Z Beniaminem Godylą, opolskim senatorem Koalicji Obywatelskiej, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot

– Podatek cukrowy zostanie wprowadzony chyba wcześniej niż zapowiadano?

– Vacatio legis miało być zdecydowanie dłuższe, ale widać brakuje pieniędzy, więc zostanie wprowadzony wcześniej. I zdrożeją wszystkie napoje zawierające cukier. Być może PiS przyświeca taka myśl amerykańska, żeby ludzie nie przybierali na wadze… Podrożeje też alkohol, ale tylko w małych opakowaniach, do 300 ml pojemności.

– Ciekawe, dlaczego tylko w butelkach o małej pojemności, nazywanych „małpkami”, a nie tych większych…

– Przecież to statystyka, wiadomo, czego najwięcej schodzi. Najwięcej się sprzedaje alkoholu w butelkach o małej pojemności, niestety, społeczeństwo się uzależnia. Słyszę, że często po alkohol w małym opakowaniu sięgają kobiety. Ale dotarła już do mnie informacja, że w pewnej sieci sprzedają już alkohol w butelkach 330 ml, w tej samej cenie, co mniejsze. Po to, żeby ominąć przepis o opodatkowaniu. Przecież z alkoholizmem nie walczy się przez kieszeń, o tym już wszyscy wiedzą.

– Rząd wydał dużo na tarcze antykryzysowe, więc potrzebuje pieniędzy…

– Ten nasz rząd jest ciekawy, bo jeśli chodzi o tarcze, to się zadziało odwrotnie, niż przy podnoszeniu cen. Do tarczy wybierano branże, żeby nie powiedzieć niszowe, gdzie reprezentacja nie była zbyt liczna, a przy podnoszeniu cen tam, gdzie statystyka najwyższa. Oczywiście, że jeśli chodzi o tarczę, to każda branża powinna być wsparta. A co do podnoszenia cen, to pojawia się niebezpieczeństwo, że jeśli wyższa będzie cena coca-coli i zbyt duża dysproporcja między tymi napojami, które nie zostaną objęte tym podatkiem, np. wodą mineralną, to najprawdopodobniej  wzrośnie cena tej mineralnej. To się odbije na kieszeni konsumenta.

– Wspomniał pan, że nie wszystkie branże otrzymały wsparcie…

– Tak, chociażby branża hotelarska. Hotele mogą teraz przyjmować tylko gości, którzy są w delegacji. A ile osób teraz jest w delegacji? Hotele właściwie nie odnotowują obrotów, wiele nie zarabia nawet na koszty eksploatacji. A ZUS-u hotelarzom rząd nie umorzył. Dzwonią do mnie przedsiębiorcy, hotelarze, którzy zaciągnęli kredyty. Jak była pierwsza tarcza, to banki przesuwały im kredyty o pół roku. I będę obiektywny, ta pierwsza tarcza dała wzmocnienie. Ale zupełnie nie przygotowali się do jesieni… Teraz nie ma żadnych przesunięć bankowych, więc jak nie zapłacą rat, to będzie windykacja. Na dodatek, skoro dostali wsparcie w ramach tarczy, to są zobowiązani do tego, żeby nie zwalniać ludzi. A jak nie zarabiają, to z czego mają płacić im pensje?

– Wiele pewnie zbankrutuje.

– Już słyszę, że zachodni przedsiębiorcy wykupują nasze hotele, do tego po cenie mocno zaniżonej. Teraz hotelarze, restauratorzy, właściciele kawiarni i cukierni są naprawdę w sytuacji bez wyjścia. Wielu prowadziło działalność taką okolicznościową. Kontaktują się ze mną tacy cukiernicy, którzy zatrudniali po 15-20 osób, a ich odbiorcami w dużej mierze były kawiarnie, organizatorzy wesel i innych okolicznościowych imprez. Ale oni teraz też nie działają. W równie złej sytuacji jest wiele innych branż, więc jeżeli banki nie pomogą przedsiębiorcom, którzy działają w jednej branży, to będzie tragedia na wiosnę.

– Nie poradzą sobie bez pomocy państwa?

– O ile ta pierwsza Tarcza pozwoliła przetrwać, tak teraz bez pomocy państwa wielu przedsiębiorców sobie nie poradzi. Nie chcę być złym prorokiem, ale na wiosnę możemy być świadkami wielu tragedii rodzinnych. Bo przecież przedsiębiorcy, z którymi rozmawiam, nie mieli możliwości zaoszczędzenia, tak, żeby teraz sobie poradzić. Jak miał pięciu pracowników, to ich pozwalnia i firmy już nie odtworzy.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.