Michał Pytlik z Opola, działacz społeczny i polityk partii Razem postanowił bronić swojego dobrego imienia i 13 listopada skierował pozew do Sądu Okręgowego w Warszawie. I w Opolu.

– A raczej pozwy sądowe, bo pozwałem TVP3 Opole oraz osoby publiczne, które kolportowały nieprawdziwe informacje naruszające moje dobre imię – wyjaśnia Michał Pytlik. – Chodzi tu o Mateusza Magdziarza, dyrektora opolskiego oddziału TVP3 oraz Patryka Jakiego, obecnego europosła PiS.

Sprawę ma rozpatrywać Sąd Okręgowy w Warszawie.

– Starałem się, kiedy było to możliwe, kierować sprawy do sądów warszawskich, by mieć pewność, że zostanie zachowana stuprocentowa niezależność w tej sprawie – wyjaśnia Michał Pytlik, który już zaznaczył się w działalności publicznej, włączając aktywnie w protest mieszkańców Dobrzenia Wielkiego, nie godzących się na przyłączenie kilku miejscowości ich gminy do Opola. Uczestniczył aktywnie w ich demonstracjach oraz protestacyjnej głodówce w Domu Kultury w Dobrzeniu Wielkim.

Wielokrotnie krytykował też Patryka Jakiego, wówczas opolskiego posła PiS, który popierał aneksję wsi należących do gminy Dobrzeń Wielki.

Michał Pytlik mówi, że jego dobre imię zostało naruszone 7 września 2019 roku przez TVP3 Opole w głównym wydaniu „Kuriera Opolskiego” oraz przez TVP w głównym wydaniu „Wiadomości”.

– Wyemitowano materiał oskarżający mnie o kradzież torby ze studia telewizyjnego – mówi Michał Pytlik. – Był on ilustrowany zmanipulowanymi nagraniami z monitoringu w budynku opolskiej TVP.

Mateusz Magdziarz napisał wtedy na Twitterze: „To jest Michał Pytlik. Opolski działacz partii Razem. Od kilku lat pouczający wszystkich jak być uczciwym i praworządnym. Michał wszedł do @TVP3Opole z parasolką a postanowił wyjść z torbą fotoreportera i jej zawartością za kilka tysięcy złotych. Nie bądź jak Michał. Nie kradnij!”

Ten tweet podał dalej Patryk Jaki i dopisał: „Jeden z liderów partii Razem, publicysta Krytyki Politycznej złapany jak kradnie torbę fotoreportera. Ps. To ten kolega @ZandbergRazem, co regularnie zakłócał mi spotkania w Warszawie”

26 sierpnia Michał Pytlik do redakcji TVP3 Opole trafił z Marceliną Zawiszą z Razem, wówczas kandydatką opolskiej lewicy do Sejmu. Zawisza brała wtedy udział w przedwyborczej debacie.

– Marcelina tuż przy wejściu do studia zostawiła na kanapie swoje rzeczy i prosiła mnie, żebym ich popilnował – tłumaczy Pytlik.

Po emocjonującej debacie oboje z Marceliną Zawiszą (obecnie już posłanką lewicy) wychodzili ze studia opolskiej TVP3 bardzo rozgorączkowani i przejęci.

– Kiedy wychodziliśmy ze studia, na schodach naszła mnie myśl, że przecież mieliśmy ze sobą torbę, która krążyła z nami  tego dnia – opowiada Michał Pytlik. – Wróciłem na górę i okazało się, że tam gdzie miałem pilnować rzeczy, leży czarna torba, więc uznałem, że to ta nasza sztabowa.    .

Po 10 minutach do Michała zadzwoniła na komórkę jedna z dziennikarek TVP3 w Opolu.

– Powiedziała mi, że wziąłem nie swoją torbę, a w tle słyszałem wściekły męski głos, że „jak za chwilę on mi nie przyniesie, to go zaj…ę!” – relacjonuje Pytlik. – W tym momencie odkryłem z Marceliną, że to nie jest jej torba Marceliny, a ona – że czarna torba nie jest moja.

Jak zapewnia działacz opolskiego Razem, natychmiast zawrócił do budynku telewizji, żeby zwrócić torbę.

– Dzisiaj rozumiem, że fotoreporter mógł być wściekły, ale wtedy z mojej perspektywy to była drobna pomyłka, a on rzucał na mnie najgorsze bluzgi – mówi Pytlik.

Michał Pytlik dodaje, że niedługo po tym na portalu społecznościowym właściciel czarnej torby w niewybredny sposób komentował całą tą sytuację oraz oceniał jego osobę.

