Z Beniaminem Godylą, senatorem Koalicji Europejskiej, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Teraz wszystko w rękach Sejmu, bo teraz poprawki poczynione przez Senat w dziurawej Tarczy Antykryzysowej wracają do posłów.

– Widać, że jest wojna, wróg niewidoczny i nie ma broni… Gdybyśmy chcieli zmieniać wszystko w tej Tarczy Antykryzysowej, to poprawek byłoby chyba tysiąc. Łącznie dokonaliśmy ich ze sto. Dotyczą m.in. tematyki rodzinnej, medycznej, gospodarczej i samorządowej.

– Czego one dotyczą?

To m.in. podniesienie granicy wieku dziecka z 8 do 12 lat, do której rodzicom przysługuje prawo do płatnej opieki. To także anulowanie ZUS małym i średnim przedsiębiorstwom oraz zabezpieczenie personelu medycznego w testy, bo to środowisko z pierwszej linii, szczególnie narażone, ale też narażające potem wszystkich innych. Musieliśmy poprawić wiele różnych błędów dotyczących m.in. pomocy dla przedsiębiorstw, np. wymogu podawania liczby osób w firmie, z tym, że posłowie nie uwzględnili, że wśród nich mogą być uczniowie, młodociani, czy stażyści. Powinna być liczba etatów, bo inaczej jest to niemiarodajne.

– Wczoraj premier powiedział, że gdyby spełniono te wszystkie sugestie Senatu, to niedługo zabraknie pieniędzy.

– W tym wystąpieniu w Senacie premier powiedział, że gdyby chciał spełnić to wszystko, to pieniędzy wystarczyłoby mu na sześć, siedem tygodni. Dlatego po jego przemówieniu nie jestem optymistą.

– No to jak, są pieniądze, czy ich nie ma? Przecież dotychczas słyszeliśmy, między innymi od prezesa NBP, że są?

– To prawda, że wyborcy ciągle mogli usłyszeć, że pieniędzy nam nie zabraknie i możemy finansować wszystkie zadania rządu. A wcześniejsze wypowiedzi premiera były całkiem inne, że rzekomo jeszcze nigdy w historii Polski nie było tak dobrej kondycji finansowej finansów publicznych. Niedawno mówiliśmy o zrównoważonym budżecie. Mówiono o gigantycznych dochodach! Ale trzymajmy się faktów, więc myślę, że teraz słyszymy prawdę. Tylko, że jak teraz przedsiębiorcom nie pomożemy, jak teraz w Sejmie PiS to odrzuci, to będzie bardzo źle. Będą musieli i tak finansować bezrobotnych.

– Co jeszcze senatorowie opozycji odrzucili?

– Przede wszystkim tą „wrzutkę” wyborczą, którą podstępnie PiS wrzucił do Tarczy Antykryzysowej.

– W takim razie proszę powiedzieć, czy będą wybory prezydenckie 10 maja? Kandydatka Koalicji Europejskiej  Małgorzata Kidawa-Błońska zawiesiła już swoją kampanię wyborczą.

– Przecież wybory w tym terminie to samobójstwo, to droga do samounicestwienia naszego narodu! Przecież najwyższej fali zachorowań spodziewamy się w okolicy Świąt Wielkanocnych, albo nieco później. A w trzy tygodnie po świętach wybory… Jednoznacznie jesteśmy przeciwni, to wyjątkowo złe, żeby za wszelką cenę narażać ludzi na takie niebezpieczeństwo. Samorządowcy, z którymi rozmawiam, też się sprzeciwiają, żeby w tym czasie organizować wybory. Bo oni już teraz musieliby się organizować. Osobiście myślę, że wyborów nie będzie.

– A samorządy jak mogłyby pomóc przedsiębiorcom?

– Chodzi o to, żeby gminy mogły zwalniać z podatku od nieruchomości. Opowiadamy się za tym, żeby firmy dotknięte kryzysem mogły być z nich zwolnione, ta procedura jest bardzo skomplikowana. Wiem, że samorządowcy obawiali się, że właśnie przy tych przepisach, jak czegoś nie dopełnią, to wejdzie im CBA. To bardzo skomplikowana procedura, przedsiębiorca musi przedstawić tonę dokumentów, na wypełnianie których dzisiaj nie ma czasu. Myśmy maksymalnie uprościli procedurę. Jeśli będzie lawina wniosków o zwolnienie z podatku, to taka gmina będzie musiała zrezygnować z wielu inwestycji, bo jej budżet będzie wtedy mocno okrojony. Wiadomo, że to łańcuch, który pociągnie za sobą wiele decyzji. Z drugiej strony, przez lata biznes odprowadza do samorządu podatki, więc teraz kiedy jest źle, solidarnie dzielmy biedę.

– Co dla senatorów było jeszcze istotne?

– Wśród senatorów jest wielu lekarzy, oni mocno sygnalizują, że mamy olbrzymi problem – z jednej strony walka z koronawirusem, a z drugiej wielu pacjentów z różnymi chorobami, których leczenie zawieszono, bo służba zdrowia już wcześniej niedomagała. Ani jednego, ani drugiego nie można bagatelizować.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.