PiS zamierza utworzyć Agencję Rozwoju Szpitalnictwa, która będzie prowadzić nadzór właścicielski nad szpitalami, oraz wprowadza podział szpitali na 4 kategorie w zależności od ich sytuacji finansowej. Jednak doświadczenie każe przypuszczać, że będzie to miejsce kolejnych synekur i utopionych milionów, a może miliardów złotych.

Opolszczyzna dorobiła się świetnych menadżerów służby zdrowia, którzy w czasie pandemii dali się poznać, z najlepszej strony.

– To co proponuje ustawa, która podważa ich kompetencje, która chce wprowadzić albo egzaminy państwowe albo  konieczność posiadania studiów  MBA w zarządzaniu ochroną zdrowia ale tylko trzech uczelni, które spełniają warunki to jest podważanie kompetencji nie tylko ludzi, którzy teraz zarządzają, ale także uczelni, które maja uprawnienia do prowadzenia takich studiów, wydawania certyfikatów uznawanych nie tylko w Polsce – mówiła podczas konferencji prasowej Zuzanna Donath-Kasiura, wicemarszałek województwa opolskiego. – Ustawa wprowadza chaos, który nie jest nam potrzebny i jest bardzo szkodliwy w trudnej sytuacji pandemicznej.

– Pomimo tego robimy swoje i dbamy o zdrowie naszych mieszkańców. Teraz chcemy zadbać o szybki powrót do pełnej sprawności osób, które przeszły zakażenie koronawirusem  – informowała wicemarszałek. – Od kiedy funkcjonujemy w pandemii, to świadczenia i usługi zdrowotne są niedoszacowane i niedofinansowane, co sygnalizujemy od dłuższego czasu. Wysokość finansowania świadczeń medycznych przez NFZ od kilku lat jest na podobnym poziomie. Obok tego następuje znaczący wzrost kosztów utrzymania, w tym ogromny kosztów gazu i energii elektrycznej – wymieniała wicemarszałek podkreślając jednocześnie, że nikt z zarządu województwa nie twierdzi, że nie trzeba się zastanowić, jak lepiej zorganizować służbę zdrowia. – Ale wprowadzanie w czasie pandemii próby ułożenia na nowo funkcjonowania i oceny szpitali wydaje się zadaniem karkołomnym – mówiła.

Obecnie trwają konsultacje rządowego projektu, który budzi wątpliwości kadry szpitali, podmiotów tworzących i licznych ekspertów. Wg projektu, szpitale – począwszy od 2023 roku – mają podlegać co trzy lata obowiązkowej ocenie finansowej i przyznaniu kategorii od A do D. W tym celu powstanie Agencja Rozwoju Szpitali – nowy twór zatrudniający całą rzeszę zarządców i nadzorców.  Szpitale kategorii C i D będą musiały wdrażać plany naprawczo-rozwojowe, a prezes Agencji będzie mógł w nich nawet powoływać i odwołać dyrektora. Agencja wprowadza nadzorcę do realizacji planu naprawczego dla kat C i D, dodatkowo dla kategorii C i D zarząd spółki może zastąpić zarządcą.

Nie można zapominać, że pierwsza ocena i przyznanie kategorii, nastąpi w 2023 r. na podstawie wyników szpitali za 2022 r. Oznacza to w praktyce, że wszystkie podjęte działania będą obarczone olbrzymim błędem związanym ze skutkami wpływu pandemii COVID 19  na finanse szpitali.

– Rozsądny plan naprawczo-rozwojowy na pewno warto przygotować, ale pomijanie w całym procesie podmiotów tworzących, włącznie z ograniczaniem zakresu na odwołania od podejmowanych decyzji, daje nieodparte wrażenie, że to kolejna próba przejęcia szpitali na mocy prawa, tyle, że tym razem bardziej zakamuflowana i wyłączająca wszelką odpowiedzialność za podjęte błędne i szkodliwe działania z osób podejmujących te decyzje – mówiła Zuzanna Donath-Kasiura.

To tylko niektóre z wątpliwości, niemniej jednak wdrażanie takich zmian w czasie trwającej pandemii spowoduje z dużym prawdopodobieństwem chaos w obszarze ochrony zdrowia i najprawdopodobniej dotknie naszych mieszkańców swoimi negatywnymi skutkami.

– Rząd wprowadza chaos w ochronie zdrowia, ale my – nie bacząc na proponowane zmiany – podejmujemy wiele działań, aby zwiększyć dostępność i jakość usług zdrowotnych w województwie. To m.in. wprowadzanie programu rehabilitacji pocovidowej, oferującego pacjentowi kompleksową i skoordynowaną opiekę – mówiła wicemarszałek Zuzanna Donath-Kasiura. W tym celu niezbędne jest odpowiednie przygotowanie podmiotów do świadczenia usług rehabilitacyjnych na najwyższym poziomie. Realizacja tych założeń będzie możliwa dzięki rozbudowie Opolskiego Centrum Rehabilitacji w Korfantowie Sp. z o.o., jednostki wiodącej w tym projekcie i współpracy OCR z gabinetami rehabilitacyjnymi w regionie. Mówił o tym prezes OCR Wojciech Machelski.

– Opolskie Centrum Rehabilitacji w Korfantowie ogłosiło otwarty konkurs na nabór partnerów dla wspólnej realizacji unijnego projektu „Stworzenie Centrum Skonsolidowanych Usług Rehabilitacyjnych – rehabilitacja lecznicza, w tym ukierunkowana na minimalizację następstw po przebytej chorobie wywołanej Covid-19”. To szansa dofinansowania placówek rehabilitacyjnych z naszego regionu – podkreślał Wojciech Machelski. W ramach tego projektu 3 000 000 zł przeznacza się na sprzęt dla około 20 placówek rehabilitacyjnych i gabinetów fizjoterapeutycznych w celu podniesienia jakości wykonywanych przez nie świadczeń. – Gabinety z całego województwa opolskiego będą wybierane do projektu proporcjonalnie do liczby zakażeń w danym powiecie. Każdy z partnerów – gabinetów rehabilitacyjnych – otrzyma w ramach projektu 90% dofinansowania na zakup sprzętu (maksymalna wartość tego kupowanego sprzętu dla jednego gabinetu to 150 000 zł).- informował Wojciech Machelski.

Warunki, które musi spełnić dany podmiot, aby skorzystać ze wsparcia, to przede wszystkim posiadanie umowy z NFZ na udzielanie świadczeń z zakresu fizjoterapii oraz złożenie deklaracji o liczbie pacjentów, którym udzielone zostaną świadczenia medyczne finansowane z NFZ w ciągu 12 miesięcy od zakończenia projektu (więcej informacji ważnych dla tych placówek można znaleźć na stronie http://bip.ocr.pl/93/199/ogloszenia.html).

– Mamy nadzieję, że już w pierwszym kwartale tego roku pierwsi pacjenci będą mogli skorzystać z pomocy w ramach tego programu  – mówił Wojciech Machelski.

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.