W Muzeum Wsi Opolskiej w Bierkowicach odbyła się szósta regionalna konferencja Fundacji Szansa dla Niewidomych, poświęcona możliwości odbioru kultury przez osoby z dysfunkcją wzroku.

Kultura dostępna dla wszystkich powinna mieć wykrzyknikWybór miejsca konferencji nie był przypadkowy, bo poza tym, że MWO był współorganizatorem spotkania, to opolski skansen ma wszystkie współczesne rozwiązania pozwalające osobom niewidomym na poruszanie się po rozległym terenie Muzeum Wsi Opolskiej. Tegoroczna konferencja odbyła się pod hasłem „Kultura dostępna dla wszystkich”.

Co może wnieść w życie osób niewidzących i niedowidzących tegoroczna konferencja?

– Mogę powiedzieć o tej zeszłorocznej konferencji, która była pod hasłem „Dostępność na serio” i była skuteczna – podkreśla Ilona Nawankiewicz, prezes opolskiego oddziału Fundacji Szansa dla Niewidomych. – Po zeszłorocznej konferencji dyrektor Muzeum Polskiej Piosenki zwrócił się do nas, aby dostosować je do zwiedzania przez osoby mające problem ze wzrokiem. I są już zainstalowane czujniki, wykrywane przez odpowiednią aplikację, które informują osobę niewidomą, gdzie się znajduje. To taka baza informacji, która pozwala odnaleźć się w przestrzeni i poczuć bezpiecznie.

Kultura dostępna dla wszystkich powinna mieć wykrzyknikPrezes Nawankiewicz podkreśla, że konferencje są skuteczne, a dzięki nim świat jest coraz bardziej dostępny dla osób niewidomych. A o skuteczności tegorocznej konferencji będzie można dopiero coś powiedzieć za jakiś czas.

Dla Muzeum Wsi Opolskiej jest oczywiste, że kultura ma być dla wszystkich.

– To przesłanie, „Kultura dostępna dla wszystkich”, powinna mieć wykrzyknik – podkreślił Jarosław Gałęza, dyrektor Muzeum Wsi Opolskiej, otwierając konferencję. – Bo musi być dostępna także dla osób niewidomych i niedowidzących.

Kultura dostępna dla wszystkich powinna mieć wykrzyknikJuż przy rejestracji na konferencję osoby widzące i niedowidzące otrzymywały wraz z identyfikatorem informator „Sensoryczna Wieś Opolska”, czyli Gość z Dysfunkcją Wzroku w Muzeum, wydane w ramach projektu edukacyjnego. Informator jest wielkości A4, ta sama treść mogłaby się zmieścić w maleńkim notatniczku, ale w tym przypadku jest pisana olbrzymią czcionką dla niedowidzących, a na kartkach są wypukłości, czyli ta sama treść pisana alfabetem Braille’a dla niewidomych.

– Muzeum Wsi Opolskiej to wizytówka, dobry przykład i wyjątkowi ludzi z odpowiednim podejściem do tematu – podkreśla Ilona Nawankiewicz. – Współpracuję z szeregiem instytucji w województwie opolskim, ale MWO jest już wyposażone w różnego typu dostępność, zaczynając od szkoleń kadry, tyflografiki, poprzez bikony i linie. Mało który obiekt w Polsce jest tak dostosowany.

Muzeum oferuje różne rozwiązania m.in. od samego wejścia w części recepcyjnej zainstalowano mapkę „mówiącą”, zapoznającą z topografią muzeum oraz z obiektami znajdującymi się na jego terenie. Osoby z dysfunkcją wzroku zapoznają się także z tyflorycinami, przedstawiającymi w formie wypukłej najciekawsze obiekty, np. chałupę z Dąbrówki Dolnej z 1827 roku. Na górze każdej ryciny jest braillowski tytuł.

W skansenie są także tzw. ścieżki naprowadzające, które pozwalają samodzielnie poruszać się osobie niewidomej.

Joanna i Czesław Koralewscy, oboje niewidomi, korzystają ze spotkań organizowanych dla nich przez MWO.

Kultura dostępna dla wszystkich powinna mieć wykrzyknik– Przyjeżdżamy do skansenu nie tylko, żeby zwiedzać – podkreśla pani Grażyna Hoszowska. – Poprzez dotyk poznajemy stare urządzenia, takie na przykład, jak maszyna do szycia. Ale w skansenie sadzimy też warzywa, a potem plewią je osoby niewidzące i słabo widzące.

Konferencja był też okazją dla fundacji, żeby wyróżnić instytucje i placówki kultury, które są przyjazne osobom z wadami wzroku. Znalazły się wśród nich Galeria Sztuki Współczesnej i Miejska Biblioteka Publiczna w Opolu.

Kultura dostępna dla wszystkich powinna mieć wykrzyknik– Można u nas korzystać z audiobooków, są książki z wielką czcionką, które staramy się mieć w naszych zasobach – mówi Mariola Urbaniak, instruktor MBP w Opolu, odpowiedzialna m.in. za udostępnianie zbiorów osobom ze szczególnymi wymaganiami. – Oprócz tego mamy czytaki, czyli urządzenia pozwalające czytać na ekranie i powiększać, posiadające też opcję audio. Jest także wiele bajek tyflograficznych (rysunków odczytywanych przez dotyk-aut.). Wśród osób niewidomych 10 procent czyta sprawnie braillem, czyli tak, że czytają podstawowe komunikaty, ale nie są w stanie czytać literatury – dodaje Mariola Urbaniak.

Czy wystarczy prawo, czy jeszcze konieczna jest do tego empatia, żeby mieć odpowiednie podejście do problemu osób z dysfunkcją wzroku?

– Ustawa wymusza pewne rozwiązania i to jest „bat” dla opornych – mówi Joanna Filipczyk, szefowa opolskiej Kultura dostępna dla wszystkich powinna mieć wykrzyknikGSW. – Ale najważniejsze jest spowodowanie zmiany w myśleniu instytucji, a na to żadna ustawa nie pomoże. Musimy wykazać się własną inicjatywą, empatią i otwartością, to jest podstawowa sprawa. W GSW mamy pewne rozwiązania określone ustawą, ale niektórych rzeczy nie jesteśmy w stanie zrobić, mam na myśli bariery architektoniczne, ponieważ ustawa nie mówi, skąd wziąć na to fundusze. Dlatego musimy mocno główkować, jak poprowadzić działania, żeby jeszcze bardziej dostosować galerię do osób ze szczególnymi wymaganiami.

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.