– Pisał o moich poglądach politycznych, typu „kolorowy miś” czyli odnosił się do moich zapatrywań na LGBT… W tym tonie opisywał całą sytuację – kontynuuje Pytlik. – Przyznał, że nic mu z torby nie zginęło, ale napisał, że nie ma pewności, iż gdyby tam znalazł się portfel, to nie wiadomo, czy nic by z niego nie zniknęło.

Michał Pytlik podkreśla, że z jego strony, mimo wszystko, padły jeszcze wobec fotoreportera słowa „przepraszam”.

– Sprawa została zażegnana, wyjaśniona i zakończona – dodaje działacz opolskiej Lewicy.

Po jakimś czasie opolska telewizja nagrywała z nim „setkę” na ten temat.

– Trzy razy przepraszałem właściciela torby w materiale, ale to wszystko zostało wycięte – dodaje Pytlik.

Potem zobaczył cały materiał.

– Byłem zszokowany, bo stworzono materiał szkalujący moją osobę. Oskarżono mnie o kradzież – mówi dalej Pytlik. – I to wszystko w środku kampanii wyborczej, informacja o rzekomym przywłaszczeniu przez członka sztabu wyborczego i kandydata Lewicy poszła w eter. Te informacje powtórzono w głównym wydaniu „Wiadomości” TVP.

Michał Pytlik mówi, że nie pozostało mu nic innego, jak tylko bronić swojego dobrego imienia w sądzie.

Dlaczego nie zrobił tego wcześniej, tuż po emisji materiału w TVP3?

– Postanowiłem z tym zaczekać do końca kampanii wyborczej, nadać bieg sprawie dopiero po wyborach – wyjaśnia. – Aby to zdarzenie nie zostało upolitycznione i nie stało tematem lokalnej kampanii wyborczej. Podejrzewam, że kłamliwy materiał TVP3 Opole miał posłużyć do dyskredytacji nie tylko mojej osoby, ale i całego lewicowego komitetu.

Pozew do sądu w Warszawie złożył dopiero po zaprzysiężeniu posłów, w tym Marceliny Zawiszy.

Opowiecie.info skontaktowało się z Mateuszem Magdziarzem, dyrektorem TVP3 Opole, by zapytać o opinię na temat pozwu przeciwko niemu oraz kierowanemu przez niego oddziałowi TVP.

– Proszę napisać, że odmawiam państwu komentarza w tej sprawie – powiedział Opowiecie.info Mateusz Magdziarz.

Skontaktowaliśmy się także w tej sprawie z obecnym europosłem Patrykiem Jakim, chcąc go zapytać, czy okres właśnie kampanii wyborczej nie miał wpływu właśnie na takie rozpowszechnienie tej sprawy. Po kilku minutach rozmowy, poseł Patryk Jaki zastrzegł, by nie zamieszczać jego wypowiedzi w Opoowiecie.info.

– Od telewizji publicznej, dyrektora Magdziarza i posła Jakiego żądam przeprosin oraz wsparcia finansowego dla organizacji społecznych – mówi Pytlik.

Domaga się, by TVP, w przypadku jego wygranej, wpłaciła 20 tys. zł na rzecz Stowarzyszenia Tęczowe Opole, Patryk Jaki po 6 tys. zł na Towarzystwo Dobroczynne Niemców na Śląsku Opolskim oraz Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej, a Mateusz Magdziarz po 6 tys. zł na Stowarzyszenie Obrony Samorządności „Na Swoim” w Dobrzeniu Wielkim oraz Stowarzyszenie „Borki-aktywni razem”.

– Chcę powiedzieć bardzo jasno: nie tylko o moje dobre imię tu chodzi – podkreśla Michał Pytlik. – Robię to także dla wszystkich skrzywdzonych przez propagandę TVP i Patryka Jakiego – dla moich przyjaciół i przyjaciółek ze społeczności LGBT+, dla mniejszości niemieckiej w Polsce, dla poniżanych mieszkańców ograbionej gminy Dobrzeń Wielki, dla nauczycielek, lekarzy rezydentów i wszystkich, których ci ludzie niszczą od kilku lat.

Pytlik twierdzi, że swoim materiałem na jego temat TVP próbowała podeptać wszystko, co dotychczas robił dla ludzi.

– Przecież jestem aktywistą społecznym i działaczem politycznym – tłumaczy. – Walczyłem o wyższe pensje pracowników stref ekonomicznych. Interweniowałem w sprawie lichwiarskich reklam w komunikacji publicznej, jestem autorem kilku uchwał obywatelskich, walczyłem w Dobrzeniu o niezależność gminy. Zawsze kieruję się uczciwością i staram się być blisko ludzi. Ludzie, którzy mnie znają, nie wierzą w ten kłamliwy materiał TVP3. Ale ci, którzy mnie nie znają, po tym, co zobaczyli w telewizji, mogli nabrać o mnie jak najgorsze przekonanie. O mnie i całej lewicy.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.