W ostatnich tygodniach Oleska Spółdzielnia Mleczarska próbuje sobie radzić z nową sytuacją, wprowadziła m.in. usługę na telefon.

– Do każdego zamawiającego, kto do nas zadzwoni, dowozimy nasze produkty – wyjaśnia Wilhelm Beker, prezes OSM. – I kilkanaście osób dziennie korzysta z takich zakupów.

Początkowo była to usługa przewidziana dla seniorów i osób w kwarantannie lub z grupy ryzyka.

– Teraz jednak obsługujemy w ten sposób każdego, kto do nas zadzwoni – podkreśla prezes Beker.

W oleskiej spółdzielni, podobnie jak w wielu innych firmach, epidemia koronawirusa wiele zmieniła.

– Jest spadek produkcji, a wszystko uzależnione jest od naszych odbiorców, m.in. piekarni i cukierni, które ograniczyły swoją produkcję – przyznaje Wilhelm Beker. – Pozostałą część produkcji udaje nam się sprzedać.

Spółdzielnia zwolniła tempo pracy, podobnie jak większość polskich przedsiębiorstw. Jak dodaje prezes Beker, wszystko odbywa się na poziomie funkcji życiowych firmy. I jak na razie, nikt tutaj nie mówi o zwolnieniach pracowników.

OSM pracuje teraz na zmiany, a niektórzy pracownicy co drugi dzień, żeby się jak najmniej spotykać. Zatrudnieni spoza produkcji pracują zdalnie, z perspektywy domów. Spółdzielnia skróciła też czas pracy.

– Kierowcy, którzy przywożą mleko, nie mogą opuszczać kabiny, a laboratorium w tym czasie pobiera próbki – wyjaśnia prezes Beker. – Natomiast kiedy cysterna pojawia się w gospodarstwie po odbiór mleka, to też odbywa się bez kontaktu. Po prostu przepompowuje mleko, a rolnik w tym czasie nie wychodzi z domu.

Jak podkreślają pracownicy OSM, rolnicy są bardzo zdyscyplinowaną grupą, jeśli chodzi o przestrzeganie obostrzeń związanych z koronawirusem.

– W porównaniu z miastami, gdzie dochodzi do wielu lekceważących zachowań, żaden z producentów mleka by sobie na coś takiego nie pozwolił – mówią.

Polska była dotąd znaczącym producentem i eksporterem żywności, teraz jednak coraz więcej firm alarmuje, że eksport hamuje lub w ogóle stanął. Wynika to m.in. z zakłóceń w transporcie, zerwanych więzi kooperacyjnych, jak i wycofywania się importerów z umów.

W oleskiej spółdzielni na razie się o tym problemie nie mówi.

– Bo do końca kwietnia mamy zapewniony zbyt – podkreśla prezes Beker. – A co będzie później, to trudno przewidywać. W krajach europejskich jest nadprodukcja żywności, jeśli się tego nie wyeksportuje dalej poza kraje europejskie, to będzie duży.

Głównym zagranicznym kontrahentem oleskiej mleczarni są Niemcy, tam trafia mleko od rolników z powiatu oleskiego.

– Eksportujemy mleko w cysternach, także jako półsurowiec, a dalej oni sami u siebie pakują je w opakowania niemieckojęzyczne – dodaje prezes oleskiej mleczarni.

OSM wysyła też mleko do Grecji.

– A proces produkcyjny rozpoczyna się już podczas transportu – wyjaśnia Wilhelm Beker. – Mleko się lekko ukwasza, a kiedy dociera na miejsce, jest już półproduktem, który Grecy wykorzystują m.in. do produkcji fet. Tym samym oszczędzają czas potrzebny na proces kwaszenia.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.