty email, statusu realizacji zadań w elektronicznym systemie. Dzielę sprawy na bardzo pilne, pilne i mniej pilne. Wpadają oczywiście interwencje, czyli sprawy którymi należy zając się natychmiast.  Moja praca nie kończy się o 15:30. Gmina ma sporo zadań bieżących do realizacji po średnio i długookresowe. Istotne w mojej pracy jest napisanie wniosku aplikacyjnego o środki z analizą wykonalności dla projektów infrastrukturalnych lub miękkich np. edukacyjnych. Zadania w pracy, którymi się głównie zajmuję są różnorodne, polegają na twórczej pracy i muszą być wykonane w określonym czasie i przy określonych środkach. Muszę i chcę być wsparciem dla zespołu. Z tego powodu dokształcam się, często razem tworzymy dokumentację. Ostatecznie ją zatwierdzam. Jestem wsparciem dla pracowników, wyznaczam cele i ukierunkowuje Zespół na ich realizację. Cenię sobie szczerość w relacjach pracowniczych i samodzielność. Dumna jestem, gdy uczą się czegoś nowego i wychodzą z inicjatywą. To moja druga rodzina.

Jak udaje się Pani pogodzić pracę z rodziną?

Nigdy przed rodziną nie ukrywałam mojego zacięcia samorządowego. Znajduję czas na rozmowy z bliskimi, na przytulasy. Ze względu na ograniczony czas, nie spędzamy go przy telewizorze. Staramy się aktywnie spędzać chwile głównie na rozmowach, spacerach, grach planszowych. Podczas wolnych weekendów i urlopów – zwykle nie zajmuje się pracą.

Skąd czerpie Pani na to wszystko energię?

Energię czerpię ze wsparcia męża i dzieci. Z pewnością zaufanie mieszkańców i chęć rozwiązywania ich problemów napędzają mnie do działania. Lubię wyzwania.

Czy znajduje Pani czas tylko dla siebie, a jeśli tak to jak lubi go Pani spędzać?

Bardzo lubię spacery w otwartej przestrzeni i wysiłek fizyczny. Czytam książki i od czasu do czasu oglądam filmy, chodzę na koncerty muzyczne i spektakle teatralne.

Jakie ma Pani plany na najbliższą przyszłość?

Chcę zostać radną w powiecie namysłowskim, ponieważ wiele spraw mieszkańców i przedsiębiorców wykracza poza kompetencje gminy. Mieszkańcy, którzy mają swoje nieruchomości przy drogach powiatowych mają pretensje do władz gminy, ze gmina nie dba o drogi. To nie są kompetencje gminy, lecz zarządu powiatu.  Widzę możliwości inicjowania zmian na lepsze w dziedzinie poprawy stanu krytycznych dróg w powiecie, transportu publicznego, opieki zdrowotnej i edukacji. To są kluczowe elementy, o które należy zadbać aby poprawić atrakcyjność w powiecie do inwestowania i zamieszkania. Dla mieszkańców gminy chcę stworzyć możliwości chociaż częściowego uniezależnienia się od cen prądu. W tym celu została powołana spółdzielnia energetyczna, dzięki której mieszkańcy będą mogli produkować prąd i sami go wykorzystywać. Tegoroczne wybory to również ocena mojej dotychczasowej pracy w samorządzie.

Czego można Pani życzyć? 

Zdrowia i siły do realizacji zamierzeń, oraz otwartych na rozwój ludzi wokół.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie